Albert Einstein zbudował teorię na temat istnienia czwartego wymiaru. Ponadczasowego, wiecznego. Ten wymiar może być osiągnięty tylko przez obiekt, który podróżuje dwukrotnie szybciej niż światło. Wierzę, że Einstein odnosił się – z czego nie do końca zdawał sobie sprawę – do niewidzialnego Królestwa Niebieskiego, które znajduje się wśród nas.

Kiedy jesteśmy w strefie chwały, to przechodzimy z naszego obecnego trójwymiarowego świata do innego – Królestwa Niebieskiego, które jest bardziej rzeczywiste niż cokolwiek, co możemy zobaczyć. Jeśli naukowiec, który opiera całą swoją wiedzę na faktach, zdaje sobie sprawę, że jest inny wymiar, to o ile prostsze powinno być to dla nas? W końcu mamy przykłady działania tego innego wymiaru w całej Biblii.

W jaki sposób Jezus i Piotr chodzili po wodzie? Jezus, który przyszedł w postaci ludzkiej – takiej jak ja czy ty – wiedział jak wejść w rzeczywistość Bożej Chwały, co możemy też zrobić my. Grawitacja struktury cząsteczkowej Jego ciała zmieniła się i stał się On wystarczająco lekki, żeby chodzić po powierzchni wody. Równie dobrze – w Jego Obecności struktura wody mogła się zmienić i stawać się twardsza z każdym Jego krokiem – tak jak zmienia się czasem w lód, będąc tą samą substancją. (…)
Przez wiarę Piotr poprosił Jezusa o pozwolenie dołączenia do Jezusa w chodzeniu po wodzie. Piotr wkroczył w rzeczywistość chwały, gdzie ciężar jego ciała nie mógł pozwolić mu utonąć, a woda stała się właściwie wystarczająco gęsta, żeby mógł po niej iść. Był tak podtrzymywany przez wiedzę, która pochodziła z jego ducha (duchowe poznanie Boga), a nie intelektu.
Chodź w duchu, a nie w ciele! (Gal 3,2-5; Rz 8:4-6) Ciało jest twoim naturalnym, cielesnym, światowym, trójwymiarowym sposobem myślenia. Gdy tylko Piotr zaczął analizować i opierać się na swoich dotychczasowych przeżyciach i wiedzy, zaczął tonąć. Wierzę, że chociaż nie do końca rozumiał jak chodził po wodzie, robił to przez wiarę. Wiara połączona z działaniem doprowadzi cię do stwórczych cudów, które dzieją się w rzeczywistości chwały. Doprowadzi cię tam szybciej niż cokolwiek innego – nawet jeśli tego nie rozumiesz. (…)
Możesz czasem przyjechać na spotkanie modlitewne bardzo zmęczony, ale kiedy zaczynasz uwielbiać Boga dodaje ci to energii fizycznej i nawet sprawia, że odchodzi choroba. Twoje ciało, które powstało z chwały, wchodzi w trakcie modlitwy lub uwielbienia w kontakt z Bożą chwałą i zmienia strukturę komórkową twojego ciała. Zaczynasz się czuć lżej w Bożej Obecności i grawitacja przestaje mieć takie znaczenie. Czasami czujesz się nawet tak lekko, jakbyś miał zaraz odlecieć…
Wierzę, że osoba może się stać taka lekka, kiedy jej duch się rozszerza w chwale, że może być nawet przeniesiona z miejsca na miejsce! Ezechiel był w Duchu i został przeniesiony do doliny wyschniętych kości (Ez 37:1). Filip został przeniesiony do innego miejsca i mógł się podzielić Pismem z etiopskim eunuchem (Dz Ap 8:27-29). (…)
Jechałem kiedyś na spotkanie z Paryża do Belgii. Gdy ciągle byłem w Paryżu zepsuł mi się samochód. Kiedy go holowano, modliłem się o cud. Mechanik powiedział, że silnik się nie da naprawić, ale po modlitwie, gdy spróbował, zaskoczony zmienił zdanie. Krótko przed 19:30 byłem znów na drodze, ale straciłem wiele godzin. Spotkanie zaczynało się o 19, więc już byłem pół godziny spóźniony i czekało mnie jeszcze 3 godziny podróży przy zwykle zakorkowanych w piątkowy wieczór drogach. Zadzwoniłem do pastora i powiedziałem, że nie dam rady dojechać na czas i głosić.
Gdy tak jechałem, postanowiłem cieszyć się Bożą Obecnością i uwielbiałem Go nie troszcząc się o nic. Wtedy Pan zaczął do mnie mówić i powiedział, że dojadę na czas, żeby głosić. Ciężko było mi w to uwierzyć, ale po prostu powiedziałem: „Amen”. Czułem się taki lekki i pełen chwały, a gdy tak uwielbiałem przez 45 minut nagle zauważyłem, że już jestem w Belgii. Następnie, że kolejny zjazd prowadzi do kościoła. Byłem w szoku, ponieważ nie widziałem wcześniej żadnych znaków informujących, że jestem w Belgii, a tym bardziej, że jestem w pobliżu tego zjazdu. Dojechałem do kościoła i zaparkowałem o 20.15. Nadal trwało uwielbienie – śpiewali ostatnią piosenkę. Pastor bardzo się zdziwił na mój widok – to było niemożliwe, żebym pokonał tę trasę w 45 minut. Spotkanie było wspaniałe! Stało się to w mojej służbie kilka razy w różnych miejscach i krajach. Wierzę, że takie ponadnaturalne przenoszenie będzie czymś bardziej pospolitym w naszych czasach, gdy przechodzimy do Bożej Inwazji Chwały.

 

źródło: “Glory Invasion: Walking Under an Open Heaven” David Herzog

tłumaczenie: otwarteniebo24.pl

Źródło zdjęcia: www.adigitaldreamer.com

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *