W chwili, gdy Duch Boży, który podniósł Jezusa z martwych, zaczął we mnie mieszkać, całe niebo zaczęło patrzeć na to, co zrobię z tym, co zostało mi dane. A to dlatego, bo zostaje nam dana dokładnie ta sama obecność, dokładnie ta sama moc, która podniosła z martwych Chrystusa. To nie jest żaden symbol. To jest rzeczywistość! Duch, który podniósł Jezusa z martwych jest żywy we mnie, jest żywy w tobie – jest w nas i chce wychodzić na zewnątrz! Mieszka w nas jak rzeka, a nie jak jezioro!

Otwórzmy Mateusza 10:7-8. Czytam ten fragment przede wszystkim ze względu na końcówkę: „Darmo wzięliście, darmo dawajcie”. Ale podoba mi się też część wcześniejsza: „chorych uzdrawiajcie, umarłych wskrzeszajcie, trędowatych oczyszczajcie, demony wyganiajcie, darmo wzięliście, darmo dawajcie.” To nie jest skomplikowane!

Jako pastorzy często stajemy w sytuacji, w której ludzie przychodzą do nas chcąc, żebyśmy im powiedzieli, jaka jest Boża wola dla ich życia. Wtedy mówię: „Wiem jaka jest Boża wola dla twojego życia – chorych uzdrawiaj, umarłych wskrzeszaj, demony wyrzucaj, trędowatych oczyszczaj”. I taka osoba mi odpowiada: „Ale ja nie o to pytam. Chcę wiedzieć czy mam być nauczycielem w szkole, czy pełnoetatowym misjonarzem”. A ja na to mówię: „Po prostu wybierz jedną z tych rzeczy, a potem uzdrawiaj chorych, wskrzeszaj, wyganiaj demony i oczyszczaj trędowatych”.  
– „Ale ja nie wiem czy mam być żonaty/ zamężna czy mam zostać singlem.”
– „A czego chcesz?”
– „Chcę mieć rodzinę.”
– „To się ożeń/ wyjdź za mąż, a potem uzdrawiaj chorych, wskrzeszaj, wyganiaj demony i oczyszczaj trędowatych.”
Ale ostatnia część tego wersetu jest naprawdę zabawna, bo jest tam napisane: „darmo wzięliście, darmo dawajcie.”

Kiedy Piotr i Jan idą do świątyni, widzą chromego człowieka, który prosi o jałmużnę. Piotr mówi: „złota i srebra nie mam, ale co MAM, to ci daję.” Pomyślcie o tym. Był to świadomy akt wyswobodzenia Królestwa Bożego w ludzkie ciało, który złamał moc choroby i podniósł tego człowieka w mocy zmartwychwstania. Duch zmartwychwstałego Jezusa mieszka w nam i zaraz gdy zaczyna w nas mieszkać, Bóg oczekuje, że coś dla Niego zdobędziemy.
W chwili, gdy Duch Boży, który podniósł Jezusa z martwych, zaczął we mnie mieszkać, całe niebo zaczęło patrzeć na to, co zrobię z tym, co zostało mi dane. A to dlatego, bo zostaje nam dana dokładnie ta sama obecność, dokładnie ta sama moc [która podniosła z martwych Chrystusa]. Tu nie ma żadnej typologii. To nie jest żaden symbol. To jest rzeczywistość! Duch, który podniósł Jezusa z martwych jest żywy we mnie, jest żywy w tobie – jest w nas i chce wychodzić na zewnątrz! Mieszka w nas jak rzeka, a nie jak jezioro!

I jest powiedziane: „darmo wzięliście, darmo dawajcie.” To jest ta kwestia: dwie rzeczy muszą mieć miejsce w tym wersecie. Po pierwsze: trzeba stać się świadomym Bożej Obecności [czyli „wziąć” od Boga]. W jakiś sposób musi przyjść Jego namacalna obecność. To nie koniecznie znaczy, że musimy czuć jakieś niesamowite emocjonalne poruszenie lub coś takiego, ale musimy wejść w tę świadomość Bożej Obecności w naszym życiu. Dlatego w Hebrajczyków jest napisane: „mając swoje zmysły wyszkolone”. Boża Obecność jest namacalna. Może być rozeznawana zmysłami. Może być rozeznawana w duchu danej osoby. Jest wiele sposobów, jakimi możemy rozpoznać Obecność Ducha Świętego.
To, co ja lubię robić, to ciągle kierować moje uczucia przywiązania, miłości do Niego. Jest On osobą tak silnie kochającą, że w chwili, gdy to robię, On natychmiast zaczyna się manifestować.

Naucz się rozeznawać Obecność poza kontekstem służby. Naucz się Go rozpoznawać poza kontekstem tego, że czegoś od ciebie wymagają inni ludzie. Bo to jak działamy też jest ważne, ale wszystko, co robimy, musi wypływać z AUTENTYCZNEJ RELACJI. I to jest nasz cel.

Kocham tę myśl, że możemy współpracować z Panem i widzieć jak różne rzeczy ponadnaturalne mają miejsce, ponieważ świadomie to wyswobadzamy.

Innymi słowy, w mojej służbie widzieliśmy na przykład jak mnoży się jedzenie, jak mnożą się Biblie. Mieliśmy ponadnaturalne doświadczenia, które miały miejsce w naszej służbie, kiedy rzeczywistość ponadnaturalna po prostu się manifestowała. Zapomnieliśmy przynieść Biblie na jedno spotkanie ewangelizacyjne (krucjatę). Został nam tylko jeden mały ich stosik, a na spotkaniu nawróciło się między 200-300 osób. Mieliśmy je za sceną, a każda osoba miała przejść pojedynczo obok naszego człowieka, który rozdawał Biblie. Wcześniej powiedział on nam: „Ups! Zapomnieliśmy Biblii. To są resztki z wczoraj”. Mieliśmy tylko resztkę egzemplarzy, a czekało 200-300 osób. Nasz współpracownik postanowił rozdać to, co mieliśmy, a resztę ludzi poprosić, żeby przyszli następnego dnia tak, żeby każdy dostał Biblię. Wyciąga je więc tak z pudełka i rozdaje, a każdy nowonawrócony przechodzi obok niego. Biblie się nie skończyły, dopóki ostatnia osoba z kolejki nie dostała swojego egzemplarza! Te historie są fajne! Raz rozmnożyły nam się pieczone żeberka wołowe, kiedy karmiliśmy biednych i bezdomnych. Wiemy, że można sobie rozmnażać chleb. Dobrze. Ale rozmnożone żeberka?! Pomyślcie tylko! Mówimy o znacznym cudzie! 😉 „Jej! Boże! To cudowne!”

Ale jest jeden ważny element. Nie widzieliśmy jeszcze, żeby to się działo jako świadomy cud wierzącego. Zawsze są to cuda, które się dzieją z powodu Bożego wsparcia, prostego posłuszeństwa Bogu. Możecie powiedzieć: to jest właśnie Boża Suwerenność. Zgoda, ale każde objawienie Bożej suwerennej mocy ma nas wprowadzić w relację współpracy z Nim. Wtedy to, co działo się przez suwerenny akt, może zacząć się dziać poprzez partnerstwo [człowieka z Bogiem].
Jezus był świadomy potrzeby rozmnożenia chleba. To nie było coś, co się po prostu tak samo wydarzyło. To Go nie zaskoczyło. On wiedział, że to się stanie. Jego świadomy akt wiary wyswobodził coś i przekazał w ręce uczniów – i to było kolejne niezwykłe wydarzenie.

Wiecie, że zaraz potem oni znaleźli się w niebezpiecznym sztormie? I jest napisane, że mieli problemy w tym zagrażającym życiu sztormie, ponieważ ich serca były zatwardziałe w odniesieniu do cudu z bochenkami chleba. Czy nie jest to dla was dziwne? Byli w środku sztormu, w końcu udało im się dobić do brzegu, a Boży komentarz na temat tej sytuacji to, że ich serca były zatwardziałe przy rozmnożeniu chleba, stąd byli źle przygotowani do sytuacji na morzu. Co przegapili? Byli całkowicie posłuszni, zrobili dokładnie to, co Jezus im kazał, oddali Mu chwałę, nie wzięli chwały z tego wydarzenia dla siebie. Nie mieli podejścia: „popatrzcie, co zrobiliśmy”, nie było w nich tego rodzaju arogancji. Zrobili dokładnie to, co On chciał. Oddali Mu chwałę. Świętowali to, że wydarzył się cud. Byli zafascynowani, zachwyceni tym, co zrobił Bóg. Więc co takiego przegapili? Według mojej listy kwalifikacji mieli idealnie miękkie serca, żeby być używanymi przez Boga, żeby wyswobadzać cuda. Ale Bóg mówi, że byli zatwardziali! Więc co przegapili? Oni nie zauważyli, że jedzenie nie rozmnożyło się w rękach Jezusa, ale w ich własnych rękach. On nie podrzucił tych chlebów po prostu w górę, mówiąc: Oto spuszczam na was ogromną ilość jedzenia. Było tam kilka tysięcy ludzi i by się wzajemnie podeptali! Zamiast tego, co zrobił? Połamał to, co miał i zaczął rozdawać uczniom. Kiedy ONI rozdawali to jedzenie, zaczęło się ono mnożyć w ich koszach. Nigdy nie zdali sobie z tego sprawy.

Dlaczego to było ważne, żeby zdali sobie sprawę, że jedzenie się pomnożyło w ich rękach? Bo potem wysłał ich łodzią i powiedział, żeby przepłynęli na drugą stronę. Co nam to mówi? Że Jego wolą było, żeby przybili do drugiego brzegu. A oni myśleli, że jeśli Jezusa nie ma z nimi w łodzi, to mogą umrzeć na morzu. Dlaczego tak myśleli? Bo nie zdali sobie sprawy z tego, że jeśli Jezus daje Ci jakieś polecenie, to jednocześnie daje Ci moc wykonania tego, z czym cię posyła. Ta moc jest obecna w samej Jego deklaracji.

To jest esencja Ewangelii do nas. Kiedy przychodzi jakieś polecenie od Boga, to przychodzi ono razem z mocą. Prawo wymaga, a łaska umożliwia. „Nic nie jest niemożliwe z Bogiem”. Nic – w oryginale „żadna rzecz”, „żadna deklaracja” – „żadne rhema” – „żadne świeżo wypowiedziane Boże słowo nie będzie niemożliwe do spełnienia”. Słowo „niemożliwe” znaczy „bez możliwości do spełnienia”. Więc pozwólcie, że sparafrazuje to tak: „żadne świeże Boże słowo nie może do ciebie przyjść, nie posiadając jednocześnie własnej swojej możliwości, aby się spełnić”. To jest niesamowite!

Koniec cz.1
Część 2 znajduje się tutaj.

 

(w następnych częściach)

Bóg mówi: „chorych uzdrawiajcie, umarłych wskrzeszajcie, trędowatych oczyszczajcie, demony wyganiajcie, darmo wzięliście, darmo dawajcie.”
– „Ale bracie Billu, to nie my uzdrawiamy, ale Bóg”.
Ja wiem, ale to nie to, co On na ten temat powiedział… On powiedział: Uzdrawiajcie!
To jest przywilej! Goszczenie Jego Obecności było esencją życia Piotra. Tak cień Piotra uzdrawiał ludzi. Twój cień będzie zawsze wyswobadzał to, co zacienia Ciebie!

Tłumaczenie: otwarteniebo24.pl
Źródło: Głoszenie Billa Johnsona “Hosting His Presence”, dostępne w serwisie youtube.

Źródło zdjęcia: morguefile.com by ladyheart

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *