czyli o tym jak się manipuluje ludźmi hasłami “jesteś po prostu zraniony” lub “opanował cię duch Jezebel”

Kultura zaściankowego, izolowanego przywództwa jest stałym problemem, który przewija się w ciele Chrystusa. Jeśli chodzi o doktrynę to wielu używa teologii i języka mówiącego o byciu sługą, lecz w praktyce ich przywództwo jest w swym rodzaju hierarchiczne, elitarne, skryte, nietykalne i uprzywilejowane.
 
Gdyby wziąć pod uwagę ilość nauczania, literatury, mediów, seminariów dotyczących przywództwa, mógłby ktoś pomyśleć, że jest to najważniejszy składnik przesłania Ewangelii. Gdy jednak zbadamy Pisma, okazuje się, że jest tam wiele na temat ojcostwa (neutralnie jeśli chodzi o płeć), uczniostwia, służenia, i “podążania za”, lecz niewiele o “przywództwie”. Korporacyjne wartości Madison Avenue tak zatruły zachodnią wersję ewangelii, że nie widzimy różnicy między skuteczną służbą dla Królestwa, a sprawnym prowadzeniem organizacji. Zarobiono fortuny na popularnej chrześcijańskiej literaturze mówiącej o różnych “zasadach przywództwa”, których Jezus nie uznałby za Swoje. Wydaje nam się, że wartości spotkania biznesowego i modlitewnego są kompatybilne. Nie są.

 

 Jeśli chodzi o przywództwo to wiele “niezależnych, bezdenominacyjnych sieci” jest bardziej papieskich w teologii i praktyce od Watykanu. Niektórzy z tych, którzy głęboko przylgnęli do protestanckiej reformowanej doktryny zbawienia, mają całkowicie rzymskie zapatrywania na praktykę przywództwa. Istnieje mnóstwo małych protestanckich watykanów. Jedyna różnica jest taka, że Rzym sprowadził swoją wiarę i praktykę wiary do “autorytetu przywództwa” bardziej gruntownie i doszedł do niego z większą wewnętrzną logiką – czego się nie wstydzi – za to protestanccy papieże zwyczajnie wypierają się tego, co robią.
 
W środowiskach, które trzymają kontrolę nad tymi złymi, bezbożnymi i toksycznymi kościelnymi kulturami dominuje odporność na krytycyzm. Ta odporność jest utrzymywana przez przedstawianie sytuacji w której ktoś ma odmienne zdanie, jako nielojalności, a nielojalność musi być karana. Albo otwarcie poprzez zdegradowanie i skrytykowanie takiej osoby albo przy użyciu bardziej subtelnych metod.

 

Ta kultura odporności przywódczej jest utrzymywana między innymi przez nadmierne i niebezpośrednie podkreślanie sprawy poszanowania (szacunku lub godności). Chodzi o to, że szacunek jest definiowany jako postawa zgadzania się – zawsze – postawa nie kwestionowania, nie konfrontowania przywódcy w niczym czego naucza. Nie kwestionowania jego zachowań (jego czy jej). W tego rodzaju światku, szacunek płynie wyłącznie w jednym kierunku… w górę hierarchii. Biblijne napominanie, abyśmy jedni drugich szanowali, szanowali tych najmniejszych zostało utracone w morzu przywódczych przywilejów. (…) Nie da się tutaj znaleźć zdrowej kultury Królestwa, wzajemnego szacunku, a w jej miejscu pojawia się uległa, upodlona, wykastrowana służalczość. Osoby kontrolujące, którym brakuje poczucia bezpieczeństwa, nazywają to lojalnością, “synostwem”, poddaniem autorytetowi/władzy i szacunkiem.
 
Co najmniej przez ostatnie 15-20 lat powszechne było to, że każdy, komu zdarzyło się kwestionować przywództwo był wyrzucany z epitetem “ducha Izabel, Absolma” oraz komentarzem “masz problem z poddaniem się autorytetowi i władzy”. Na szczęście ta dziennikarska kaczka już więcej nie kontroluje ludzi w taki sposób w jaki miało to miejsce kiedyś [1], lecz niestety, temu zawsze twórczemu, niepewnemu i odurzonemu władzą przywództwu nie brak kreatywności. Oto jest nowa Izabel, nowe magiczne słowo odprawy, które jest używane w celu zabezpieczenia zaściankowego przywództwa, czyli: “Jesteś zraniony”, “masz zranionego ducha” lub “duszę”, “twoje zranienie sprawia, że masz negatywne podejście, osądzasz, krytykujesz”, “potrzebujesz pomocy psychologa, rehabilitacji (counseling), uzdrowienia”.
 
Jest to łagodniejsza wersja oskarżenia o Izabel. Jest to próba odrzucenia ZAWARTOŚCI każdego zastrzeżenia czy krytycyzmu, które przyszło kogoś uważanego czy postrzeganego za podrzędnego, bądź nie tak duchowo-oświeconego, poprzez wskazanie (właściwe lub nie) na zniszczenie duszy tego człowieka, bądź na niewłaściwy SPOSÓB, w jaki ten jego krytyka została przekazana.

 

Jest to próba wykazania “troski” o jednostkę przychodzącą z daną sprawą, a równocześnie utrzymania kontroli. Jest to forma potraktowania petenta z góry, która jednocześnie daje do zrozumienia, że sama krytyka oraz kwestia z którą przyszedł nie mają żadnego znaczenia. Ważne jest to, że przede wszystkim “No coś ty, drogi, jesteś taki zraniony …”.
 
Pomyślmy przez chwilę o irracjonalności tego bardzo powszechnego “przywódczego” działania w wielu kościołach i tak zwanych “sieciach”:
 
1. Czy nie może tak być, że normalny, zdrowy, dorosły człowiek po prostu nie zgadza się z toba i jakimś twoim punktem widzenia na temat, który jako kaznodzieja/nauczyciel/pastor/przywódca polubiłeś?

Czy może być tak, że ta osoba nie jest zraniona, lecz ty zwyczajnie się mylisz?

Jakkolwiek absurdalne jest to, co zaraz powiem, w wielu przypadkach “duchowego ojcostwa” taka możliwość nie jest poważnie dopuszczana. Wymaga się takiej postawy, żeby zbywać każdego, kto jest fizycznie młodszy czy duchowo mniej dojrzały [2], żeby traktować go jak “dziecko”, jak kogoś, kto “po prostu tego nie kapuje”, bądź kto “nie ma tego objawienia” lub też “potrzebuje uzdrowienia”.

Nie liczy się to, że Biblia mówi, że postawa dziecka jest kluczem do duchowych bogactw; nie, nie, to nie dla nas, my zamierzamy stworzyć nasze własne pojęcie głębi dla wiecznie poddanej klasy nieoświeconych i psychologicznie współzależnych “dzieci’ i nazwiemy to “duchowym ojcostwem”… to nie jest duchowe ojcostwo. To jest niezdrowa potrzeba bycia potrzebnym.
 
2. Powiedzmy, tak dla dyskusji, że dana osoba jest rzeczywiście zraniona. I co z tego? Co to ma do istoty sprawy, z którą przychodzi, do trafności jej uwag? Mój Boże, nawet osły (oślica Balamma) mają czasami rację, a fakt bycia osłem, nie oznacza, że to, co osioł mówi jest bezwartościowe! Może raczej należy się odnieść do celności lub niecelności uwag, a nie zmieniać temat, ponieważ naczynie przynoszące odmienne zdanie jest niedoskonałe…
 
3. A co jeżeli ty, jako “lider” czy “duchowy ojciec” jesteś sam odpowiedzialny za zranienie tego, kogo oskarżasz o zranienie? Czy odsunięcie od siebie jego zastrzeżeń, krytycyzmu czy troski, pomoże mu? Oczywiście, że nie! Wręcz, spowoduje kolejne rany! TO TY JESTEŚ PROBLEMEM! Jak powiedział prorok Natan Dawidowi: TY JESTEŚ TYM MĘŻEM. To tak jakby chirurg winił pacjenta za to, że operacja się nie udała.
 
4. Czy nie jest prawdą, że wszyscy jesteśmy w jakiś sposób zranieni i wszyscy jesteśmy na różnych etapach przemiany na podobieństwo Chrystusa? Dlaczego zakłada się, że przywódcy są ludźmi zdrowymi?

Z mojego doświadczenia wiem, że przywódcy są tak samo złamani w wielu dziedzinach, jak reszta! Lecz ta bzdurna kultura kościelnego przywództwa odrzuca autentyczność i przezroczystość. Naprawdę byłem uczony tego, aby nigdy nie okazywać słabości przed kimś, kto jest “podwładnym”, ponieważ jeśli to zrobię, ten podwładny będzie mógł “stracić do mnie szacunek” i nie “poddać się mojemu przywództwu”. Wywoływało to u mnie odruch wymiotny. Jakże chciałbym, żeby tylko raz do tego doszło. TAK NIE BYŁO, TAKIE BYŁO STANDARDOWE NAUCZANIE O PRZYWÓDZTWIE, które można sprowadzić do takiego słodkiego KŁAMSTWA: “Doradzaj w dół, wyznawaj (grzechy i problemy) w górę”, co znaczy: nigdy nie okazuj słabości i nie mów o swoich brakach podwładnym.

To jest skandaliczna słabość przebierana w “nauczanie przywództwa”. Niektórzy z najbardziej niebezpiecznych ludzi, jakich w życiu spotkałem, byli zranionymi liderami, ludźmi o skrajnym braku poczucia bezpieczeństwa, niezdrowymi, sami byli w potrzebie, a jednocześnie do tego, aby poczuć się dobrze, tak bardzo potrzebowali, aby inni doceniali ich wartości oraz mówili o ich “objawieniu”, które, jak wierzyli, cała reszta świata “po prostu musi słuchać”.

Niczyje objawienie nie jest najważniejsze. Tylko Jezus jest ważny.
 
Następnym razem, gdy ktoś spławi cię przebrzmiałym hasłem: “po prostu jesteś zraniony”, bądź odważny. Może jesteś, a może nie, ale ma to niewiele wspólnego z zasadnością twojego zdania na dany temat. Jeśli każda myśl, troska, zastrzeżenie czy krytycyzm jest zbywany machnięciem czarodziejskiej pałeczki “zranienia”, musisz przemyśleć związek z grupą, w której jesteś. Może jesteś w grupie z kultem władzy, a jeśli nie to w bardzo niezdrowych duchowych relacjach. Dla swojego własnego dobra, proszę cię przez miłosierdzie Pańskie, nie pozwalaj innym wywierać na siebie psychologicznej i społecznej presji, która zmusza cię do siedzenia w środowisku i relacjach, które są szkodliwe dla twojego duchowego dobrobytu. Zmień coś, bez względu na koszty.

 

________________________________________
 
[1] Wszyscy, których słyszałem głoszących na ten temat, sami mieli problemy z autorytetem. Mocą grzechu jest prawo. Gdy ktoś gra na jakimś temacie to ma on/ona problem z tym tematem w swoim własnym życiu. Goście, których słyszałem nauczających na temat Izabel i Absaloma sami byli Izabelinami i wykorzystywali to nauczanie do przykrycia własnego pragnienia do kontrolowania i posiadania władzy
 
[2] W niektórych przypadkach wystarczy być kobietą, żeby cię odprawili.
 
Copyright 2011 Dr. Stephen R. Crosby www.drstevecrosby.wordpress.com. Wolno kopiować, przekazywać dalej, rozpowszechniać w niedochodowych celach jeśli zachowana jest ta nota w całości, na wszystkich duplikatach, kopiach i odniesieniach linków. Aby uzyskać zgodę na drukowaną kopię w celach zarobkowych w jakiejkolwiek formie medialnej proszę o kontakt z: stephcros9 @ aol.com.

 

Źródło: poznajpana.pl

Źródło angielskie: http://swordofthekingdom.com/2012/05/18/the-new-jezebel-youre-just-wounded/

Tłumaczenie modyfikowane przez otwarteniebo24.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *