Zaczęłam tego pragnąć i zastanawiać się, jak można wejść w taką usługę. Bóg powiedział mi: „Wierz! Bo niebo jest w zasięgu ręki! Proś mnie – a dostaniesz o co prosisz!” Czy on tego nie powiedział w swoim słowie? Zebraliśmy więc w kościele małą grupkę – tak na dwie lub trzy osoby – i zaczęliśmy się o to modlić. I nie musiał przyjeżdżać nikt wyjątkowy – nie przyjechał Bob Jones, ani nikt w tym rodzaju – zebrały się zwykłe osoby. Gdy się modliliśmy, przyszedł Duch Święty i zobaczyliśmy siebie zanurzonych w krwi Jezusa. Biblia mówi, że krew Jezusa otworzyła nam drogę do nieba. (…)

[wprowadzenie z części pierwszej – Victor opowiada o czasie, gdy Bóg na nowo uczył go mieć doświadczenia nieba]:

Któregoś razu, gdy miałem czas uwielbienia, puściłem taką piosenkę: „Zabierz mnie głębiej do Miejsca Najświętszego, Zabierz mnie tam, przez krew baranka”. Właśnie tam chciałem wejść. Piosenka była po angielsku. Jakoś w jej połowie zacząłem naprawdę silnie odczuwać Bożą obecność i nagle mój 3-letni syn wpada do pokoju krzycząc: „Tato! Tato!”. Nie byłem zbyt szczęśliwy… Trochę go obsztorcowałem i powiedziałem, że mi przeszkadza. A on odpowiedział: „Tak, wiem, tatusiu!” 🙂 Więc pytam się, czemu to robi, a on mi mówi: „Mam ci coś ważnego do powiedzenia!”. Pytam się, co to takiego, a on odpowiada: „Chciałem powiedzieć, że wczoraj w nocy byłem tam, w miejscu, o którym mówi ta piosenka”. Spojrzałem na niego, myśląc trzeźwo, w normalny sposób. On nie znał angielskiego, skąd wie o czym śpiewają? Pytam więc: „Co masz na myśli? Gdzie byłeś wczoraj?” A on mi mówi: „Poszliśmy tam – na górę, do nieba. I potem uwielbialiśmy. A potem zeszliśmy na dół”. Więc myślę sobie „ok?!” i pytam:
„Poszedłeś do nieba?”
„Tak, tato! Ale nie poszedłem tam sam”.
„To z kim poszedłeś?”
„Poszedłem tam z dwoma aniołami”… I wybiegł z pokoju.

A ja zostałem tam i siedziałem wkurzony i poniżony. Pytam się: „Panie! Co tu się dzieje?” i usłyszałem: „Victor, coś zostało ci skradzione i odzyskasz to tylko wtedy, gdy staniesz się jak dziecko. Musisz odzyskać tę niewinność pierwszej miłości”. (…) Od tamtego czasu pamiętam, że prawdziwe miejsce, w którym mamy być, miejsce, w którym mamy otrzymywać wskazówki, gdzie mamy słyszeć Jego głos, miejsce, gdzie dostajemy wizję tego, co mamy robić – to Niebo. (…)

cała część pierwsza tutaj

 

[opowiada Ana]:

Victor, powiedziałeś coś, co jest według mnie kluczem – że trzeba się stać jak dziecko, by wejść do królestwa bożego. Mówimy o rzeczywistości, która jest nawet bardziej prawdziwa niż świat naturalny…

Powiem coś, z całym szacunkiem, osobom pięknie notującym to głoszenie. Jest to idealny sposób na to, by rozminąć się z niebem, nie wejść w to objawienie. Dlatego, że za mocno koncentrujesz się wtedy na notatkach!

Wyobraźmy sobie, że rozmawiam z dzieckiem. Mówię mu o tym, że można wejść do nieba i dziecko się tym ekscytuje – myśli „Woooow! To wejdźmy tam! Teraz!”. Będzie się całkowicie koncentrować na tym, co mówię, a jego serce będzie się otwierać i otwierać. Słyszy, jak realne może to być. Kiedy robimy notatki, to staramy się objąć umysłem coś, co nie jest z tego świata. I mówię to z całym szacunkiem, bo po prostu chcę byście tam [do nieba] weszli. Skoncentruj się na tym, co słyszysz. Bo co możesz zapisać? Że syn Victora wszedł do nieba, że ktoś inny tam wszedł – a najważniejsze jest to, byś ty miał takie doświadczenie. Więc zamknijcie swoje piękne zeszyty i po prostu bądźcie jak Ci, co się narodzili z Ducha, jak wiatr (Jana 3:8). Pozwólcie, żeby porwał was wiatr. Pozwólcie, by stało się coś, co was zaskoczy. Coś czego nie obejmujesz umysłem. Gdy się nie zastanawiasz: „jestem godzien, czy nie jestem godzien – jak to jest?”

Prawda jest nie do zagłuszenia. A prawda jest taka, że Jezus połączył wszystko w jedno. Wszystko, co jest w niebie i wszystko, co jest na ziemi – w jedno w Nim:

(Efezjan 1:9-11): „oznajmiwszy nam według upodobania swego, którym go uprzednio obdarzył, tajemnicę woli swojej, aby z nastaniem pełni czasów wykonać ją i w Chrystusie POŁĄCZYĆ W JEDNĄ CAŁOŚĆ wszystko, i to, co jest na niebiosach, i to, co jest na ziemi w Nim, w którym też przypadło nam w udziale stać się jego cząstką…”

To jest coś, co podoba się Bogu, w czym Bóg “ma upodobanie” to, żeby w pełni czasów połączyć wszystko na ziemi i w niebie w jedno w Jezusie. List do hebrajczyków bardzo wyraźnie określa, kiedy „pełnia czasów” nadeszła (Hbr 1:2 i dalej). Stało się to, gdy Jezus umarł na krzyżu. Gdy wszystko się wypełniło, a Jezus powiedział: „Wykonało się” – tym właśnie momencie, gdy Jezus zmarł, a następnie zmartwychwstał. Wyszedł z podziemi, by wypełnić wszystko swoją obecnością i utorować nam drogę do nieba, byśmy mogli być tam, gdzie On jest. W niebie jest już przygotowane dla każdego z nas miejsce.

Niebo jest pośród nas obecne. Jest po prostu w innym wymiarze. To tak jakbyś patrzył na śmigło samolotu. To, co widzisz, to coś, co porusza się z taką samą prędkością, co ty. Wibruje tak samo jak ty. Więc kiedy śmigło stoi, to możesz zobaczyć, z czego jest zrobione i jak zbudowane. Kiedy natomiast włączysz silnik i śmigło zacznie wirować, nagle wszystkie blaszki znikają, twoje oczy nie są w stanie ich zobaczyć. Dzieje się to z powodu prędkości działania tego śmigła. Niebo jest tu, w tym pokoju. Jest równie realne jak wy. Pan jest pośród nas, ponieważ powiedział: „Gdzie dwóch lub trzech zgromadzi się w moim imieniu, ja będę pośród nich” (Mt 18:20). Jezus jest pośród nas realnie. Jedynym powodem, dla którego część ludzi coś widzi, a inna część nic nie widzi, jest to, że prędkość z jaką wibruje ich duch jest inna. Możesz powiedzieć: „O Boże! To jak teraz sprawić, żeby mój duch zaczął wibrować?!”. I jak tu robić notatki? W umyśle nie ma nic, co by ci mogło pomóc przyspieszyć swojego ducha.

Widzicie, wszyscy mamy duchowe serce. Biblia mówi, że serce jest drzwiami do ducha. Kiedy przychodzi Duch Święty, możemy czasem mieć takie dziwne uczucie gdzieś tutaj, w brzuchu – to jest właśnie miejsce naszego duchowego serca. [Victor patrząc na swój brzuch]: Moje serce jest większe od twojego! [Ana]: A moje jest z innego wymiaru! [śmiech] Więc wszyscy mamy duchowe serce, które jest drzwiami do ducha. Biblia mówi, że wierzymy sercem. To znaczy, że wierzenie będzie też angażowało naszego ducha. Kiedy wierzę umysłem, nic się nie dzieje. Ale jeśli znajdę w sobie te drzwi do mojego ducha, wszystko będzie inaczej. Więc to są właśnie drzwi. Połóżcie swoją rękę na brzuchu. Możemy teraz zamknąć oczy i przez chwilę przypomnieć sobie jakieś uczucie miłości do kogoś. Kocha się także sercem. To uczucie jest tu niemal namacalne. Dlatego jak jesteś zakochany, to czasem się mówi, że „masz motyle w brzuchu” (z ang. „butterflies in your stomach” – przyp. tłum.). To uczucie to jest właśnie twoje serce – drzwi do ducha – które odczuwa miłość. Ono tak odczuwa miłość… Modląc się, spróbuj wyrazić miłość do Jezusa właśnie z tego miejsca. Powiedz: „Jezu, kocham Cię!”, czując to w sercu, a nie w rozumie. Spróbujmy zrobić to teraz…

Drzwi do ducha otwierają się przez dwie potężne rzeczy. Jedną z tych rzeczy jest właśnie miłość. Kiedy kocham, kocham z wnętrza mojego ducha. Umysł nie kocha, to duch kocha. Bóg jest miłością. Jest tylko jedno źródło miłości – Bóg. Diabeł nie kocha. Ma podróbkę miłości – pożądanie – ale to nie jest miłość… Wszystkie duchy ludzi mają zdolność do kochania, bo wszyscy przyszliśmy z taką umiejętnością od Boga. Kiedy kocham, otwierają się drzwi mojego ducha. I teraz wyobraźcie sobie taką rzecz – te drzwi można porównać do zegara z kukułką. Kiedy zaczynasz kochać, drzwi do twojego ducha się otwierają i to doświadczenie zaczyna być duchowe, możesz coś przeżyć w zależności od tego jak głęboko chcesz w takie doświadczenie wejść.

Inną potężną sprawą jest wiara. Wiara małego dziecka. Małe dziecko wierzy, że potrafi latać jak superman. Nie przejmuje się niebezpieczeństwem – wejdzie na szczyt dachu, by tam biegać i myśli, że jak coś się stanie, to po prostu wyrosną mu skrzydła i odleci. To wiara, która używa potężnej wyobraźni. I świadomie mówię o wyobraźni, bo jest to pewne narzędzie, które dał nam Bóg. Nie mówię „fantazja” i to jest bardzo ważne. Na przykład Christian jest architektem. W swojej wyobraźni widzi pewien obraz i tworzy. Wyobraźnia jest pewnym narzędziem, które pomaga nam odbierać obrazy z ducha. Jak ludzie wymyślili sposób, by ujarzmić światło lub zbudować mikroprocesor? To przyszło przez pewne objawienie, które pokazało się w ich wyobraźni. Zgadzacie się? To jest nasz wewnętrzny ekran, na którym wyświetlają się duchowe obrazy. Na tym samym ekranie mogą się wyświetlić fantazje, które przebywają w naszej duszy, ale dokładnie w tym samym miejscu pokazują się duchowe rzeczy. Musimy nauczyć się je rozróżniać. Małe dziecko ma wielką wyobraźnię. Przyszło bezpośrednio od Boga i im jest mniejsze, tym łatwiej może być połączone z Bogiem. Jego rozum nie jest jeszcze rozwinięty. Nie ma tych wszystkich rzeczy, które nas przytłaczają: trosk, strachu, myślenia o ziemskich sprawach. To dziecko właśnie przyszło od Boga. A jego duch jest całkowicie rozwinięty. Może zobaczyć Boga, widzi anioły. To jest dla niego normalne. Jego dusza mu w tym nie przeszkadza. Rozumiecie? Dlatego Jezus powiedział, że musimy stać się jak dzieci, jeśli chcemy wejść do królestwa niebieskiego.

Miłość otwiera drzwi do ducha, a wiara to twój duch, który sięga do nieba. Dlatego wiara nie jest sprawą umysłu. Wiara nie oznacza, że masz nadzieję, że wygrasz na loterii. Wiara jest wtedy, gdy wierzysz, że niebo jest w zasięgu ręki. Nie ma to nic wspólnego z umysłem. Umysł powie ci coś przeciwnego.

[Victor]: Jest różnica pomiędzy przekonaniem i pewnością, które pochodzą z umysłu, a takimi, które mają powiązanie z duchem. Kiedy starasz się umysłem objąć duchowe doświadczenie, to je niszczysz. Nie musisz rozumieć. To jest doświadczenie. Ja byłem w niebie – rozumiecie to? Nie ma szans! To było moje doświadczenie, nie wasze. Jest szansa na to, byście mieli takie doświadczenia i to cały czas. Ale nie możecie tego objąć umysłem. To jest bardzo trudne do przyjęcia, szczególnie w Europie.

[Ana]: A więc miłość i wiara współpracują ze sobą. Miłość jest substancją Boga. Bóg jest miłością. I możemy kochać. To jest proste… Teraz wiara. Zaczynasz wierzyć – a może się to zacząć od jakiego bożego wyobrażenia, które pojawi się w twojej wyobraźni – i potem dochodzi do momentu, że staje się substancją. Wiara jest substancją pewności (Hbr 11:1). Wiem, że wiem, że niebo tu jest. Wiem, że mogę tu funkcjonować w rzeczywistości nieba. Dokładnie tu. To stało się substancją w moim życiu. Kiedy zaczynasz tak wierzyć, to możesz w swoim duchu odczuć, że twoje wnętrze znajduje się pod ciśnieniem. To właśnie znaczy, że twój duch przyspiesza. Im bardziej jesteś w harmonii z tym, co słyszysz/widzisz w niebie, tym szybciej twój duch będzie wibrował. To jest bardzo proste.

To powinno być jak wiara małego dziecka. Kiedy powiesz dziecku: „czy widzisz tego anioła?” Skoncentruje się i powie, że coś widzi. Kiedy powiesz to dorosłemu, spojrzy głupio i powie: „To tylko fantazja!”

Ziemia wibruje w niskich częstotliwościach. Częstotliwość nieba jest bardzo szybka, wysoka. Im więcej kocham i im więcej praktykuję wiarę, tym szybciej wibruje mój duch – od poziomu ziemi, do poziomu nieba.

Pamiętacie jak Eliasz miał zostać wzięty do nieba? Spytał się Elizeusza, czego od niego pragnie. Ten odpowiedział, że podwójnej ilości jego „ducha”. A Eliasz odpowiedział: „Jeśli zobaczysz jak odejdę, to je dostaniesz”. Jeśli uważnie czytasz całą historię Eliasza, to widzisz, że Eliasz wcześniej był przenoszony z miejsca na miejsce, znikał z miejsc. Obadiasz spotyka Eliasza i ten każe mu powiedzieć, że jutro pokaże się królowi Achabowi. Obadiasz na to mówi: „Nie! Co jak to powiem, a duch Pana przeniesie cię w inne miejsce?” (parafraza, patrz I Król 18:12). Skąd Obadiaszowi przyszła do głowy taka myśl? Bo Eliasz musiał być z tego znany. To oznacza, że rydwan ognia często go porywał w różne miejsca. To, co się stało pod koniec jego życia, było normalną częścią jego życia. Chcę, żebyście na coś popatrzyli. Zobaczcie! Tu jest napisane: „jeśli UJRZYSZ mnie w tej chwili, gdy będę od ciebie wzięty, spełni ci się to…” (II Król 2:10). On tu nie powiedział po prostu: „Jeśli zobaczysz, że zniknę.”, lecz: “Wszyscy widzą, że znikam. Ale nikt nie widział jak znikam! Jeśli jesteś w stanie zobaczyć, co się dzieje i jak to się dzieje, że znikam, to otrzymasz podwójną porcje”. [Eliasz i Elizeusz] zaczynają ze sobą podróżować. Eliasz ma zdolność sięgania w świat duchowy i kiedy tak przebywa z Elizeuszem udziela mu swojego ducha. Ta rzeczywistość, która jest na Eliaszu, obejmuje Elizeusza. Kiedy pojawia się rydwan ognisty, to namaszczenie Eliasza, które też ogarniało Elizeusza, pozwala mu go zobaczyć. Więc kiedy słuchasz tego typu świadectw, przebywasz z osobami, które już miały takie doświadczenia, dzieje się właśnie podobna rzecz. Z powodu tej atmosfery, w której tak długo przebywał Elizeusz – był on w stanie dostrzec ten rydwan. Kiedy my się tak z wami dzielimy, to nasze duchy udzielają wam naszego namaszczenia – i coś zaczyna się w was budzić. W tym, co robił Elizeusz nie było elementu bierności. Był cały skoncentrowany. Wiedział, że nie może tego przegapić. Tym razem Eliasz odchodził na dobre – jakby to przegapił, to koniec.

[Victor]: I Eliasz wcale tego nie ułatwiał. Rzucał Elizeuszowi wyzwanie, by go zostawić.

[Ana]: A Elizeusz krzyczał: „Nie! Nie! Nie!”. To jest bardzo ważne. Tu chodzi o pogoń za Bogiem: „Nie opuszczę Cię!”

Niebo jest tu i najważniejszą rzeczą jest, byś je usłyszał lub zobaczył. Każdy z nas jest na innym etapie. Niektórzy są już w stanie wejść w niebo, inni je zobaczyć. To jest początek. Krok po kroku, z widzenia przejdziesz do wchodzenia w rzeczywistość ducha. Nie możesz wejść w tę rzeczywistość, jeśli się nie narodzisz na nowo z wody i z Ducha… I tu nie chodzi o projekcję astralną. To jest demoniczna podróbka tego, o czym mówimy. Za każdym razem, gdy to [wchodzenie w rzeczywistość ducha] się dzieje, jesteśmy całkowicie świadomi miejsca, w którym się znajdujemy. Kiedy ludzie uczestniczą w projekcji astralnej całkowicie tracą świadomość. My jesteśmy zawsze świadomi.

Czasami widzimy się razem w innym miejscu. Czasami widzimy, jak rozmawiamy ze sobą w niebie. Kiedy spotkałam Emersona i zakochaliśmy się w sobie, miałam intensywny czas podróżowania. Emerson spytał się mnie, kiedy możemy mieć naszą pierwszą randkę – a ja spojrzałam w swój kalendarz i mówię: „Rety! Jestem taka zajęta! Jest źle!” Ale wpadłam na pewien pomysł i mówię: „Wiesz co? Zrobimy tak!” On wcześniej uczestniczył w moim treningu dla wstawienników, na którym uczyłam, jak wchodzić w rzeczywistość nieba. I mówię mu: „Spotkajmy się w niebie! Będziemy mieć naszą pierwszą randkę w niebie!” To jest dobre wyzwanie, które możesz rzucić swojemu potencjalnemu partnerowi/partnerce J Każdego dnia umawialiśmy się na randki w niebie i mieliśmy tam niezwykłe doświadczenia. Tam są bardzo głębokie miejsca związane z miłością. (…) Potem dzwoniliśmy do siebie i porównywaliśmy te doświadczenia – były takie same. I zasypywaliśmy się: „a pamiętasz to? Albo tamto?” Robiliśmy to przez cały nasz etap chodzenia ze sobą, tak się poznaliśmy i patrzymy na siebie przez pryzmat tego, co się tam stało. To jest takie realne. I naprawdę dawało to takie uczucie zaspokojenia, jakbyśmy się normalnie widzieli i spędzili ze sobą czas. Dosłownie byłam z nim. Tak, jak powiedział Victor – tu na ziemi jesteśmy tacy ograniczeni, że jest to nudne. Tak naprawdę moglibyśmy teraz w podobny sposób połączyć się w duchu z warsztatami na temat aniołów, które prowadzą Pat Holloran i Emerson. Powiedzieć: „Cześć! A my tu przyszliśmy z warsztatów o poznawaniu nieba” [śmiech]. Czy rozumiecie mnie? Ja mówię o pewnej rzeczywistości, która rzuca ci wyzwanie, byś miał ponadnaturalne życie. Życie, które nie jest zamknięte w pudełku tego, co ziemskie. To ciało jest takim ograniczeniem! Ale mamy drzwi, przez które możemy jednocześnie znaleźć się w innym wymiarze.

[Victor]: Podobnie możemy patrzeć na doświadczenie, które mieli uczniowie na Górze Przemienienia. Było ono tak realne, że chcieli tam pozostać. Biblia nie mówi o jakiejś teorii, ale pokazuje nam realne doświadczenia. Biblia to nie doktryna i nie teologia. Biblia to całkowita prawda i prawda o realnych doświadczeniach nieba.

[Ana]: Mam nadzieję, że gdy tak mówimy, to stajecie się głodni. Ja po raz pierwszy się z tym spotkałam na konferencji w Gwatemali, gdzie przemawiałam, a inny mówca opowiadał właśnie o tego typu doświadczeniach. (…) Ze wszystkimi mówcami postanowiliśmy wyjść tylnym wyjściem, żeby uniknąć tłumu i gdy byliśmy na zapleczu ten człowiek wpadł w zachwycenie. Kiedy to się stało zobaczyłam anioła, który mi powiedział: „Nie ruszajcie go. On jest w niebie, ale zaraz wróci”. To był pierwszy raz, gdy w ten sposób zobaczyłam anioła i miałam z nim takie interakcje (…) Coś otworzyło się we mnie i uwierzyłam, że tak można.

Kilka miesięcy później sprowadziłam innego człowieka, żeby pomodlił się za moją chorą siostrę. Kiedy czekaliśmy przed jej pokojem w szpitalu, też wpadł w zachwycenie i miał doświadczenie nieba. (…) Gdy w końcu weszliśmy do pokoju mojej siostry, musiałam go tam wwieźć na wózku, a moja siostra spojrzała zdziwiona, kogo jej przywożę. Ale powiedziałam: „Nie martw się! On był w niebie i przynosi ci coś ważnego!” Wtedy w pokoju zobaczyłam anioła z mieczem. Wózek, na którym siedział ten człowiek, postawiłam przy łóżku, a anioła zobaczyłam z tyłu za nim. On sam tego anioła nie widział, bo był za nim. Nagle widzę, że anioł zaczyna tym mieczem wymachiwać, jakby na wojnie. Ten człowiek wstał z wózka i również zaczął machać rękami – dokładnie tak jak ten anioł. Był przez niego prowadzony, chociaż go nie widział przed sobą. Ja to obserwuję i widzę, że są ze sobą idealnie zsynchronizowani. Doskonale! Idealnie! I w którymś momencie ten człowiek mówi: „Dość! Wystarczy!”, a moja siostra błyskawicznie poczuła się lepiej i się pyta: „Co tu się stało?”. Usługujący mówi: „Po prostu związałem moc śmierci, która była nad tobą”.

Zaczęłam tego pragnąć i zastanawiać się jak można wejść w taką usługę. Bóg powiedział mi: „Wierz! Bo niebo jest w zasięgu ręki! Proś mnie – a dostaniesz o co prosisz!” Czy on tego nie powiedział w swoim słowie? Zebraliśmy więc w kościele małą grupkę – tak na dwie lub trzy osoby – i zaczęliśmy się o to modlić. I nie musiał przyjeżdżać nikt wyjątkowy – nie przyjechał Bob Jones, ani nikt w tym rodzaju – zebrały się zwykłe osoby. Gdy się modliliśmy, przyszedł Duch Święty i zobaczyliśmy siebie zanurzonych w krwi Jezusa. Biblia mówi, że krew Jezusa otworzyła nam drogę do nieba. I tak, jak mówi Victor, tu nie chodzi o żadną teologię, o coś, co dostaniemy po śmierci. Krew Jezusa dosłownie otworzyła dla nas drogę do nieba. To, co zostało zniszczone przez grzech w ogrodzie Eden, jest teraz odtworzone przez krew Jezusa. Zostaliśmy pojednani. Niebo zostało pojednane z ziemią. Drzwi są otwarte, a my możemy przez nie przejść – przez krew Jezusa. Krew stała się drzwiami. Tak nasza grupa zaczęła mieć doświadczenia nieba.

Teraz pytanie brzmi, czy ty potrafisz tak wierzyć?!

źródło: głoszenie “Getting to Know Heaven” z warsztatów z Konstanz, II 2014 r.

tłumaczenie: anamendez.pl

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *