Biblia nie mówi „trwajmy mocno w Ciele” czy „trzymajmy się mocno członków Ciała”, lecz mówi „trzymajmy się mocno Głowy”. Biblia nie mówi: „szukajcie najpierw społeczności innych”, lecz mówi „szukajcie najpierw królestwa Bożego i Jego Sprawiedliwości, wszystko inne będzie wam przydane” (…) zrzuć swoją troskę na Pana. Powiedz Mu: “Panie, jestem tu, na pustynnym miejscu, jest sucho, jest samotnie i wygląda na to, że nie ma żadnej społeczności, lecz Ty jesteś moją Skałą, moją Twierdzą i moim Miejscem Schronienia, Ty prowadzisz moje kroki. Ty bądź moją społecznością. Jeśli uznasz to za właściwe, abym miał społeczność z innymi, w porządku, jeśli nie, ufam Tobie, bo Ty znaczysz znacznie więcej, niż potrzeba na zaspokojenie moich duchowych, emocjonalnych i socjalnych potrzeb. Mogę funkcjonować bez społeczności Pańskiej, lecz nie mogę żyć bez Ciebie!” 

 

Nigdy tak naprawdę nie docenicie i nie będziecie korzystać ze społeczności, dopóki nie nauczycie się żyć bez niej.

 

Już istnieje społeczność świętych, jest to duchowa społeczność i opiera się na Chrystusie, który ma pierwszeństwo – nie opiera się natomiast na społeczności mającej pierwszeństwo. Cała ta tęsknota za społecznością, za tym, aby być z innymi, jest wynikiem kaca po religijnym systemie – starasz się wypełnić pustkę, która została po religii. Celem osamotnienia na duchowej pustyni jest to, aby dotarło do ciebie, że Jezus Wystarcza. Nie umrzesz z powodu braku społeczności, lecz jeśli nie nauczysz się tego, że Jezus Wystarcza, to, duchowo mówiąc, już jesteś martwy. On jest Jedynym, na którym masz się skupić – nie zaczynając społeczności, nie budując domowej grupy, nie czyniąc razem z innymi czegokolwiek, jakkolwiek.

 

Już słyszę te wszystkie: „tak, ale”. „Tak, ale Bóg uczynił nas jako istoty społeczne. . . Tak, ale Bóg, że potrzebujemy zachęty innych wierzących. . . Tak, ale Biblia mówi, abyśmy nie opuszczali zgromadzeń wzajemnych, jak to jest u niektórych w zwyczaju. . . Tak, ale mamy być częścią Ciała Chrystusa. . . Tak, ale jest coś w gromadzeniu się podobnie myślących wierzących. Tak, ale nie rozumiesz tego, jak to jest”. Tak, ale rozumiem – przechodziłem przez tą część pustyni wcześniej i próbuje powiedzieć ci, że Bóg chce wiedzieć czy kochasz Jego, czy kochasz społeczność z innymi; chce wiedzieć czy kochasz Jego, czy to, co Jego dotyczy; chce wiedzieć czy szukasz Jego, czy spotkań na Jego temat.

 

Są takie czasy i okresy, gdy On wzywa cię do samotności i oddzielenia dla Siebie. Nie mówię, że zawsze tak będzie, lecz co, jeśli tak? Co, jeśli On wzywa cię do samotnej drogi z Nim na resztę twojego życia? Czy Jezus wystarcza ci?

 

Zadałem takie pytanie kiedyś grupie chrześcijan: „Czy Jezus wam wystarcza?” ponieważ większość chrześcijan nie wierzy w to. Chcą Jezusa, lecz chcą również społeczności z innymi. Rzeczywiście, czy wiecie czego chcą chrześcijanie? Nie społeczności z innymi. To brzmi tak duchowo. Tak naprawdę to oni chcą akceptacji innych chrześcijan. Jeśli sięgniesz głębiej to właśnie tego chcą, chcą czuć się zaakceptowani przez innych chrześcijan. Tak, mogę ci powiedzieć, że narażasz się na wielkie zniechęcenie. Ewentualnie przyjdzie taki czas, że będziesz musiał wybrać między prawdą, którą Bóg ci objawił i akceptacją innych chrześcijan. Wiem, że brak akceptacji innych chrześcijan jest bolesny. Boli to, gdy inni chrześcijanie nie rozumieją cię i mówią o tobie wszelkie złe rzeczy, choć ty mówiłeś do nich w miłości prawdę.

 

Istotą jest jednak twoje duchowe życie a chodzenie z Bogiem nie zależy od akceptacji innych chrześcijan. Może ci się tak wydawać, z pewnością też znacznie ułatwia wiele rzeczy, lecz nie jest to warunkiem chodzenia z Chrystusem, tzn.: staranie się o to, aby inni chrześcijanie rozumieli i akceptowali cię. Im głębsze będzie twoje chodzenie z Bogiem, tym trudniejszy będziesz do zaakceptowania przez innych chrześcijan. Nasz Pan i Zbawiciel, Jezus Chrystus: „wzgardzony był i opuszczony, Mąż Boleści, doświadczony w cierpieniu” (Iz. 53:3). Jezus nie był i nie jest akceptowany przez większość chrześcijan i, czy wiesz o tym, że to nie zmienia Jego Samego ani Jego relacji z Ojcem? On jest Panem bez względu na to czy zaakceptujesz Go, czy nie, przyjacielu. Jeśli jesteś Jego uczniem, wtedy On akceptuje ciebie bez względu na to czy akceptuje cię cała reszta chrześcijańskiej populacji, czy nie.

 

Odkryłem, że za każdym razem, gdy ignoruję taki okres, do którego Bóg mnie wprowadził i usiłuje stworzyć społeczność bądź szukam społeczności poza czasem i miejscem wyznaczonym przez Mojego Ojca, zawsze kończy się to katastrofą, zawsze stwarza problemy, rozczarowanie i powoduje zakłócenie w tym, co Pan chce w moim życiu zrobić.

 

A jest to szczególnie prawdziwe wtedy, gdy jesteś świeżo po wyjściu z religijnego systemu. Trwałeś pod religijnym duchem przez tyle lat i nie myślałeś o tym, że któregoś dnia możesz wstać, nie iść do kościoła, być wolnym od religijnej postawy. Myślisz, że potrzebna ci jest społeczność, że potrzebujesz spotkań, że potrzebujesz innych ludzi i tego wszystkiego, ale jesteś w błędzie. To jest religijny system myślenia, jest jak narkotyk.

 

„O, bracie Chip, jestem taki samotny. Chodziłem do kościoła co niedzielę przez 20 lat a teraz siedzimy w domu w niedzielę i czujemy taką pustkę w środku!” W porządku, chwała Panu, jeśli jest to miejsce, do którego Pan cię zaprowadził teraz, dziękuj za nie Bogu. Przestań szukać innych ludzi, aby wypełnili pustkę, którą może wypełnić wyłącznie Chrystus. Przedtem wypełniałeś tą pustkę mnóstwem religijnego śmietnika i On to wszystko usuwa. Usiłuje coś w tobie zbudować, więc pozwól Mu na to zgodnie z czasem i okresem, który wyznaczył. Nie poganiaj tego procesu, bądź zadowolony; tylko ty i Bóg. Mój Boże, nawet nie masz pojęcia jak to jest chodzić z Bogiem i być ukrytym w Nim, ponieważ przez całe swoje życie chodziłeś z Nim w tłumie, uwielbiając Go w tłumie, modląc się do Niego w tłumie, ucząc się o Nim w tłumie.

 

Enoch chodził z Bogiem i nie było nikogo więcej, aby miał z nim społeczność.

 

Noe chodził z Bogiem i nie było przy nim nawet nikogo z rodziny.

 

Abraham chodził z Bogiem i nie miał domowego kościoła, do którego mógł chodzić.

 

Mojżesz spędził 40 lat na pustyni i to nie zraniło go ani trochę a wracając z pustyni był lepszy niż wtedy, gdy się tam udawał.

 

Jezus chodził z Bogiem a wszyscy Jego przyjaciele i uczniowie wyparli się Go, i uciekli wtedy, gdy tego najbardziej potrzebował.

 

Za dużo zasług co do twojego duchowego powodzenia przypisujesz ludziom, a nie masz wystarczająco dużo zaufania do Boga. Wolałbym być z Bogiem sam, niż w tłumie ludzi bez Niego.

 

To nie pomniejsza niczego, co Biblia mówi o Ciele Chrystusa, lecz musisz nauczyć się tego, w jaki sposób być połączony z Głową, zanim będziesz próbował łączyć się z Ciałem. Życie Ciała jest tylko tak dobre jak dobra jest relacja Ciała z Głową. Ciało nie ma żadnego życia samo w sobie bez Głowy. Jeśli czytasz to, czego Biblia naucza na temat Ciała Chrystusa, wiesz, że nie mówi nam, abyśmy szukali swojego miejsca w Ciele czy próbowali wstawić siebie samych na jakieś miejsce. Pismo mówi, że On buduje ciało Chrystusa zgodnie ze Swoją wolą – Jego wolą, nie naszą. Gdy ty próbujesz się gdzieś umieścić, pobłądzisz.

 

Biblia nie mówi „trwajmy mocno w Ciele” czy „trzymajmy się mocno członków Ciała”, lecz mówi „trzymajmy się mocno Głowy”. Biblia nie mówi: „szukajcie najpierw społeczności innych”, lecz mówi „szukajcie najpierw królestwa Bożego i Jego Sprawiedliwości, wszystko inne będzie wam przydane” (w tym społeczność. Nauczysz się to robić a cała reszta sama się zatroszczy o siebie w taki sposób i w takim czasie, jak Bóg uzna za właściwy.

 

Zabierz swoje ręce z całej sprawy społeczności i zrzuć swoją troskę na Pana. Powiedz Mu: ‚Panie, jestem tu, na pustynnym miejscu, jest sucho, jest samotnie i wygląda na to, że nie ma żadnej społeczności, lecz Ty jesteś moją Skałą, moją Twierdzą i moim Miejscem Schronienia, Ty prowadzisz moje kroki. Ty bądź moją społecznością. Jeśli uznasz to za właściwe, abym miał społeczność z innymi, w porządku, jeśli nie, ufam Tobie, bo Ty znaczysz znacznie więcej, niż potrzeba na zaspokojenie moich duchowych, emocjonalnych i socjalnych potrzeb. Mogę funkcjonować bez społeczności Pańskiej, lecz nie mogę żyć bez Ciebie!”

 

Proszę państwa byłem w tym miejscu wielokrotnie i nawet nie muszę się o to modlić więcej. Po prostu nauczyłem się ufać Bogu w tej dziedzinie i wiem, że On wystarcza. Zostało to we mnie ustabilizowane. Nawet o to się nie modlę więcej. Chciałbym, aby zostało tu ugruntowane również w waszych sercach. Niech pustynia wykona swoją pracę.

źródło www.poznajpana.pl

 

Źródło zdjęcia: morguefile.com

Komentarze

  1. Wszystkie cytaty pochodzą ze starego testamentu,kiedy jeszcze nie było kościoła.My natomiast żyjemy w nowym testamencie i Chrystus przyszedł założyć kościół którego bramy piekieł go nie przemogą,On jest głową a my ludzie nowo narodzeni z Ducha jego ciałem.Jesteśmy poszczególnymi członkami a razem tworzymy ciało.Społeczność jest nam do tego potrzebna,aby się budować.

  2. Spolecznosc ! Spolecznosc. W nowym testamencie jest tez mowa ,, Bo jesli jeden drugiego kasacie … “( Gal 5,15 ).Kaka tu jest spolecznosc ? Jak tu jeden drugiego moze budowac ?

  3. Tak zgadzam się, że jesteśmy kościołem ale czy nie powinniśmy pozwolić Bogu nas odłączać czy dołączać do konkretnych ludzi. Skoro należymy do niego, niech On ma nas w całkowitym posiadaniu a nie “wspólnota”, w której są niepotrzebne struktury czy normy etyczne. Wracamy w ten sposób do religii, tylko już pod lżejszym płaszczykiem moralności z której nas wyzwolił Jezus. Jeśli jest w twojej wspólnocie miłość, wolność, zrozumienie, wzajemna troska to super. Jeśli jest to wspólnota, która zmierza by pokonać bramy piekieł – super, a jeśli są to tylko hasła to proszę pozwól Panu się kształtować, nie na obraz braci czy pastorów albo kapłanów ale Jego samego

  4. Dziwny artykul… W zasadzie mozna z niego wywnioskowac, ze duzo bardziej wartosciowe jest zyc bez wspolnoty, anizeli z nia i w niej. Osobiscie pomijajac wszystkie aspekty biblijne, ktore mowia za (nie znosze potyczek na wersety, wiec sobie daruje) mysle, ze nie jest sztuka zyc “na bezludnej wyspie” i w ten sposob zyc swietym zyciem. Dla mnie zycie we wspolnocie to wcale nie przebywanie w miejscu akceptacji i milosci. Dokladnie odwrotnie. To we wspolnocie poprzez zranienia, trudne sytuacje i doswiadczenia uczylam sie milosci, przebaczenia i pokory. To w Kosciele Bog mial mozliwosc ciosac moj charakter i uczyc co znaczy sluzyc jeden drugiemu w milosci. We wspolnocie umieram, unizam sie i ucze kochac innych. Im trudniejsi, tym cenniejsza lekcja. Nie wiem jak mialabym wzrastac poza wspolnota. Pomimo tego, ze kocham Kosciol to nigdy nie bedzie on dla mnie wazniejszy od Jezusa. Kosciol nalezy do Niego, nie do nas i nie mozna odwrocic priorytetow.

  5. Ten artykuł to porażka.!
    Miłość Boża jest rozlana w sercach naszych,przez Ducha Świętego.
    Duch przyszedł aby zebrać w jedno,rozproszone dzieci Boże.Kościół to WSPÓLNOTA.!!
    “Wszyscy zaś którzy uwierzyli( 3 tys dusz) byli razem,i mieli wszystko wspólne.-D.Ap.2/42-47
    Kościół jest Ciałem Jeshua. I jest PEŁNIĄ CHRYSTUSA,który sam wszystko we wszystkim wypełnia.-Efez.1/23
    Plan Boży jest taki: By TERAZ nadziemskie władze i zwierzchności,w okręgach niebieskich,poznały przez Wspólnotę wezwanych,,różnorodna mądrość Bożą.- Efez.3/10

  6. Dla mnie kluczowe jest to, co w tym nauczaniu jest na początku. “Nigdy tak naprawdę nie docenicie i nie będziecie korzystać ze społeczności, dopóki nie nauczycie się żyć bez niej”. Prosiłam Pana o oświecenie, czy powinnam namówić naszego pastora do działań na rzecz społeczności, którą tworzymy. Powiada on bowiem, że to ludzie podążali za Jezusem, a nie Jezus za ludźmi, więc to na nas spoczywa obowiązek uczestnictwa w spotkaniach kościoła domowego, by uczyć się o Nim, a nie kościół będzie chodził do ludzi. A ja, jako społecznik od dziesiątków lat, nie mogłam się z nim zgodzić, tym bardziej, że w Nowym Testamencie, Dziejach czy Listach nie brak odniesień do Wspólnoty, jako ważnej dla Jezusa i ludzi. Ta nauka jest odpowiedzią na moją prośbę: “Panie, pomóż mi zrozumieć, dlaczego mam pogodzić się ze zdaniem pastora?

  7. Dlaczego zawsze, gdy chciałabym się wybrać na spotkanie, dzieje się coś, co stanowi realną przeszkodę? Czy to Ty odsuwasz mnie od naszej społeczności? Czy powinnam poprosić naszego pastora, by przyjechał do mnie na rozmowę?” I na koniec pytanie: “Czy to ja powinnam nalegać na chrzest, czy poczekać, aż pastor przypomni sobie, że deklarowałam pełną gotowość?”. Czytając tę naukę zrozumiałam, że społeczność tworzy szum, który często przeszkadza nam usłyszeć Pana. Pojęłam, że społeczność często zajmuje w naszych myślach i sercu miejsce należne Panu. Gdy usunie się ją z życia, dopiero wówczas można się przekonać, jak dalece jesteśmy oddani Panu i jak głęboko trwamy w Panu! Dzięki temu dostałam też pośrednio odpowiedź na pytanie, czy do końca życia będę już sama (bez rodziny)? Zrozumiałam, że dużo ważniejszym pytaniem jest, czy jestem PRAWDZIWIE gotowa być “sama”, wyłącznie w “towarzystwie” Pana, tak jak to w praktyce wygląda teraz?

  8. Pozwólcie więc też, że Wam zadam pytanie: Czy ci, którzy krytykują tę naukę wypraktykowali (nie rozważyli teoretycznie, tylko przeżyli) długi czas w “samotności”, spędzając go jedynie z Chrystusem i są w 100% gotowi, by tak pozostało do końca ich życia!? Mam nadzieję, że ich odpowiedź brzmi: “tak”, czego życzę im z całego serca, łącząc modlitwę za nich.
    Dziękuję Ci Panie za to, że mimo mojej ułomnej natury potrafisz do mnie dotrzeć tak, bym zrozumiała Twoją Drogę, że ZAWSZE odpowiadasz na moje pytania i rozwiązujesz moje problemy! Bez Ciebie byłam samotna w tłumie, a z Tobą już nie lękam się niczego! Nie moją, lecz Twoją mocą Panie! Alleluja!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *