Biblia nie uczy, że źle lub niedobrze, lub niezdrowo jest być singlem. Jeżeli „być singlem” znaczy „być unikalnym i pełnym”, to osiągnięcie tego stanu powinno być pierwszym celem życia każdego chrześcijanina. W zasadzie, co chcę przekazać w tej książce, to że nikt nie powinien rozpoczynać małżeństwa, póki nie jest w pełnowartościowym singlem. Póki nie jesteś integralną, unikalną, pełną osobą – singlem – nie jesteś tak naprawdę gotowy do małżeństwa.
Jest taki mit lub też błędne pojęcie na temat bycia singlem. W zasadzie ludzie nie mają problemu pozostawania w stanie wolnym. Mają zupełnie inny problem, który się nazywa „jak być singlem”. Niektóre rzeczy zawarte w tej książce mogą być dla was szokujące, ale proszę czytajcie, aż doczytacie jej zawartość do końca.
Po pierwsze zastanówmy się nad pojęciem, które od wieków zdaje się być troską kontrolującą i wpływającą na życie tak wielu osób – „stan wolny”. Czym on jest? Co to znaczy „być singlem“? Dowolny słownik (angielski) będzie omawiał to słowo oraz jego synonimy: „być oddzielnym, unikalnym i pełnym“. Czy chciałbyś przestać być pełną, bądź też unikalną osobą? Czy chciałbyś stracić swoją tożsamość? Oczywiście, że nie. Więc skąd ten problem z pozostawaniem singlem (niezamężną/nieożenionym kawalerem)? Nie ma tak naprawdę problemu. Problemem są nasze definicje, które zostały nam przekazane w systemie kulturowo-społeczno-ekonomicznym, który jest pod władzą szatana, boga „tego porządku świata” (2 Kor 4:4). Światowa definicja, którą przyjął Kościół, otwiera drzwi zranieniom, odrzuceniu i poczuciu nienawiści do samego siebie. Zaczęliśmy mieszać „bycie singlem” z „byciem samotnym”.
Czy kiedykolwiek nadejdzie taka chwila, gdy przestaniesz być „oddzielnym, unikalnym i pełnym”? Czy powinien kiedykolwiek nadejść taki moment, gdy przestaniesz być osobą unikalną i pełną? Jeśli odpowiedziałeś „nie”, to następne pytanie brzmi: Czy małżeństwo stoi w sprzeczności z definicją bycia singlem jako bycia pełną, unikalną osobą? Czy kiedy się ożenisz/wyjdziesz za mąż, przestaniesz być oddzielną osobą, która jest pełna i unikalna („singlem”)?
Co więcej Biblia nie uczy, że źle lub niedobrze, lub niezdrowo jest być singlem. Jeżeli „być singlem” znaczy „być unikalnym i pełnym”, to osiągnięcie tego stanu powinno być pierwszym celem życia każdego chrześcijanina. W zasadzie to, co chcę przekazać w tej książce, to że nikt nie powinien rozpoczynać małżeństwa, póki nie jest w pełnowartościowym singlem. Póki nie jesteś integralną, unikalną, pełną osobą – singlem – nie jesteś tak naprawdę gotowy do małżeństwa.
Psychologowie w poradniach małżeńskich powiedzą ci, że bez względu na to, czy rozmawiają z chrześcijaninem, czy osobą świecką, 99 procent problemów małżeńskich wynika z tego, że mąż lub żona (albo i mąż, i żona) nie postrzegają siebie jako osób unikalnych, pełnowartościowych. Np. mają złe mniemanie o sobie albo są w pewien sposób schizofrenicznie rozdwojeni i psychicznie nie są „pełni”, lub też nie są integralnymi (oddzielnymi, niezależnymi) dorosłymi ludźmi i przez to są zależni od innej osoby, ich szczęście zależy od innych. To, co chcę powiedzieć to: póki nie staniesz się prawdziwym singlem, małżeństwo, które rozpoczniesz, będzie trudnym, być może nawet złym doświadczeniem. Twoje małżeństwo będzie lepsze, kiedy staniesz się w większym stopniu „singlem” jako osobą unikalną i pełną. Ja ciągle staram się być „singlem” i wierzę, że zamiast uciekać od bycia singlem, należy uciekać w kierunku stawiania się bardziej unikalnym i pełnym.
Lecz zróbmy to, co powinna zrobić każda mądra osoba z każdym trudnym tematem i spójrzmy co Autor oraz Stworzyciel, Producent, ma do powiedzenia na temat bycia singlem. Czy w Rodzaju 2:18 Bóg powiedział: „Źle jest człowiekowi, gdy nie jest ożeniony?” (Czy źle jest być singlem?) Nie! On powiedział: „…źle jest człowiekowi, gdy jest sam…”, gdy jest samotny (ang. “alone” użyte w tym fragmencie Biblii, znaczy „sam, samotny”).
Bóg nie ma problemu, gdy człowiek jest osobą integralną, niezależną, unikalną lub pełną. Tak naprawdę Adam nie wiedział, że był sam. To było Boże stwierdzenie, oparte na Jego obserwacjach sytuacji, na Jego własnej mądrości. To znaczy, że Adam był tak całkowicie unikalny i tak pełen jako osoba, że nikogo mu nie brakowało. Był tak integralny, tak niezależny i był tak pełną osobą, że nie wiedział nawet, że kogoś potrzebował. Sprawienie mu towarzysza, to był pomysł Boga, a nie Adama.
Inną rzeczą, którą trzeba zauważyć, było to, że Adam nie potrzebował żony. To jest zły pomysł, który odziedziczyliśmy z tradycji. Bóg nie powiedział: „Adam nie jest osobą integralną, więc stworzę dla niego żonę, aby był pełen.” Bóg tak naprawdę powiedział: „Stworzę dla niego pomocnika, który będzie odpowiedni, kompatybilny, podobny do niego; inną osobę, z którą będą komplementarni (będą się wzajemnie uzupełniać w różnych sferach)”. A „małżeństwo” przyszło kilka wersetów później. Umieszczamy małżeństwo w wersecie 18, podczas gdy tam go nie ma. Werset 18 mówi nam po prostu o tym, że Bóg stworzył drugiego człowieka. W wersecie 22 Mojżesz napisał, że Bóg stworzył kobietę z „żebra” Adama (niektórzy badacze twierdzą, że to hebrajskie słowo znaczy tak naprawdę „komórka”, przekładając na język nam współczesny) i przedstawił ją mężczyźnie. To, co musimy zrozumieć, to że Bóg stworzył drugą osobę nie tylko po to, by Adam miał się z kim ożenić, ale żeby nie był sam. A więc ty nie musisz się żenić, żeby nie być samotnym – wszystko, czego potrzebujesz, to inni ludzie, którzy będą twoimi bliskimi przyjaciółmi.
Dużo ludzi pozostaje w stanie wolnym, nie będąc jednocześnie samotnymi. W związku z tym, powinniśmy przestać wywierać presję na ludzi, którzy nie zawarli małżeństwa, zmuszając ich do wejścia w coś, co może im tak naprawdę przeszkodzić w osiąganiu stanu „unikalności i pełni”. Małżeństwo nie zostało powołane, aby rozwiązywać problem samotności – widać to w postawie Boga w rozdziale 2 – to inni ludzie zostali stworzeni, żeby być odpowiedzią na ten problem. (…)
Ewa nie została stworzona przede wszystkim jako żona, ale jako inna osoba, podobna do Adama, która po pierwsze miała stać się jego towarzyszem, a ponadto, później, jego żoną. Wszystko, czego potrzebujesz, żeby nie być samotnym, to znaleźć inną osobę, która jest w pewnym stopniu podobna do ciebie, a dziś na Ziemi jest około pięciu miliardów osób jakoś do ciebie podobnych. Nie musisz wchodzić w małżeństwo z wszystkimi z nich – ani nawet z jednym/jedną z nich – aby nie być samotnym. Musisz tylko stać się towarzyszem jakiejś osoby. Małżeństwo nie rozwiąże samotności. Wiele osób jest dziś w małżeństwie, które nie działa tak jak trzeba. Modlą się, żeby się uwolnić, śpią oddzielnie, żyją w napięciu. Tego typu małżeństwa stwarzają jeszcze więcej samotności. Wiele z nich jest tak nieszczęśliwych, że jest to życie w cierpieniu – w piekle – cały czas. Małżeństwo NIE JEST odpowiedzią na samotność. (…)
Ważne jest byśmy zauważyli, że Bóg jedynie przedstawił Ewę Adamowi. Nie wybrał jej dla tego człowieka. Zachował ludzką wolność do podejmowania wyboru i po prostu ją mu przedstawił. To Adam podjął decyzję. On ją wybrał. W zasadzie możemy powiedzieć, że Bóg nie wybierze ci partera/partnerki, bo gdyby to zrobił, to by pogwałciło twoją wolną wolę i prawo do wyboru. Tak naprawdę, gdyby Bóg wybrał ci partnera/partnerkę, nie tylko by pogwałcił twoje prawa, ale musiałby także wziąć odpowiedzialność za twój związek. Jeśli by się rozpadł, to winę można by zrzucić na Boga. To jest kluczowe, byśmy to rozumieli. Dawałem porady wielu osobom zwiedzionym tym błędnym przekonaniem, że Bóg stworzył tylko jedną, konkretną osobę, którą mogą poślubić. Pomyślcie o niebezpieczeństwach takiego założenia. To oznaczałoby, że mielibyśmy szansę jedną na 5 miliardów, że znajdziemy tę właściwą osobę. Niektórzy posunęli się tak daleko, że jeszcze wspierają i usprawiedliwiają takie błędne pojęcie “proroctwem”. (…) Nie! W odniesieniu do wyboru twojego życiowego partnera/partnerki musisz zrozumieć, że to TY masz moc wybrać tę właściwą/właściwego, spośród wielu osób PRZEDSTAWIONYCH tobie. Bez względu na to, czy użyjesz do tego Bożego Słowa, mądrości, cech Bożych w tej osobie, to ty musisz przyjąć odpowiedzialność za swoje wybory – i za wszystkie konsekwencje, które z nimi przyjdą. Nie staraj się być nadduchowy, nawiedzony, czy irracjonalny w tych kwestiach. Pamiętaj stare powiedzenie: “Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz!” (…)
Bóg powiedział, że nie dobrze jest by człowiek był sam (ang. “alone”). Słowo to jest definiowane jako „sam, samotny, odizolowany”. Żeby podsumować Boże poglądy na bycie singlem, chcę użyć obrazu kluczy do mieszkania. Wyciągnij je teraz. Każdy klucz jest inny, unikalny, oddzielony od reszty, jest pełny, a jednak wszystkie są połączone jednym pierścieniem. Klucze są pojedyncze (są „single”), ale nie są same, samotne. W ten sam sposób możliwe jest, żeby być singlem, nie będąc samotnym.
Bóg nie powiedział, że źle jest być singlem – osobą unikalną, integralną, oddzieloną lub pełną. Tak naprawdę, Bogu tak podoba się nasza unikalność, że nie pozwolił, aby dwie osoby na Ziemi, ze wszystkich miliardów, które kiedykolwiek żyły, miały takie same odciski palców! Co więcej, są inne cechy niepowtarzalne, takie jak wzory siatkówki oka, DNA, czy zawartość spermy. Wniosek musi być taki, że Bóg nie tylko lubi naszą unikalność, integralność, pełnię, ale też sam wpisuje ją w swoje stworzenia.
Jest więc sprawą kluczową, żebyś zrozumiał, że bycie singlem – osobą oddzielną, niezależną, unikalną i pełną – jest podstawą nie tylko późniejszych relacji małżeńskich, ale też wszystkich relacji z innymi ludźmi. Zachęcam cię, żebyś przemyślał do jakiego stopnia posunąłeś swoją niezależność od innych, unikalność oraz swoją integralność, pełnię tego, kim jesteś – wobec innych. Pamiętaj! Relacja jest tak dobra, jak dobre jest to, co obie osoby w nią zaangażowane w tę relację wnoszą. Omlet jest tak dobry, jak dobre są jajka użyte do jego przyrządzenia.
źródło: fragment książki “Single, Married, Separated and Life After Divorce” Myles Munroe
tłumaczenie: otwarteniebo24.pl
Źródło zdjęcia: morguefile.com