9 marca 2019

Jak wyglądało Przebudzenie 300 lat temu? Śmiech, krzyki, drgawki

Aby obejrzeć w języku polskim, włącz napisy w odtwarzaczu.

W tym tygodniu mamy zabawny temat. Czym jest Boża chwała? Czy Chwała Boża jest jego namacalną manifestacją obecności? Kiedy duch namacalnie manifestuje się i porusza ludzi, patrząc na historię, widzimy, że mogą wystąpić wszelkiego rodzaju dzikie, fizyczne manifestacje i cudowne rzeczy. W Dziejach 2 apostołowie wydają się być pijani. Duch Św. w Piśmie był określany jako nowe wino. To nie ja odnoszę się do Ducha Świętego jako odurzającej substancji. Biblia to robi.

 

Spójrz na Boga manifestującego się w Piśmie na ludziach. Saul na drodze do Damaszku zostaw zwalony z konia. Jan uderza ziemię, jakby był martwy, kiedy spotyka się z Panem Chwały w ks. Objawienia 1. Nawet król Saul upadł na ziemię i zdjął ubranie. Nagi prorokował przez 24 godziny. Podczas gdy zalecamy noszenie ubrań, widzieliśmy wiele niezwykłych manifestacji. Nawet na naszych spotkaniach.

 

Każde wielkie przebudzenie w całej historii kościoła zostało naznaczone przez podobne manifestacje. W pierwszym Wielkim Przebudzeniu był to George Whitefield i John Wesley. Wcześni metodyści nazywali ich krzyczącymi metodystami. Nie dlatego, że od czasu do czasu mówili „Hosanna”. Można było ich usłyszeć z odległości dwóch mil, krzyczących na całe gardła. Wcześni kaznodzieje metodystów byli zdenerwowani, bo ludzie nie byli cicho wystarczająco długo, aby mogli głosić. W jednym z wczesnych spotkań metodystów zniszczono jedenaście krokwi w budynku kościelnym. Jak można złamać krokwie w budynku? John Wesley w Bristolu w Wielkiej Brytanii prowadził kościół domowy. Pewnego razu chwała wiała tak silnie, że zniszczyli każdą drewnianą ławkę. Tam się dopiero działo. W tamtych czasach nazywali ich zapaleńcami. Ludzie pisali do Wesleya: „Czy zachowania nadal trwają?” A on odpisywał: „Tak, każdego dnia, jeden po drugim pioruny na ulicach, zachowania trwają”. Nie miał na myśli piorunów. „John Wesley, to kazanie uderzyło w moje serce jak grzmot”. Nie, miał na myśli „Niech ciała uderzą o podłogę”. Jeden z niewierzących, który mówił o spotkaniach wczesnych metodystów, powiedział: „Wyglądają bardziej jak pijany motłoch niż czciciele Boga”. Whitfield poszedł do Wesleya i oznajmił: „Jeśli pozwolę ludziom zachowywać się tak dziko na spotkaniach, nigdy niczego nie skończę”. Więc Wesley odpowiedział George’owi: „Jeśli Bóg jest na tym, zostaw ich w spokoju. Nie chcesz się wtrącać”. Tego popołudnia Whitfield wyszedł, aby głosić. Ludzie zaczęli padać jak muchy dookoła. Wpadali w stan zachwycenia i uniesienia na wiele godzin. Od tego dnia nie próbował już tego powstrzymywać. Nie próbował tego rozpocząć. Nie wtrącał się. Zdarzało się, gdy na jego spotkaniu 300 osób padało na podłogę. Coś w stylu spotkań Benny Hinna, tylko że w XVIII wieku.

 

Tak, te rzeczy były szalone i odurzające. Działy się ponadnaturalne rzeczy. Pewien metodystyczny pisarz pisał, że większość wesleyańskich historyków jest całkowicie zawstydzona tym, jak bardzo John Wesley polegał na zjawiskach nadprzyrodzonych. Pewnego razu jego koń padł prawie martwy, gdy Wesley jechał na 20-tysięczne spotkanie. Wesley pomodlił się za konia. Koń nagle staje na nogi. Potem mamy Drugie Wielkie Przebudzenie w 1801 roku. Zaczęło się w Cane Ridge w Kentucky. Ludzie śmiali się, drżeli i krzyczeli. Oni byli tymi, którzy też myśleli, że byli pierwszymi ludźmi, którzy odkryli Ducha Świętego. To nie jest tak, że bycie pijanym Duchem Św. lub doświadczanie chwały zaczęło się w Toronto w latach 90. lub na Azusa Street na początku XX wieku. Nie. W całej historii Kościoła ludzie doświadczali błogości Jego chwały, Mocy przyszłego wieku. Podczas przebudzenia w Cane Ridge po raz pierwszy w historii przebudzeń niespotykanym było, by ktoś tego nie doświadczał. Kaznodzieje trzęśli się pod mocą Boga, tak samo, jak niewierzący. Oni też myśleli, że są pierwszymi, którzy tego doświadczyli. Stworzyli nawet dla tego własny język. Nazywali to szarpnięciami. Starsze panie wytrząsające kości ze stawu. Przychodzą na spotkanie następnego dnia, bo właśnie trzęśli się pod ręką Boga przez cały dzień. Wymyślili nazwy do ćwiczeń duchowych. To jest 200 lat przed Toronto. Jedne nazwali „ćwiczeniem śmiania się”. Ludzie spontanicznie wybuchali śmiechem. Inne nazwali „ćwiczeniem krzyku”. Ludzie zaczynali szaleńczo krzyczeć. Mieli też „ćwiczenie tańca”. Mieli też coś, co nazywali „ćwiczeniem szczekania”. To miało miejsce 200 lat przed Toronto.

 

Ludzie stają się dziwni i chcą zrobić pracę z tego, co my nazywamy upijaniem się Duchem Św. Jest na to cały wachlarz nazw. Upijanie się Duchem Świętym, cieszenie się Jego Chwałą, Jego Obecnością. Niektórzy nie nazywają tego „upijaniem się Duchem”, ale: „Jak doświadczasz obecności Boga?” To nie jest problemem, niezależnie od języka. Problemem jest, jeśli chcemy być dziwni uczynić z tego pracę. Niektórzy trzęsą się na podłodze, myśląc, że jeśli upiją się Duchem, zbliżą się do Boga. Ja trzęsę się na podłogę 24 godziny, nie dlatego, by zbliżyć do Boga. Uświadamiam sobie, że jestem już w jedności z Bogiem. Weselę się z tej jedności, którą już mam dzięki Jezusowi. Nie trzeba dodawać, że ludzie mogą zacząć traktować siebie zbyt poważnie. Mogą zmienić się w dziwaka, próbując robić dziwne rzeczy, aby stać się duchowym. Nie o to chodzi w manifestacjach. Jestem w 100% za manifestacjami. Czczę manifestację. Jezus Chrystus jest manifestacją chwały Bożej. On jest przejawem miłości Boga. Słowo Boże stwierdza, że całe Niebo chcę manifestować się na Ziemi. „Bądź wola Twoja, jako w Niebie, tak i na Ziemi”. Jak tylko zaczynamy mówić przeciwko manifestacjom lub próbujemy się odwrócić od manifestacji, przegapiamy ich sens. Nie mam na myśli tylko przejawów trzęsienia się lub szczekania. Nie to mam na myśli. A co z szalonymi manifestacjami jak dobre małżeństwo, dobre życie. Jeśli chodzi o dzikie rzeczy, nadprzyrodzone rzeczy i dziwne manifestacje, dla nas w centrum jest radość. Nie chodzi o to, żeby traktować siebie zbyt poważnie. „Muszę się trząść, ponieważ obecność Boga jest nade mną”. Zostaw mnie w spokoju. Chodzi o radość i wesele z Dobrej Nowiny ewangelii. Nie wszyscy manifestują jak John Crowder. To byłby dziwny świat, jeśli wszyscy manifestowaliby jak John Crowder. Ty może manifestujesz tak [uśmiech], a może tak. Absolutnie nieistotne. Jesteś na spotkaniu, ktoś siedzi na krześle, ktoś inny trzęsie się na podłodze. Ten, który trzęsie się na podłogę, myśli, że ten, który siedzi, ocenia go. Natomiast ten na siedzeniu myśli, że ten, który leży, osądza go, bo się nie trzęsie. Słuchaj, to absolutnie nieistotne. Cieszy się Jego obecnością, cieszy się Jezusem. Nie musisz manifestować w określony sposób. Jest to powszechny stereotyp, u tych którzy nigdy tego nie doświadczyli. Myślą, że to dziwne, sekciarskie zachowanie by rozwijać się duchowo. To nie prawda. Nie musimy manifestować w określony sposób.

 

Może jesteś neurochirurgiem. Nie chcę, żebyś się trząsł podczas pracy nad moim mózgiem. Może jesteś gospodynią domową. Nie możesz leżeć na podłodze i nasiąkać przez 24 godziny na dobę. Inaczej dzieci będą jeść rzeczy spod kuchennego blatu. Może masz manifestację zwaną pieniędzmi. Może z jakiegoś powodu, jesteś w stanie zarabiać dużo pieniędzy. Złoto przykleja się do ciebie jak magnes. Pięknie. Jedna z moich ulubionych manifestacji. Może objawia się to u ciebie tym, że jesteś miłym człowiekiem, świetnie. Nie zapominajmy o codzienności. Często widzieliśmy niezwykłe przejawy nadprzyrodzonego. To jest coś, co znaczy posługę na dekadę. Widzieliśmy dziesiątki głuchych uszu i ślepych oczów, które się otwierają, jak i spadające nowotwory. Widzieliśmy ludzi unoszących się nad podłogą w trakcie spotkania. Nie raz widzieliśmy deszcz w środku budynku. Popularnym cudem jest utrata wagi. To przyprowadzi panie w biurze na spotkanie przebudzeniowe. Ludzie tracą 10, 15, a nawet 40 kilo. Nadprzyrodzona utrata wagi. Jadąc drogą, jedna pani słuchała jednej z moich płyt i straciła 7 kilo, tylko słuchając mojej płyty. To lepsze niż dieta South Beach. To lepsze niż dieta Atkins. To sprzeda twój produkt.

 

Ale pozwól mi cofnąć się na sekundę. Fenomenalne rzeczy dzieją się, gdy jesteśmy razem i wszyscy wierzą o ponadprzyrodzone na spotkaniu. Ale chwała nie jest tylko jakąś kapryśną chmurą, która pojawia się na spotkaniu, bo John Crowder jest duchowo uzdolniony lub jakiś inny mówca jest specjalnie wyświęcony przez Boga. Chodzi o obecności Jezusa, którą wszyscy nosimy ze sobą. W praktykowaniu jego obecności nasze życie i charakter są radykalnie zmienione. Doświadczamy jego miłości. Uświadamiamy sobie prawdę o tym, kim w nim jesteśmy. Namacalnie odczuwamy nasze wyzwolenie z grzechu, ciemności i uzależnienia. Dorastamy w dobroci i doświadczeniu Jego pełni. Nasze uznanie dla Boga i innych w niezwykły sposób zaczyna przelewać się z nas. Są to najbardziej zmieniające życie owoce cieszenia się Bożą chwałą. To wino Ducha nie jest zwykłą głupotą. W tym winie są zbiory. W tym winie są owoce Ducha. Jego chwała nie jest gdzieś tam. Od lat Kościół błaga o wylanie, o przyjście Jego chwały. Ale to, co On nam dał, było przelaniem. „Z naszego wnętrza wypłyną rzeki wody żywej”. Ewangelia jest objawieniem, tego, że Jezus całkowicie napełnił nas pełnią Bożą. Nie zrobiły tego nasze religijne wysiłki. Jesteście nosicielami Jego chwały. Gdziekolwiek idziesz, niesiesz ze sobą otwarte Niebo. Wielu charyzmatycznych chrześcijan szuka tego niezwykłego doświadczenia. Natomiast ewangelia jest objawieniem tego, że jesteśmy już podłączeni do chwały na całe życie. Faktem jest, że cała ziemia jest pełna Jego chwały. Pytanie brzmi: „Czy mamy oczy, aby to zobaczyć?”. Jeśli szukasz tylko lewitacji lub innych doświadczeń, możesz nie zauważać Go w codzienności. Czy miałeś dobry czas z dziećmi dziś przy śniadaniu? Czy myślisz, że może był w to zaangażowany Duch Święty? Czy wiesz, że On jest, gdy łowisz ryby, masz intymny czas ze współmałżonkiem, lub spędzasz czas z chłopakami, obserwując grę?

 

Niektórzy mają błędne przekonanie, że popieramy styl życia leżenia na podłodze ze ślinotokiem przez cały dzień. Myślą, że życie duchowe polega na mamrotaniu przez cały dzień, bez zdolności do prowadzenia sensownej rozmowy. Niektórzy myślą, że codziennie lewituję na krześle do lodówki. Jest tyle Jego chwały w normalnym życiu. Wierzę, że mam normalne życie. Mam czworo dzieci, których wożę na piłkę i koszykówkę. Mam pracę do wykonania i maile do usunięcia. Niezwykłym jest, jak często, gdy siadam z kimś, by porozmawiać przez 15 minut, zobaczyć zdumienie na ich twarzy z tego, że jestem zwykłym człowiekiem. Zawsze koncentruję się na pokoju i odpoczynku w radości Boga. Nie sądzę, że potrzebuje dnia z depresją. Nie mam depresyjnych dni. Nie są dla mnie. Nie żyję jednak z dala od codziennego życia. Są święci, którzy spędzili dni, tygodnie, a nawet lata w tych stanach zachwycenia. To jest piękne.

 

Mam okresy, kiedy zapadam w niepamięć. Kiedy głoszę, wpadam w stan upojenia. Nie uważam jednak, aby Duch Święty był ze mną przez chwilę. Zawsze jest ze mną. Dla mnie jedna z najbardziej frustrujących rzeczy jest widzieć innych, którzy starają się być duchowi przez wywoływanie jakiegoś rodzaju manifestacji. Osobiście nie próbuję doświadczyć chwały. Nie próbuję upić się w duchu. Ludzie piszą do nas przez cały czas: „Jak upijasz się w duchu?” Cóż, jeśli próbujesz upić się w duchu, nazywa się to wróżbiarstwo. Nie wspinam się, żeby go ściągnąć lub schodzę, by go pochwycić. Słowo wiary jest w moich ustach: „Jestem już z Nim jedno”. Nie próbuję upić się w duchu. Wierzę, że już jestem pod wpływem. Już siedzę w Niebiańskich miejscach. Jestem w pokoju z winem dzięki Jezusowi. Pośrodku tego wszystkiego jest pokój i satysfakcja z uczestniczenia w codziennym życiu. Chwała Boga nie oddziela cię od zwykłego życia, ale pozwala ci być prawdziwą osobą. Tak. Są cuda, fantastyczne momenty, są chwile chodzenia po wodzie, ale ewangelia to objawienie, że dzięki Jezusowi, Boża chwała wypełniła całe twoje życie. Kiedy medytujemy i chodzimy w objawieniu tego, co Chrystus dokonał, by trwale zjednoczyć się z naszym człowieczeństwem, nasze oczy zostają otwarte na cud Jego obecności w każdym aspekcie naszego życia.

 

Nie korzystamy z dziwnych gnostyckich metod, by przez post zabić samego siebie. (…) Niektórzy ludzie są dziwni. Starają się być dziwnymi, aby stać się duchowymi. Albo wręcz przeciwnie, myślą o sobie, że są pospolici, bo nie są tak duchowi. Jest miejsce na bycie nadnaturalnie normalnym. Nie jest to gnostycka, bezcielesna mentalność ducha: „Gdybym tylko mógł, zabić moje normalne życie, to byłbym cudacznym duchem”. Wiele dziwnych rzeczy jest usprawiedliwiane w imię Ducha Świętego. Jest inspiracja, która pochodzi od Ducha Świętego, ale są też ludzie, którzy uważają, że każdy głos w ich głowie to Duch Święty. Nie możemy wykluczyć rozległej tradycji chrześcijańskiej mistyki niezliczonych milionów charyzmatycznych chrześcijan, którzy doświadczyli namacalnie nadprzyrodzonego, tylko dlatego że w tamtych czasach ich teologia była dziwna. Równie ważna, jak teologia, jest świadomość tego, że Bóg błogosławi również prostych. Często, pomimo ich teologii, On ich błogosławi. On przez garstkę niewykształconych rybaków, którzy nigdy nie napisali pracy dyplomowej w Oxfordzie, przewrócił świat do góry nogami.

 

Niektóre osoby, które nigdy nie miały doświadczenia gęsiej skórki, czy o wiele mniej — cudu, chcąc się pokazać, oceniają to, czego nie rozumieją. Faryzeusze zawsze czują się lepiej, gdy poniżają. Próbują nadpisać wszystko, co ma związek z Bożą obecnością. „To tylko reakcja chemiczna w twoim mózgu”. Nadprzyrodzone zjawiska nazywają „umysłem nad materią”. Mamy samozwańczych teologów, którzy są de facto ateistami. Nie mogą nawet przyznać, że Duch Święty mógł zainspirować Biblię, a tym bardziej poruszać się w nas. Dla nich to książka ludzkich przemyśleń o Bogu. „Każda myśl, jaką masz o Bogu, nie pochodzi od Boga”. Chcą usunąć Ducha Świętego z chrześcijaństwa i narzucić humanistyczny system etyki w miejsce relacji z Jezusem. Nie ma radości ani treści w tym, co mówią i robią. Ale królestwo Boże nie jest tylko kwestią słów, ale demonstracją mocy — 1 Koryntian 4:20. Przytulenie biedaka w slumsach może mówić więcej niż twoja najnowsza praca dyplomowa. Polecałbym ignorowanie depresyjnych teologów. Wszystko co robią, to wykluczanie z równania Ducha Świętego. Mogli przynajmniej wyświadczać innym przysługę i wziąć receptę na przeciwdepresanty. Przynajmniej trochę się rozweselą. Ci ludzie próbują udowodnić swoją własną duchowość przez bycie wszechwiedzącym. Moim zdaniem jest to również forma gnostycyzmu. W głębi duszy myślą, że są uratowani przez gnozę, przez wiedzę o Bogu, Biblii więcej niż inni.

 

Wiedz, że nie jesteś zbawiony przez swoje doświadczenia, wiedzę, a nawet to, w co wierzysz o Bogu. Dobra Nowina to wiara Boga w to, co wierzy o nas. Dowód twojej świętości objawił się w życiu, śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa. Wiedza nie zbawia, Jezus to robi. „Sugerujesz, by wyrzucić wiedzę za okno?” Nie! Ucztujemy i uczestniczymy w chwale Boga nie po tym, by zbliżyć się do Niego, a raczej by cieszyć się jednością, którą On zapewnił z własnej woli, wypełniając nas pełnią Boga i nie ma znaczenia, czy to wiemy, czujemy lub nawet w to wierzymy.

 

Tak więc, Panie, dziękuję Ci za Twoją chwałę. Dziękuję ci za nadprzyrodzone. Dziękuję, że nasze wysiłki nie są konieczne, by tego doświadczyć. Dziękuję Ci za przebudzenie wiary, świadomości, że nas kochasz, że nie zostawiłeś nas samych. Wysłałeś pocieszyciela. Dziękuję Ci, Duchu Święty, że jesteś trzecią osobą tej pięknej Trójcy. Kierujesz nas nieustannie do Jezusa i do tego, co osiągnął. Dziękuję za to namacalne doświadczenie. Dziękuję za ludzi, którzy doświadczają zachwycenia i błogość tego, kim jesteśmy z powodu tego objawienia, że jesteśmy na stałe podłączeni do Twojej winiarni dzięki Jezusowi. Dziękuję ci za nadprzyrodzone. Dziękuję za niezwykłe. Dziękuję za cuda, ale również dziękuję za zwykłe życie, że możemy doświadczać Cię w naszych codziennych sprawach, w odprowadzaniu dzieci na trening piłkarski i w zmienianiu brudnych pieluch, Twoją obecność. Daj nam oczy, by zobaczyć, że niebo i ziemia są pełne twojej chwały. Kocham was i błogosławcie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *