Wielu ludzi uważa, że to właśnie Bóg, Stwórca człowieka, wymyślił i posyła choroby, aby ich zdyscyplinować, ukarać, doprowadzić do miejsca pokuty, ukorzenia się, uszlachetnienia. Jeżeli należymy do grona osób myślących w ten sam sposób, nie będziemy w stanie od tego samego Boga oczekiwać uleczenia. Raczej będziemy się takiego Boga bali i uciekali przed Nim. Nie możemy mieć zaufania i wiary, że Bóg nas uleczy, jeżeli wierzymy, że to On sam zsyła na nas choroby. Takie podejście oddziela nas od wiary, że możemy otrzymać uleczenie z rąk Boga. Wielu ludziom wierzącym łatwiej jest zaufać w tej kwestii lekarzom niż Stwórcy.  

Miliony ludzi na świecie szukają doskonałego lekarza, o którym można by powiedzieć, że zna się na wszelkich ludzkich chorobach i niedomaganiach. Wszystkie potrafi nie tylko zdiagnozować, ale i wyleczyć. Poszukiwane są leki, które skutecznie zadziałałyby w każdej dolegliwości. Sądzę, że nie ma na ziemi człowieka, który nie byłby zainteresowany informacją o istnieniu takiego lekarstwa, a także o osobie noszącej tytuł doskonałego lekarza. Ze wszystkich ziemskich trosk i problemów o choroby, cierpienia, ból i niepełnosprawność należą do tych najbardziej trudnych i dokuczliwych. Nawet medycyna nie zawsze potrafi sobie z nimi poradzić.

A jednak słowa użyte w tytule tego rozdziału są prawdziwe. Pochodzą ze źródła, które można łatwo zidentyfikować. Mówią o konkretnej Osobie. Przedstawiają najlepszego Lekarza na świecie, który najlepiej zna ludzki organizm, ponieważ sam go stworzył. Zna też najlepsze sposoby przywrócenia go do stanu, w jakim powinien funkcjonować. Jest On także najlepszym instruktorem medycyny zapobiegawczej. Stosując Jego zalecenia, można oczekiwać dobrych efektów zarówno w utrzymaniu zdrowia, jak i w powrocie do nowych sił.

Zawarte w tytule słowa zapisane są w Księdze Psalmów 103:3-4: „On odpuszcza wszystkie twoje winy, leczy wszystkie choroby twoje. On ratuje od zguby życie twoje; On wieńczy cię łaską i litością.” Aby móc przyjąć istotę powyższego fragmentu Pisma Świętego i uwierzyć, że Słowa te są dla nas prawdziwe, musimy się najpierw zastanowić, czy jesteśmy otwarci, aby w tej kwestii zaufać Bogu.

 

Skąd pochodzą choroby?

Przez całą historię ludzkości człowiek zmaga się z różnymi chorobami. Nowotwory, szczególnie w ostatnich czasach, zbierają potężne żniwo. Nauki medyczne, mimo wielkich, niezwykłych osiągnięć w rozwoju wiedzy i techniki medycznej, w tak wielu przypadkach są nadal bezsilne.

Aby jednak zacząć rozważać zagadnienie uzdrowienia, uleczenia z chorób, każdy z nas musi najpierw sam odpowiedzieć sobie na pytanie, skąd choroby pochodzą. Wielu ludzi uważa, że to właśnie Bóg, Stwórca człowieka, wymyślił i posyła choroby, aby ich zdyscyplinować, ukarać, doprowadzić do miejsca pokuty, ukorzenia się, uszlachetnienia. Jeżeli należymy do grona osób myślących w ten sam sposób, nie będziemy w stanie od tego samego Boga oczekiwać uleczenia. Raczej będziemy się takiego Boga bali i uciekali przed Nim. Nie możemy mieć zaufania i wiary, że Bóg nas uleczy, jeżeli wierzymy, że to On sam zsyła na nas choroby. Takie podejście oddziela nas od wiary, że możemy otrzymać uleczenie z rąk Boga. Wielu ludziom wierzącym łatwiej jest zaufać w tej kwestii lekarzom niż Stwórcy.

Kolejnym ważnym faktem jest to, że choroba nie może być zesłana z Nieba, ponieważ w Niebie nie ma chorób. O tym również czytamy w Piśmie Świętym. Gdy sądzimy, że Bóg wymyślił dla człowieka chorobę, aby dyscyplinować go za jej pomocą, tym samym zaprzeczamy prawdzie o miłującym Bogu Ojcu. Myślimy w ten sposób, jeśli przestaliśmy wierzyć, że Bóg jest dobry.

 

Obraz Boga w obliczu choroby

Choroby są przede wszystkim konsekwencją grzechu pierworodnego, wyjścia człowieka z raju, gdzie chorób nie było. To efekt wyjścia spod Bożej ochrony, z Bożego porządku. Następstwem tego stało się ignorowanie i łamanie Bożych praw przez wszystkie następne pokolenia.

Mówiąc językiem współczesnym, choroby pochodzą z kilku głównych źródeł. Na pierwszym miejscu należy wymienić zły styl życia i niszczący poziom stresu. Następnie obciążenia genetyczne, przekazywane z pokolenia na pokolenie, dysfunkcje danego narządu, wpływ skażonego środowiska, niewłaściwą opiekę medyczną (lub jej brak) oraz wypadki. W tych czynnikach mieści się wszystko to, co językiem biblijnym nazwalibyśmy jednym słowem: grzech.

Kiedy zrozumiemy, co jest pierwotnym źródłem chorób i cierpienia, zupełnie inaczej poznamy Boga. Odkryjemy Boga pełnego miłości, który z największą na świecie empatią towarzyszy nam w różnych zmaganiach. Bóg nie życzy nam choroby ani cierpienia. Tym bardziej ich na nas nie zsyła, bo nie taki był Jego plan dla człowieka, którego umieścił przecież w raju. Choroba nie jest również sposobem Bożej dyscypliny. Żaden kochający rodzic, ojciec czy matka, nawet gdy dziecko jest nieposłuszne, nie sprowadzałby na nie choroby, aby je w ten sposób utrzymywać w dyscyplinie! Dlaczego zatem tak łatwo przychodzi nam oskarżać Boga Ojca o taką postawę?

Tak często słyszy się, że to Bóg nas dyscyplinuje chorobą. Tymczasem prawdą jest, że w każdej chorobie Bóg pragnie nam pomóc – zło, które nas spotkało, pragnie obrócić ku dobremu. Jest dobrym, miłującym nas Ojcem. Owszem, uczy nas wyciągać dobre wnioski, przytula jak matka czy ojciec, gdy cierpimy, leczy, posila i wzmacnia. Nawet to najgorsze, co nas dotknęło, Bóg pragnie obrócić w dobro i błogosławieństwo, ponieważ ma serce pełne miłości do człowieka. Jest zawsze dobrym Ojcem. Nawet, kiedy ludzie są źli, świadomie nie przestrzegają Jego zaleceń, odrzucają dobre Boże rady i źle postępują, to nie Bóg zsyła na nich choroby. On przychodzi z ofertą przebaczenia i uleczenia poprzez dzieło Jezusa Chrystusa na krzyżu. Miłujący Ojciec nie zaprzecza samemu sobie.

 

Kto zgrzeszył?

W służbie uzdrawiania bardzo ważne jest duchowe rozpoznanie, co jest bezpośrednim powodem choroby w każdym indywidualnym przypadku. Nie można zakładać stereotypowych scenariuszy. Do wydawania ocen w odniesieniu do sytuacji cierpienia innych ludzi konieczna jest miłość w sercu i potrzebne jest duchowe objawienie.

Jeśli choroba jest efektem popełnionego grzechu, złego stylu życia danej osoby, wówczas posługa, powinna prowadzić do bardzo ważnego etapu: jest nim wyznanie konkretnych grzechów. Pisze o tym apostoł Jakub w swoim liście, w 5. rozdziale. Wtedy konieczne jest, aby Duch Święty sam objawił chorej osobie, co jest źródłem jej choroby i czy jest to konkretny grzech. Tylko Duch Święty ma moc przekonać nas o grzechu i wzbudzić poczucie żalu oraz pragnienie pokuty – ponieważ jedynie ta osoba, która dopuściła się grzechu, może poprosić o przebaczenie swojego grzechu i to przebaczenie przyjąć. Ważne jest, aby – zanim nastąpi modlitwa o uzdrowienie – najpierw grzech został wyznany i przez Boga przebaczony.

Jednak nie zawsze i nie w każdym przypadku bezpośrednim powodem choroby danego człowieka jest grzech, który on sam popełnił. Przykładem mogą być wady wrodzone, kalectwo, które w żaden sposób nie zostało sprowokowane, np. przez nienarodzone dziecko. Pan Jezus bardzo jasno to zwerbalizował, odpowiadając na pytanie uczniów dotyczące człowieka ślepego od urodzenia. Uczniowie zapytali Jezusa: „Kto zgrzeszył, on czy rodzice jego?” (Jana 9:1-2). Jezus odpowiedział, że w tym przypadku nie mają się doszukiwać winy ani w rodzicach, ani w samym chorym. Powiedział bardzo radykalnie: „Ani on zgrzeszył, ani rodzice jego” (w.3). Wskazał wyraźnie: źródło choroby jest inne niż bezpośredni grzech tego człowieka czy nawet jego rodziców. Jezus skierować uwagę uczniów w stronę Boga Ojca: uzdrawiając go, pokażę wam chwałę Ojca w Niebie, to, kim On jest. Ten cud uzdrowienia pokaże wam wielkość Boga Ojca. Przesłanie tego przykładu zachęca nas, abyśmy nie osądzali innych i nie tworzyli schematów dotyczących tego, jak Bóg może lub nie może zadziałać.

Bóg Ojciec to Najlepszy Lekarz. Jezus podkreśla: skoncentrujcie się na Bogu, chciejcie zobaczyć w tym serce Boga Ojca i nie osądzajcie innych ludzi! Nie wchodźcie w osąd chorego, który cierpi, bo wielu rzeczy sami nie rozumiecie. Skoncentrujcie się raczej na tym, co Ojciec i Ja w tej sytuacji możemy zrobić.

 

Współpraca z Jezusem

To, co Bóg pragnie uczynić w tej konkretnej sytuacji, jest dla nas kluczem w służbie uzdrawiania. Nie naszą rolą jest oskarżanie chorego czy wytykanie mu jego grzechów, wymyślanie na siłę powodu choroby, jeśli Bóg nam tego nie objawił. My mamy koncentrować się na tym, co w danej sytuacji chce uczynić Pan Jezus. A On pragnie naszego uzdrowienia. I to jest najpiękniejszy aspekt współpracy z Jezusem i doświadczenie pełnej miłości Boga Ojca. Jezus przyszedł, aby zniweczyć dzieła diabelskie. Aby uwolnić nas od grzechu i chorób. Chce otworzyć nasze duchowe oczy, abyśmy poprzez Jego dzieło mogli zobaczyć chwałę i miłość Boga Ojca. „A że sam przeszedł przez cierpienie i próby, może dopomóc tym, którzy przez próby przechodzą” (Hebr 2:18).

Pan Jezus pozostawił nam najlepszy przykład służby uzdrawiania. W każdej sytuacji, kiedy stajemy w obliczu cierpienia, choroby i bólu, najlepszym rozwiązaniem jest spojrzeć na Pana Jezusa i poprosić Ducha Świętego o konkretne instrukcje. Pan Jezus nigdy nie odtrącił żadnego człowieka, który prosił Go o uzdrowienie. Nigdy nie potępił człowieka ani nie podeptał jego godności. To wzór dla wszystkich, którzy chcą pomagać innym, dla służby zdrowia w szczególności. Jezus Chrystus leczył, uzdrawiał, przywracał godność, przebaczał grzechy, oczyszczał z nieprawości. Ale nade wszystko ratował od zguby, czyli od śmierci wiecznej. To czynił, będąc na ziemi. Dał nam najlepszy wzór służby uzdrawiania. Pokazywał, jak dalej żyć. On dzisiaj chce tak samo działać przez swoich naśladowców, którym pozostawił ten najpiękniejszy i najwspanialszy przykład.

Kolejne Boże instrukcje możemy otrzymać, obserwując także postępowanie uczniów Jezusa już po zesłaniu Ducha Świętego. Apostoł Piotr podszedł do chromego żebraka, mówiąc: „Srebra i złota nie mam, lecz co mam, to ci daję: W imieniu Jezusa Chrystusa Nazareńskiego, chodź!” (Dzieje Ap. 3:6). Czytamy, że Imię Jezusa wzmocniło wiarę chorego, aby w tej wierze mógł powstać i zacząć chodzić. Wzbudzona wiara „dała mu zupełne zdrowie na oczach (…) wszystkich” (w.16).

 

Boża oferta uzdrowienia

Imię Jezusa Chrystusa ma moc nad chorobą. To Imię równocześnie wzbudza w nas wiarę, że uzdrowienie jest możliwe. Wzbudzona wiara przyjmuje w czasie teraźniejszym to, czego Jezus dokonał na krzyżu: „Lecz on nasze choroby nosił, nasze cierpienia wziął na siebie, (…) a Jego ranami jesteśmy uleczeni” (Izajasz 53:4a-5b). Mamy wszelkie prawo powoływać się na dzieło Pana Jezusa na krzyżu. Dzieło wykonane i dokonane! I na tej podstawie przyjąć w wierze, że i nas ono dotyczy.

Nawet, jeżeli uzdrowienie nie następuje natychmiast lub następuje nie w taki sposób, jak byśmy tego oczekiwali, nie obrażajmy się na Boga ani nie twórzmy nowej teologii, która zaczyna w ludzki sposób określać, co Bóg może i czego nie może dzisiaj uczynić. Nie musimy się wstydzić stwierdzić w danej sytuacji: nie wiem, nie rozumiem, ale nadal ufam kochającemu mnie Bogu!

Apostoł Piotr zwrócił się do człowieka słowami: „Wstań i chodź!”. Jezus Chrystus wielokrotnie używał wyrażenia: „Powstań”. Są to wezwania do aktywnej wiary, która przyjmuje w tym momencie to, co Bóg chce uczynić. To, co wcześniej objawił przez swojego Ducha Świętego.

Cały czas musimy pamiętać, że to Bóg uzdrawia. I czyni to w bardzo różnorodny sposób, różnymi metodami, w określonym przez siebie czasie. Bóg chce współpracować z człowiekiem. W wielu kwestiach uzdrowienia współpracuje On dzisiaj z lekarzami, pielęgniarkami, całym personelem medycznym. Często wielu z nich nawet nie ma tej świadomości, że wykonując dobrze swoją pracę, uczestniczą w walce duchowej, ponieważ niweczą dzieła diabelskie.

My mamy oczekiwać tego, co Bóg w danej sytuacji chce uczynić. Mamy powoływać się na moc Jego Imienia. Jedno z imion Boga Ojca w języku hebrajskim zapisane w Biblii to „Jahwe Rapha” – Bóg, który jest naszym Uzdrowieniem. Zauważmy, że prorok Jeremiasz wołał do Boga: „Uczyń, o Panie, jak Ci każe Twoje imię” (Jeremiasz 14:7). Inny bohater biblijny, Hiskiasz, wołał do Boga: „Boże, patrz, w jaki sposób nieprzyjaciel lży Twoje Imię”. A sam Pan Bóg odpowiada często: „Uczyniłem to ze względu na moje Imię dla tego, kto wierzy w moc mego Imienia”.

W innym przypadku Pan Bóg daje człowiekowi konkretne Słowo, które, przyjęte z wiarą, zmienia rzeczywistość. W Księdze Psalmów czytamy opis pewnej sytuacji, w której ludzie „ chorowali z powodu swego występnego życia i cierpieli z powodu swych win . Wszelki pokarm obrzydł im i bliscy już byli bram śmierci. Wtedy wołali do Pana w swej niedoli, a On wybawił ich z utrapienia. Posłał słowo swoje, aby ich uleczyć i wyratować ich od zagłady” (Psalm 107:17-20). Bóg oczekuje wołania o pomoc i prośby o przebaczenie popełnionych win. Oczekuje też wiary w Jego moc, moc Bożego Imienia i moc Jego Słowa – Słowa obietnicy – które staje się dla nas życiem. Każdą komórkę naszego organizmu możemy błogosławić życiem, jakie otrzymaliśmy w zmartwychwstałym Jezusie Chrystusie. Możemy ogłaszać życie nad każdą chorą komórką czy tkanką, aby funkcjonowały zgodnie z pierwotnym, doskonałym planem Stwórcy. By także każda martwa komórka ożyła dla Bożej chwały!

 

Pełne zdrowie

Musimy jednak pamiętać, że zupełne, całkowite zdrowie to nie tylko brak fizycznych symptomów choroby. To przede wszystkim duch ożywiony na wieczność – poprzez pojednanie z Bogiem. To także dusza pełna Bożego pokoju (dlatego mamy błogosławić się Bożym pokojem) oraz ciało, które z powrotem zaczyna funkcjonować w taki sposób, jak zaplanował to Bóg Stwórca.

„Oto wyzdrowiałeś; już nigdy nie grzesz, aby ci się coś gorszego nie stało”. Takie słowa usłyszał człowiek, którego Jezus uzdrowił przy sadzawce (Jana 5:2-16). W tym akurat przypadku Jezus wskazał, że istnieją choroby, które są konsekwencją grzesznego stylu życia. I takie choroby Bóg ma moc uzdrowić, ale oczekuje z naszej strony współpracy – zatroszczenia się o swój organizm. Bóg pragnie widzieć nasze ciało jako piękną i zdrową świątynię Swojego Ducha Świętego. Nie jest Mu obojętne, w jaki sposób je traktujemy i do czego jest wykorzystywane. Z kolei z naszej strony przyjęcie Jezusa Chrystusa jako osobistego Zbawiciela, wdzięczność za darowane nam życie i zdrowie oraz stosowanie Bożych zaleceń to droga do regeneracji, a nawet odzyskania tego, co utraciliśmy. Bóg jest Bogiem drugiej szansy i nowego początku, nawet w sytuacjach po ludzku niemożliwych.

 

Źródło: fragment książki „Rzeka Uzdrowienia: Bóg nadal uzdrawia”; Jan Grzeszkowiak, Alina Wieja, Henryk Wieja; wyd. Koinonia;

Książka do kupienia TUTAJ

Komentarze

  1. Na pewno Pan Bóg nie stwarza niepełnosprawnych? Proszę przeczytać te wersety:

    I rzekł Pan do niego: Kto dał człowiekowi usta? Albo kto czyni go
    niemym albo głuchym, widzącym albo ślepym? Czyż nie Ja, Pan?
    Wj 4,11

    Patrzcie teraz, że to Ja, Ja jestem A oprócz
    mnie nie ma boga. Ja pozbawiam życia i darzę życiem, Ja ranię i
    leczę, I z ręki mojej nikt nie zdoła się wyrwać. Pwt 32,39

    Ja tworzę światłość i stwarzam ciemność, Ja
    przygotowuję zarówno zbawienie,
    jak i nieszczęście, Ja, Pan,
    czynię to wszystko. Iz 45,7

    Jak wyraźnie widać – TO Pan Bóg panuje nad dobrą i złą dolą, zdrowiem i chorobą.

    1. Trzeba trochę się wgryźć w temat, żeby zrozumieć, że PŚ to dzieło bosko-ludzkie i różne rozumienie Boga mieli ludzie w różnych czasach. Na początku przypisywali wszystkie sprawy duchowe Bogu, a potem zaczęli rozumieć, że zło nie jest od Boga. Wpychali też słowa w usta Boga pisząc. To nie jest tak, że Bóg dyktował Izajaszowi – to Izajasz pisał to co w Duchu otrzymał przez pryzmat swojego zrozumienia na poziomie ludzkiej duszy. Za przykład tego o czym piszę weź to samo zdarzenie opisane oczami dwóch różnych ludzi, którzy mieli dwa różne zrozumienia rzeczywistości:
      1 Krn 21,1 Powstał szatan przeciwko Izraelowi i pobudził Dawida, żeby policzył Izraela.
      2 Sm 24,1 Jeszcze raz Pan zapłonął gniewem przeciw Izraelitom. Pobudził przeciw nim Dawida słowami: «Idź i policz Izraela i Judę».
      Ponadto ludzie mają różne skrzywienia i to się przekłada na to jak i co piszą. To nie jest tak, że można dosłownie brać, że Bóg coś podyktował, bo tak nie było i nie będzie!

    2. Bog pozwala nam skorzystac z malenkiej niezaleznosci, wolnej woli. Pragniemy byc w centrum, a tylko Bog jest w centrum. Chcemy zajac miejsce Boga, ze zwyczajnej zazdrosci. Naszą oryginalna pozycja w swiecie i duchowym i materialnym jest sluzba Bogu. Tak jak ręka służy zawsze ciału, tak żywa istota ma służyć Bogu. Bog spelnia nasze pragnienie bycia w centrum. Daje nam ta mozliwosc w swiecie materialnym, co ma swoje konsekwencje, w sytuacji zlego pojmowania istnienia. Materialny świat to choroby, starość i śmierć. Cierpienie, którego doświadczamy na wlasne życzenie. Trudno to zrozumieć, kiedy myślimy, ze jesteśmy tym cialem. Jesteśmy dusza, ktora ożywia to cialo, ktorej oryginalne miejsce zamieszkania to swiat duchowy. Trzeba do niego wrócić, porzucić zazdrość i żyć z pragnieniem sluzenia Bogu. Bo sluzba Bogu daje największe szczęście…..czy mamy takue pragnienia? Chcemy byc w centrum, czy Chcemy sluzyc Bogu?
      Pizdrawiam Zofia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *