Depresja to bardzo poważna rzecz! Musimy ją przezwyciężać! Bardzo ważne jest umieć przezwyciężyć depresję – nie tylko w swoim własnym życiu, ale także w odniesieniu do atmosfery nad miastem lub atmosfery nad całym obszarem. Ja dostałem wystarczająco dużo depresji w swoim życiu – i udało mi się z tym skończyć! Pan mnie uwolnił. (…) Jest to ważne dla tego narodu, bo było tu bardzo dużo cierpienia w przeszłości. A cierpienie zawsze przyciąga w duchu depresję. Cierpienie przyciąga chmury ciemności, które wywierają opresję na ludzi. Depresja to nie jest po prostu choroba. To jest sprawa duchowa, ma wymiar duchowy. (…) My chcemy sobie pomagać, więc nazywamy depresję – chorobą. Jakby to był katar: “Nic na to nie poradzisz, biedaku!”. Ale to mi nie pomaga! Nie pomaga mi, gdy ktoś mówi, że nie jestem w stanie nic na to poradzić.To, co mi pomogło to werset [z Rzymian 5:17], który przyniósł prawdę do mojego życia. Przyniósł prawdę do tego depresyjnego trybu działania. Zrozumiałem, że muszę otrzymać dar sprawiedliwości i dar łaski. Oba!  

Tu nie chodzi o nas. Naszym punktem skupienia po pierwsze ma być Królestwo Boże i Jego Sprawiedliwość, a wtedy wszystkie rzeczy, których potrzebujemy, będą nam dodane (Mt 6:33). Wszystko będzie dodane, jeżeli naprawdę szukamy Królestwa, a nie naszych własnych korzyści z Królestwa.

Wczoraj, gdy siedzieliśmy razem nagle stałem się świadomy rzeczy, którą mówił do nas Pan. To brzmiało: „Czas na gry się skończył!”. Na początku nie wiedziałem, czy było to słowo dla Warszawy, czy dla całego narodu – czy i dla Warszawy, i dla narodu. (…)

Pamiętacie historię Eliasza? (…) Wszyscy wiemy, że urządził on prawdziwy pokaz na górze Karmel – to był prawdziwy proroczy dzień! To lubimy! Pokazać światu, kto naprawdę jest Bogiem, a kto nie. Tak! Ja to lubię!

Ale ten dzień sukcesu był bardzo krótki. Następnego dnia pojawiła się Jezebel i mówi: Eliaszu! Ja cię zabiję! A Eliasz nagle wpada w depresję…

Depresja to bardzo poważna rzecz! Musimy ją przezwyciężać! Bardzo ważne jest umieć przezwyciężyć depresję – nie tylko w swoim własnym życiu, ale także w odniesieniu do atmosfery nad miastem lub atmosfery nad całym obszarem. Ja dostałem wystarczająco dużo depresji w swoim życiu – i udało mi się z tym skończyć! Pan mnie uwolnił. (…)

Jest to ważne dla tego narodu, bo było tu bardzo dużo cierpienia w przeszłości. A cierpienie zawsze przyciąga w duchu depresję. Cierpienie przyciąga chmury ciemności, które wywierają opresję na ludzi. Depresja to nie jest po prostu choroba. To jest sprawa duchowa, ma wymiar duchowy.

Kiedy byłem w swoich stanach depresyjnych – raz na górze, raz na dole, z tendencją spadkową – Pan dał mi taki werset (…): „o ileż bardziej ci, którzy otrzymują obfitość łaski i daru usprawiedliwienia, królować będą w życiu przez jednego, Jezusa Chrystusa.” (Rzymian 5 :17b). To jest bardzo interesujący werset i za jego pomocą zostałem uwolniony z depresji. Oczywiście był to proces, ale dość krótki! W tym czasie zrozumiałem coś. Jeśli depresja króluje w moim życiu, to gdy przychodzą uczucia depresyjne – w jednej chwili potrafią mnie powalić.

Pamiętam taką sytuację. Spędzaliśmy czas z moją żoną. Poznaliśmy się bardzo wcześnie i to było u szczytu mojej depresji. Miałem 17 lat i trochę za dużo myślałem o wszystkim. Było we mnie za dużo intelektualizmu. Po niemiecku mawiamy: „Myślimy o Bogu i świecie”, tylko że cały problem polega na tym, że zwykle się myśli za dużo o świecie i prawie wcale o Bogu. Miałem tendencje stawania się filozofem, czy czymś w tym rodzaju. To nie było zdrowe. Więc było tak, że to nie ja kontrolowałem moje myśli, to moje myśli robiły coś ze mną. Myśli i uczucia kontrolowały mnie. I pamiętam taką sytuację. Spędziliśmy wspaniały czas, Silke była już moją dziewczyną. Wyrośliśmy w Schwarzwaldzie i tam naprawdę potrafi być pięknie. To był słoneczny dzień, wszystko było piękne, nie było żadnego powodu, żeby wpadać w depresję. I nagle, w jednej chwili, zdałem sobie sprawę z takiej myśli pokazującej, jak depresja mogłaby wejść. I wtedy błyskawicznie mnie to przygniotło!

Ci, którzy mają takie problemy, rozumieją, o czym mówię. Potem, przyszedł do mnie Pan, pokazując mi ten werset: „Ci, którzy otrzymują obfitość łaski i daru usprawiedliwienia, królować będą w życiu przez jednego, Jezusa Chrystusa” (Rzymian 5:17). Ja wtedy zrozumiałem, że to nie może być tak, że moje uczucia zaczynają mnie kontrolować – i to jest moja codzienna decyzja, co ja pozwalam im ze sobą robić.

Zacząłem rozumieć, że jestem w stanie królować przez Chrystusa w moim życiu nad moimi uczuciami i emocjami. Jeżeli otrzymałem dar sprawiedliwości i dar łaski. To było bardzo fajne! Więc zacząłem się modlić: „Panie, daj mi dar sprawiedliwości, daj mi dar łaski!”. Nie rozumiałem, co robię, ale zacząłem się tak modlić, bo zrozumiałem, że w tych wersetach jest rozwiązanie mojego problemu. I w trakcie kilku tygodni Pan zaczął zmieniać moje życie.

I ja wiem, że na tej podstawie jest to możliwe i że Pan może was wyciągnąć z dołów ciemności. (…) I to jest prawdziwa łaska.

Pan chce zbawić Polskę z depresji i użalania się nad sobą. Pan chce przynieść swoją radość. Napisano: radość z Pana będzie naszą siłą! To jest ważne!

Mówimy ludziom, że mają być mili i uprzejmi – mają współczuć. “Widzę twoją depresję, ona jest taka ciężka!”. Dobrze jest, jak troszczymy się o siebie nawzajem. Nie powinniśmy z tego żartować. Chcę tu być bardzo dokładny, żeby nikomu nie zrobić krzywdy. Wiem, że jest ciężko być na rollercoasterze emocji i wpadać w depresję. My chcemy sobie pomagać, więc nazywamy depresję – chorobą. Jakby to był katar: “Nic na to nie poradzisz, biedaku!”. Ale to mi nie pomaga! Nie pomaga mi, gdy ktoś mówi, że nie jestem w stanie nic na to poradzić.

To, co mi pomogło to werset [z Rzymian 5:17], który przyniósł prawdę do mojego życia. Przyniósł prawdę do tego depresyjnego trybu działania. Zrozumiałem, że muszę otrzymać dar sprawiedliwości i dar łaski. Oba!

Łaska bez sprawiedliwości sprawia, że odlatujesz w kosmos. Wszystko jest pod łaską. Wszystko zdaje się proste.

Trzeba łączyć łaskę ze sprawiedliwością.

A ja nie rozumiałem wtedy, co to jest sprawiedliwość i co to jest łaska, ale zacząłem zapraszać je do mojego życia… (Możecie je zapraszać nie tylko do swojego osobistego życia, ale też do życia waszego narodu, do życia tego miasta. Naprawdę wstawiać się o te sprawy.)

Sprawiedliwość bez łaski jest straszna. Staje się legalistycznym prawem. Mówią ci: „Tego musisz dopełnić. To jest sprawiedliwe! Czy nie widzisz?”. Paweł o tym pisze, że prawo sprawia, że mnoży się grzech. W końcu dochodzi do miejsca, w którym tłumaczy, jakim rozwiązaniem jest łaska. I ja jestem jednym z przykładów tego, że łaska jest rozwiązaniem. Zapomniałem wam przywieźć zdjęcie z czasów, gdy byłem w depresji. Natychmiast zaczęlibyście wielbić Pana, że On ciągle dokonuje cudów. (…)

Paweł tak głęboko w to wszedł, że w którymś momencie zadaje takie pytanie: „Czy powinniśmy więcej grzeszyć, żeby otrzymywać jeszcze więcej łaski?”. On doskonale rozumiał, że łaska zmienia życie i pojawił mu się w głowie taki pomysł: „czy trzeba grzeszyć więcej, żeby dostać więcej łaski?”. I wypowiada jedno, krótkie zdanie, które jest bardzo ważne: „Nie! Trzymajmy się daleko od tego!” Ale jeżeli naprawdę zaczniecie doświadczać łaski i mocy, która za nią stoi, to dochodzi się do takich wniosków – „może pogrzeszyć jeszcze trochę bardziej, taka fajna łaska przychodzi”. Paweł stawia sprawę jasno i niektórzy muszą to dziś usłyszeć: „Nie powinniśmy tego robić!”.

Łaska musi współpracować ze sprawiedliwością. Jedno bez drugiego nigdy nie da pełni. Łaska bez sprawiedliwości nigdy nie wprowadzi cię w miejsce, w którym zaczniesz królować w życiu. Nie przyniesie mocy apostolskiej. Mocy, która pozwala nam zmieniać planetę. Mocy, która pozwala nam zmieniać style myślenia naszego społeczeństwa. Do tego potrzebujemy mocy sprawiedliwości, która potrafi ciąć. Tak jak jest powiedziane, że słowo Pana jest jak miecz i rozdziela pomiędzy tym, co jest z ducha, a tym, co jest z duszy (Hbr 4:12), nazywając po imieniu, że to jest sprawiedliwe, a to jest grzechem, a konsekwencją grzechu jest zawsze śmierć. Nie ma grzechu, który by nie powodował śmierci. Tylko tam, gdzie jest przebaczenie łaska może być aktywna. Bez Jezusa Chrystusa jesteśmy załatwieni.

W narodzie, który tak wiele wycierpiał, w mieście takim jak Warszawa musimy przezwyciężyć chmury ciemności [depresji], które unoszą się nad całym narodem. Tego typu chmury zawsze przyciągają użalanie się nad sobą, a użalanie się nad sobą zawsze prowadzi do przerażających działań. Na poziomie narodowym i politycznym zwykle prowadzi do nacjonalizmu. Niemcy zaczęli II wojnę światową, bo zaczęli wierzyć w taki pomysł, że ktoś im wbił nóż w plecy [traktatem w Wersalu]. To jest niemiecki sposób ulegania cierpieniu. Hitler dobrze wykorzystał takie rozumienie.

Żyjemy w bardzo kluczowym czasie dla Europy. Widzimy, że patriotyzm i nacjonalizm rosną wszędzie. Chcę jasno powiedzieć, że to nie jest od Pana. Wielu chrześcijan staje się gorącymi patriotami, ale to nie jest od Pana. Nie mamy czasu tego teraz głębiej wyjaśniać, ale zajrzyjcie do Biblii i znajdziecie wersety mówiące o tym, że nasza tożsamość nie leży w narodzie znajdującym się na ziemi. Tylko nie możemy czynić uczniami narodów, jeśli znajdujemy się pod tą samą presją i ciemnością, co sam naród. Znajdujemy się wówczas pod tym samym stylem myślenia. Musimy z niego wyjść. Musimy wyjść z mentalności cierpienia, która znajduje się w Warszawie. Musimy wydobyć się ponad tę chmurę ciemności, która stara się przykrywać naród. Tak, jak jest napisane: „oto ciemność przykrywa ludy i mrok narody, [lecz nad tobą ZAJAŚNIEJE PAN]” (Izajasza 60:2).

Ciemność przykrywa narody aż do dnia dzisiejszego. Europejski wiek Oświecenia wcale nie zmienił tu niczego na lepsze. Intelektualizm, myślenie, grecki styl myślenia, uniwersytet wcale nie pomaga. Edukacja nam w tym nie pomoże. Wielu ludzi myśli, że więcej edukacji pomoże narodowi, a to niestety nie jest prawda. Więcej prawdy nas wyzwoli. Prawda jest sprawiedliwa, a Boży tron zasadza się sprawiedliwości. Jest powiedziane, że stoi na prawie i sprawiedliwości (Psalm 89:15 i 97:2, Przysłów 16:12).

Jeżeli dostałeś fundament, na którym stoi Boży tron poprzez dar sprawiedliwości razem z dałem łaski to dzięki temu będziemy mogli królować w naszych życiach.

A jeśli królujemy w naszym własnym życiu, to możemy przezwyciężać zło, przezwyciężać ciemność.

Jeśli przezwyciężamy ciemność, to zgodnie z tym, co mówi Jan, „piszę do was dzieci, bo znacie Ojca, piszę do was młodzieńcy, bo zwyciężyliście zło/złego” (1 Jana 2:13-14).

Już młodzieńcy zwyciężyli zło. To znaczy, że w większości znajdujemy się na poziomie małych dzieci, bo dopiero poznajemy Ojca. Jest to bardzo ważne. Zdecydowanie. Ale to jest pierwszy poziom. A Pan potrzebuje młodzieńców, którzy przezwyciężają zło – przezwyciężają pornografię, przezwyciężają wszystko, co na nich leci. Rozumiecie? Jeśli dostajemy dar [łaski i sprawiedliwości], żeby rządzić w naszych życiach i stajemy się „młodzieńcami” panującymi nad złem, panującymi nad złymi mocami, którzy starają się trzymać to miasto w niewoli, to wyrastamy coraz bardziej na synów bożych. A jeśli stajemy się Synami Bożymi, to Pan daje nam autorytet nad narodami. Nikt nie dostaje autorytetu, jeżeli nie jest dojrzałym synem bożym. Tu nie chodzi o bycie po prostu dzieckiem bożym. Wielu chrześcijan tego nie rozgranicza. Myślą: „Jestem chrześcijaninem, więc jestem synem bożym”. Jezus miał 30 lat, kiedy publicznie otrzymał świadectwo Ojca – „oto mój Syn umiłowany”. 30 lat bez grzechu. To nie chodzi o to, że po prostu sobie powiemy: „jesteśmy synami!”. Jan pisze, że ci, którzy otrzymali Chrystusa, otrzymali prawo stać się dziećmi bożymi. A stworzenie czeka na „objawienie się synów bożych”. Czeka na młodzieńców, którzy przezwyciężyli ciemność, którzy rządzą w swoim życiu, którzy się koncentrują i przezwyciężają złe duchy z tego regionu, w którym mieszkacie (i na młodzieńców w wersji żeńskiej też). Pan szuka tych, którzy są dostępni dla Boga. (…)

Nam się często wydaje, że jesteśmy dostępni dla Boga. Tak jak faryzeuszom w czasach Jezusa się wydawało, że są ok. Oni byli w mniejszości i byli dobrze wykształceni w Biblii. [Nam się wydaje, że jesteśmy ok, gdy jesteśmy w mniejszości i jesteśmy dobrze wykształceni w Biblii] (…) Ale Pan często mówi, że poszukuje resztki pośród resztki. To jest historia Eliasza, której nie dokończyłem. Wpadł w depresję, uciekł na pustynię, szedł w sposób ponadnaturalny przez 40 dni i miał spotkanie z Bogiem. Wiemy, że Pan się go pyta: „Co tu robisz Eliaszu”. A on odpowiada: „Gorliwie stawałem w obronie Pana, Boga Zastępów, gdyż synowie izraelscy porzucili przymierze z tobą, twoje ołtarze poburzyli, a twoich proroków wybili mieczem. Pozostałem tylko ja sam, lecz i tak nastają na moje życie, aby mi je odebrać.” (1 Król 19:14). Mówi więc: „jestem jedyny, Panie!”. W pewien sposób go rozumiem. (…) Wtedy Pan daje mu bardzo interesującą odpowiedź. Mówi: „wracaj tam!”. Nie mówi: „biedny Eliaszu! Naprawdę ci współczuję”, ale mówi: „Wracaj namaścisz Chazaela na króla nad Aramem. A Jehu namaścisz na króla nad Izraelem, a Elizeusza namaścisz na proroka na twoje miejsce. A tak przy okazji – nie jesteś sam, bo mam 7000 tych, którzy nie zgięli swojego kolana przed Baalem.”

Pan woła do resztki z 7000, którzy nie zgięli swego kolana i się pyta, kto jest dostępny, żeby położyć swoje własne pomysły i plany, żeby przezwyciężyć chmurę ciemności nad tym miastem. Nie wiem, czym się zajmujecie w ciągu dnia, ale ważne jest przezwyciężanie.

Ja naprawdę wierzę, że Pan do was mówi, że skończył się czas czekania na to, żeby coś się zmieniło. Nie czekaj na inny czas. Nie czekaj na inne rzeczy, na inny etap w życiu. „Teraz mam małe dzieci, za 10 lat”. Nie! Musisz zwyciężyć teraz. (…)

Jahwe jest pełen łaski i to jest rozwiązanie dla Polski. Ale to musi być łaska ze sprawiedliwością. Nie pomoże po prostu specjalny rodzaj łaski. Potrzebna jest też sprawiedliwość.

 

Źródło: nagranie ze spotkania wspólnoty domowej w Warszwie.

Obejrzyj całość TUTAJ

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *