Bóg chciałby używać naszej wyobraźni, aby malować na niej swoje impresje, i szuka tych, którzy będą Mu poddani. Ludzie są jednak zbyt skoncentrowani na sobie i swoim „poczuciu bycia niegodnymi”, aby Bóg mógł ich obdarzyć większym objawieniem.

Jeśli poddajemy Bogu wyobraźnię, On ją uświęca, a uświęcona wyobraźnia daje podstawę marzeniom i wizjom. Kościół na Zachodzie panicznie boi się używania wyobraźni. (Ponieważ promowało ją New Age, uznano, że musi ona pochodzić od diabła…). Skutkiem tego jest oddanie ludziom niewierzącym palmy pierwszeństwa w różnych dziedzinach twórczości – sztuce, wynalazkach, etc. Oni nie mają problemu z używaniem wyobraźni. Wyobraźnię można porównać do płótna w rękach malarza: jeśli jest ono czyste, malarz ma dużo miejsca do wykorzystania.

Bóg chciałby używać naszej wyobraźni, aby malować na niej swoje impresje, i szuka tych, którzy będą Mu poddani. Ludzie są jednak zbyt skoncentrowani na sobie i swoim „poczuciu bycia niegodnymi”, aby Bóg mógł ich obdarzyć większym objawieniem. Powinniśmy przestać zajmować się sobą i zacząć wykorzystywać bycie chrześcijanami na rzecz tych, którzy są pośród nas. Taka postawa da nam nieograniczony dostęp do tajemnic Boga, a On wyposaży nas w umiejętność zaspokajania potrzeb umierającego świata.

Jezus jest Słowem Bożym i dlatego niełatwo jest Mu milczeć. Czasami przechodzimy przez trudne sytuacje i wydaje nam się wtedy, że On przestał do nas mówić, ale w większości przypadków Bóg po prostu zmienia język, którym się do nas zwracał i oczekuje, że dostosujemy się do Niego.

A MOŻE TO NATURALNY FENOMEN?

„Ojcze, uwielbij imię swoje! Odezwał się więc głos z nieba: I uwielbiłem, i jeszcze uwielbię. Lud więc, który stał i słyszał, mówił, że zagrzmiało, inni mówili: Anioł do niego przemówił.” (Jana 12:28-29)

Kiedy Jezus przemawiał do tłumu, z nieba dał się słyszeć głos Ojca. Ludzie przyznali, że coś usłyszeli, ale nikt nie wiedział, co to było. Nie tylko nie rozpoznali Bożego głosu, ale też nie przyszło im do głowy, że to niezwykłe wydarzenie może mieć dla nich znaczenie. Jezus zareagował na ich niewiarę, mówiąc: „Nie gwoli Mnie odezwał się ten głos, ale gwoli was” (Jana 12:30). Miłosierny Bóg przemówił, by w ten sposób uzdrowić ich z niewiary, która była ich stylem życia. Jednak zatwardziałość serc uniemożliwiła im zrozumienie tego, co i przez kogo zostało powiedziane. Wiemy, że Bóg przemówił w jasny sposób (zob. 1 Kor 14,9). Jednak ludzie tego nie zrozumieli, ponieważ nie wierzyli (zob. Jana 12:37). Niektórzy myśleli, że to burza, a zatem bezosobowy akt natury. Inni natomiast sądzili, że mógł to być anioł – duchowe doświadczenie, ale nie przeznaczone dla nich. Wielu ludzi mówiło do nas przy obecnym przebudzeniu: „Wiemy, że jest to poruszenie Boże, ale ono nie jest dla nas”. Szokujące jest, gdy słyszysz, jak wierzący potwierdzają, że Bóg jest pośród nich, ale nie reagują na to i nie wołają o więcej. Prawdziwe jest powiedzenie, że najlepiej słyszą ci, którzy są głodni.

NIEWIARA UKRYTA POD PŁASZCZYKIEM MĄDROŚCI

Historia z 12 rozdziału Ewangelii Jana ukazuje nam jeden z największych problemów, z jakimi boryka się Kościół na Zachodzie – powszechną niewiarę. Długo ukrywała się ona pod pozorem mądrości i teraz musi zostać zdemaskowana jako wielki grzech. Wygląda ona z pozoru jak konserwatywne podejście do życia, jednak w rzeczywistości poddaje ona Boga rozumowaniu i władzy ludzi. Karmi się opiniami ludzi, zadowolona, że nie popada w przesadę, jak inni. Ludzie, którzy wpadli w tę pułapkę, rzadko zdają sobie sprawę z tego, że niewierzący umysł nie jest w stanie godnie reprezentować Jezusa w Jego mocy i chwale.

Czasem czuję się zakłopotany, kiedy opowiadam o cudach, które widziałem na własne oczy, a wielu chrześcijan wymaga ode mnie dowodów, że Bóg naprawdę czyni te rzeczy, jakby Pismo Święte nie było dla nich wystarczającym świadectwem. Jeszcze bardziej wstrząsające jest to, że widzą cuda dziejące się na ich oczach, lecz zanim oddadzą Bogu chwałę, chcą opinii lekarzy i prześwietleń rentgenowskich. Widząc puste wózki inwalidzkie i chodzących na własnych nogach inwalidów czy obserwując radosnego człowieka, który jeszcze przed chwilą zmagał się z depresją, lub kogoś, kto był głuchy, a teraz słyszy i chwali Pana, wielu stojących z boku nadal chce potwierdzenia, że były to prawdziwe cuda. Zdaję sobie sprawę, że szarlatani istnieją. Ten wielki wysiłek, jaki ponosimy, aby chronić się przed byciem oszukanym, jest jednak bardziej znakiem niewiary niż mądrości, która ma nas chronić przed zwiedzeniem. Taki lęk istnieje tylko tam, gdzie przez długi czas królowała niewiara.

A przecież „miłość wszystkiemu wierzy” (1 Kor 13:7). Głębokie spotkania z miłością Bożą uwalniają ludzi od konieczności ochraniania siebie wynikającej ze strachu i nadmiernej ostrożności. Biorąc pod uwagę fakt, że „wiara jest czynna w miłości” (Gal 5:6), można z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że wiara w boże cuda przychodzi poprzez doświadczenie Jego miłości. Wielkie spotkania z miłością naszego Niebiańskiego Ojca są w stanie rozbroić niewiarę.

 

Źródło: „Wszystkie pragnienia mają Ojca” wyd. Dawida, do kupienia TUTAJ

Tekst przeszedł korektę: ekipa otwarteniebo24.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *