Wyobraźcie sobie osobę całkowicie zanurzoną w Bogu. Wszystko, w czym ta osoba się znajduje, jest Bogiem. Ilu z was zgadza się ze mną, że taka osoba w żaden sposób nie może jednocześnie żyć w grzechu? (…) Wiele osób mówi językami, ale tak naprawdę nie ma relacji z Duchem Świętym. Nie praktykują rozmowy z tą potężną Osobą Trójcy. (…) On jest taki słodki! I chce robić wspaniałe rzeczy dla Ciebie, ale jest Bogiem. (…) Kiedy Duch Święty przychodzi, to przychodzi ogień, który nie pozwala nam być bezowocnymi. To jest ogień, który zawiera w sobie całą pasję Chrystusa.

Duch Święty jest duchem proroctwa, a duch proroctwa jest świadectwem Jezusa (Obj 19:10) Duchu proroczy, proszę, przebij się do tego miejsca, aby Twoi synowie i córki mogli prorokować. Aby starsi mogli śnić sny, młodzieńcy mogli mieć wizje, a słudzy mogli prorokować. Czekajcie na Ducha! Oczekujcie Go! (…) Bóg chce dziś na tym miejscu zrobić coś, co będzie potężne, ale najpierw chce nam dać pewne wskazówki.

 

Fala samozadowolenia i akceptacji grzechu
Od wielu lat słyszymy o chrzcie w Duchu Świętym. Ponad 100 lat temu (jeden z bardziej znanych) miał miejsce na Azusa Street i ważne rzeczy zaczęły się dziać na całym świecie. Sto lat później prawie całkowicie zatraciliśmy esencję tego chrztu w Duchu Świętym. Jest taka fala, która jest potężnym atakiem diabła i polega na przynoszeniu obojętności (samozadowolenia) do kościoła. Zadowalamy się bardzo małymi rzeczami. Otrzymujemy z nieba duchowe okruchy i jesteśmy zaspokojeni. Potem dostajemy parę kolejnych kropel z nieba i już myślimy, że wszystko mamy. I to się też dzieje w przypadku (znajomości) Ducha Świętego.
Dziś możemy spotkać ludzi, którzy nazywają się „pełnymi ducha”, „ochrzczonymi w Duchu Świętym”, a ich życie jest tak dalekie od Ducha Świętego! Słyszę jak ktoś mówi, że taka i taka osoba jest wypełniona Duchem, ale jednocześnie żyje w cudzołóstwie. Tamten znowu człowiek mówi językami, ale ma potworny charakter i bije żonę. A inny mówi językami, ale wchodzi do Internetu oglądać pornografię. Widzimy kościół, który stracił bojaźń Bożą. Jednocześnie nazywamy ten kościół, który stracił bojaźń – wypełnionym Duchem. Ilu z was rozumie, że to nielogiczne?! Duch Święty nawiedza Ziemię, by przywrócić prawdę w kościele. Jesteśmy zwodzeni do akceptowania malutkich rzeczy z nieba i wydaje nam się, że możemy potem żyć jak nam się podoba. Kiedy Duch Święty zstąpił na Ziemię (w dzień Pięćdziesiątnicy), to przyszedł z misją. Tą misją jest odnowienie sprawiedliwości. Przyszedł, by poprowadzić ludzi z powrotem do Boga (patrz Jn 16:7-11).
Jezus powiedział, że lepiej jest, żeby odszedł do Ojca, bo ześle nam Ducha Świętego… Ilu z was chciałoby, żeby to Jezus w swoim ciele głosił do was z tej sceny? A jednak, Jezus powiedział, że to nie jest dla nas dobre, dlatego że gdyby to On tu głosił osobiście, to my nigdy byśmy Ducha Świętego nie otrzymali. Jezus powiedział, że lepiej, żeby odszedł, bo coś lepszego się wydarzy niż słuchanie Go jak osobiście do nas głosi! Otwórzcie swojego ducha! Coś lepszego niż Jezus, będący wśród nas osobiście (w ciele), przyjdzie do nas, kiedy przyjmiemy Ducha Świętego!!!
To, co mamy dziś powszechnie w Kościele, to mały, drobny, dar Ducha Świętego, który nazywa się darem języków. To tylko dar. Chrzest oznacza całkowite zanurzenie. Całkowite zanurzenie ma miejsce na przykład wtedy, gdy statek tonie na morzu. Jak utonie, to jest tak zanurzony, że już go więcej nie widać. Jest całkowicie zanurzony.
A teraz wyobraźcie sobie osobę całkowicie zanurzoną w Bogu. Wszystko, w czym ta osoba się znajduje, jest Bogiem. Wszystko dookoła tej osoby jest Bogiem. Bóg przemawia wszędzie wkoło niej. Jest jak chmura, która przemawia i prorokuje Bożą moc. Ilu z was zgadza się ze mną, że taka osoba w żaden sposób nie może jednocześnie żyć w grzechu, w cudzołóstwie i nie będzie w żaden sposób się uzależniała od pornografii?

 

Często wmawiamy osobom, które nie przeżyły spotkania z Bogiem, że po jednej modlitwie są automatycznie ochrzczeni w Duchu
Weszliśmy w taką epokę w życiu Kościoła, kiedy natychmiast po wyswobodzeniu Słowa chcemy by rzeczy się zadziały. Zaraz. Natychmiast. Właśnie tam, gdzie jesteśmy. To jest działanie w oparciu o zmysły. A potem zaspokajają nas drobne odpowiedzi… Widziałam takich ludzi, którzy udzielali innym „Ducha Świętego” następująco – mówili do nich: „Po prostu powtórz: Ba, ba, ba”. I osoba powtarzała: „Ba, ba, ba”. Wtedy wszyscy zaczynali klaskać i mówili: „Oo! Dostał to!” (chrzest w Duchu Świętym). A ta osoba najprawdopodobniej nigdy nie przeżyła żadnej pokuty. Być może ma totalny bałagan w życiu, ale wmawiamy jej, że otrzymała chrzest w Duchu Świętym. Tworzymy w ten sposób tragedię! Ta osoba nie będzie już więcej szukała prawdziwego chrztu w Duchu Świętym. Po co ma szukać, skoro mówimy jej, że już wszystko ma…
Jezus udzielał uczniom miar Ducha Świętego nim przeżyli chrzest w Duchu Świętym. Oddzielił dwunastu i siedemdziesięciu uczniów. Wysłał ich, by czynili cuda. By wypędzali demony, uzdrawiali chorych, wskrzeszali zmarłych. Jaką mocą to czynili? Oczywiste jest to, że Jezus wyswobodził nad nimi Ducha Świętego. W pewnej mierze, żeby czynili te cuda. Ale nie był to chrzest w Duchu Świętym.

Mogli prorokować, mogli wskrzeszać zmarłych, mogli wypędzać demony, ale nie byli ochrzczeni, póki Jezus z nimi był…
Potem Jezus zmarł i zmartwychwstał – i jest powiedziane w Jana 20:21: „I znowu rzekł do nich Jezus: Pokój wam! Jak Ojciec mnie posłał, tak i Ja was posyłam. (22) A to rzekłszy, tchnął na nich i powiedział im: Weźmijcie Ducha Świętego. (23) Którymkolwiek grzechy odpuścicie, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są zatrzymane.” I to ciągle nie jest jeszcze chrzest. Duch Święty jeszcze nie zstąpił na nich, ale Jezus tchnął w nich autorytet, który był większy niż wypędzanie demonów, uzdrawianie czy wskrzeszanie. I powiedział po tchnięciu Ducha: „Komu odpuścicie grzechy…”. Jezus miał potrzebę, by wyswobodzić miarę Ducha do odpuszczania grzechów…

 

Ważne jest nie tylko Boże przebaczenie, ważne jest też odpuszczenie grzechów
Nie wystarczy iść do Ojca i powiedzieć: Ojcze, zgrzeszyłem! Jezus daje nam polecenia, daje nam tu plany z nieba. Powiedział: Odpuszczajcie ludziom grzechy. Musicie to robić! „Ale siostro! Tego nie ma w naszej teologii!” Ale to jest w teologii Ducha Świętego. Jest w teologii Jezusa. Ilu z was powie: Amen? Ja wam czytam Biblię… Nie możemy po prostu wyrzucać tego, czego nie rozumiemy lub tego, czego nie ma w naszych teologiach. Jezus przywraca prawdę, bo Kościół potrzebuje odpuszczania grzechów. A robienie tego, to praca Ducha Świętego. Przed zmartwychwstaniem apostołowie nie mieli mocy odpuszczania grzechów, bo Jezus jeszcze nie zmarł za nasze grzechy. Ale pierwsza rzecz, którą zrobił po zmartwychwstaniu, to tchnął na nich Ducha i powiedział, że teraz mają większy autorytet niż wcześniej, bo dodatkowo mogą odpuszczać grzechy. A ponieważ mogą je odpuszczać, to diabeł nie będzie w stanie tknąć Bożych ludzi, bo wszystko, co jest odpuszczone, zostało wyniesione na światło. (…) Jezus przez Swoją łaskę przebacza grzechy, ale ponieważ weszliśmy w erę apostolską i proroczą, chodzi o to jak pewne rzeczy należy robić według Bożych planów.

 

Przygotowanie do pełni

Potem jak dał im ten autorytet – przejdźmy do Dziejów Apostolskich, 1 rozdziału – mieli już miarę Ducha do czynienia cudów, miarę z autorytetem do odpuszczania grzechów, a tu jest powiedziane (w wersecie 1): „…napisałem o tym wszystkim, co Jezus czynił i czego nauczał od początku (2) aż do dnia, gdy udzieliwszy przez Ducha Świętego poleceń apostołom, których wybrał, wzięty został w górę; (3) im też po swojej męce objawił się jako żyjący i dał liczne tego dowody, ukazując się im przez czterdzieści dni i mówiąc o Królestwie Bożym. (4) A spożywając z nimi posiłek, nakazał im: Nie oddalajcie się z Jerozolimy, lecz oczekujcie obietnicy Ojca, o której słyszeliście ode mnie; (5) Jan bowiem chrzcił wodą, ale wy po niewielu dniach będziecie ochrzczeni Duchem Świętym.”
Czy widzicie, że w tym momencie jeszcze nie byli ochrzczeni Duchem Świętym (zanurzeni w Nim)? Jezus ukazywał się im przez 40 dni i przygotowywał gleby w ich sercach, by byli w stanie przyjąć pełnię Ducha Świętego. Dawał im pewne przykazania – On jest królem. Aby otrzymać Ducha Świętego w Jego pełni, bardzo ważne jest by zrozumieć, że On, jako król, dał pewne polecenia pod które my się (po prostu) poddajemy. Jezus nie powiedział: „Och! Dam im taki drobny dar mówienia językami”. Duch Święty przychodził kilkukrotnie i apostołowie nie zawsze mówili językami. Parę razy przyszedł potężny wiatr i wszyscy z odwagą głosili Słowo Boże. Dziś natomiast mamy ludzi, którzy mówią językami, ale bardzo się boją głosić! „Ja nie wiem jak przemawiać, jak dzielić się z niewierzącymi… Tak bardzo się boję… ale mówię językami!” Taka osoba myśli, że ma Ducha Świętego, a wszystko, co ma, to dar od Ducha. I często nawet nie wie jak go użyć…

 

Pełnia Ducha

Jezus przygotowuje glebę (ich serc) i przez 40 dni mówi im o rzeczach dotyczących Królestwa Bożego. Królestwo Boże nie jest z tego świata. Oni potrzebowali pełnej miary Ducha, by zrozumieć Królestwo Boże. Aby się poruszać w pełni świata duchowego (ponadnaturalnego). Tym ponadnaturalnym światem nie było czynienie cudów. Oni już wyganiali demony, uzdrawiali chorych… Ale potrzebowali innego zrozumienia Królestwa Bożego. Królestwa, które nie jest z tego świata.

To jest Królestwo, które łączy niebo i ziemię. To jest Królestwo, w którym wszystko jest możliwe. W tym Królestwie to, co zobaczysz w niebie, możesz ściągnąć na ziemię. Wszystko, co widzisz w świecie duchowym, jesteś w stanie ściągnąć na ziemię. To, co Jan przeżył w księdze Objawienia, nie było dla niego niespodzianką. On był już szkolony przez Jezusa, by wchodzić w wymiary nieba. On nawet się nie dziwi. Modlił się w duchu i oczekiwał, że coś się wydarzy, bo miał pełnię Ducha. Wiedział, że pełnia Ducha jest pełnią proroczą. Więc oczekiwał…
Namaszczenie prorocze nie polega tylko na dawaniu słów proroczych. Namaszczenie prorocze otwiera wszystko, czym jest Królestwo Boże, byśmy mogli je oglądać. Dlatego Jezus powiedział: „Nie robię nic, póki nie zobaczę, że mój Ojciec w niebie to czyni”. Nie robił nic, jeśli nie usłyszał, że Ojciec do Niego mówił i tak szkolił swoich uczniów. Powiedział: „Dam wam teraz kolejną miarę. Już wskrzeszaliście zmarłych, wypędzaliście demony, uzdrawialiście chorych, odpuszczacie grzechy, ale potrzeba większej miary. Miary, która połączy niebo i ziemię. Ta miara uzdolni was do poruszania się tak, jak Ja się poruszałem, będąc na ziemi, widząc i słysząc niewidzialne Królestwo Boże. Mając doświadczenie oglądania Boga twarzą w twarz.
Możemy zobaczyć Boga? Oczywiście, że tak! Jezus powiedział: „Świat już dłużej nie będzie mnie oglądać, ale wy będziecie mnie oglądać”. A Duch Święty jest nazwany świadectwem Jezusa Chrystusa. Umożliwia nam oglądanie Jezusa twarzą w twarz. Oglądanie Jego chwały, tak jak jest to opisane w 2 Koryntian: „My wszyscy tedy, z odsłoniętym obliczem, oglądając jak w zwierciadle chwałę Pana, zostajemy przemienieni w ten sam obraz, z chwały w chwałę, jak to sprawia Pan, który jest Duchem.” (2 Kor 3:18). Apostołowie potrzebowali większej miary Ducha nie tylko po to, by czynić cuda, nie tylko by przebaczać grzechy, ale by być świadkami nieba: „weźmiecie moc Ducha Świętego, kiedy zstąpi na was, i będziecie mi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi”. (Dz. Ap. 1:8)
Nie możesz być świadkiem, jeśli nie widziałeś i nie słyszałeś zdarzenia. Kiedy ktoś wzywa cię do sądu jako świadka i sędzia mówi: „Proszę powiedzieć, co pan widział”, a ty odpowiadasz: „Cóż! Nic nie widziałem, ale ktoś mi o tym powiedział”, to nie kwalifikujesz się na świadka. By zostać świadkiem koniecznie musisz widzieć lub słyszeć zdarzenie. Z tą misją przyszedł Jezus. Przyszedł, by być świadkiem nieba. Świadkiem Ojca. „To, co widzę, ze mój Ojciec czyni, to i ja czynię”. Kiedy widzę, co robi Ojciec i kiedy to samo robię na ziemi, to staje się Jego świadkiem. Ludzie mogą wiedzieć, co się dzieje w niebie. Ludzie mogą słyszeć myśli Ojca – i to jest prorocza rzeczywistość. Rzeczywistość, w której możesz oglądać i słyszeć Królestwo Boże. Kiedy oglądasz, (działasz) jak powiedział Jezus – „ja nie robię nic, nie mówię nic, jeśli nie widzę, że Ojciec, to czyni” i „w ten sam sposób, jak Ja zostałem posłany, tak posyłam was” (Jana 20:21 i Jana 14:11-12). Ale aby mieć taką zdolność, musisz zostać ochrzczony w Duchu Świętym. „Ja dałem wam miarę, tchnąłem na was Ducha. Ale potrzebujecie większej miary”, takiej, w której będziemy mogli wejść w jedność nieba i ziemi złączonych razem. Potem niebo się dla nas otworzy – i będziemy świadkami!
„Kiedy wejdziecie w tę rzeczywistość, dam wam języki świata”. To, co do nich przyszło w Dzień Pięćdziesiątnicy, to nie był język aniołów. To były naturalne języki świata. Wszyscy ludzie, którzy byli tam zgromadzeni – z setek narodów – rozumieli i słyszeli jak uczono o chwale bożej w ich własnym języku… Ale zmieńmy to! Ułatwmy! Bo to przecież za trudne! Niech osoba powtórzy: „Daba, daba, daba” i powiemy jej, że jest napełniona Duchem Świętym, i pójdziemy dalej! Potem nauczy się śmiać, nauczy się być pijana Duchem Świętym, a w tym czasie Kościół wcale się nie staje świadkiem nieba. Jemy okruchy, a zapominamy o istocie, o podstawowym powodzie, dla którego Jezus zesłał Ducha Świętego. Do Europy przychodzi duże wylanie Ducha Świętego, ale to nie może być: „Daba, daba, daba”… To prawdziwy chrzest w Duchu Świętym.
Apostołowie na Niego czekali. Pragnęli go. Oczyszczali się dla niego. Tak bardzo chcieli ten chrzest dostać. I w końcu nie dla chwały człowieka, który miał głosić, ale po prostu dlatego że niebo było na tamtym miejscu otwarte, Duch Święty przyszedł. Zaczniecie to widzieć w Europie, bo Pan potrzebuje pokolenia – tak jak powiedziałam w środę – pokolenia, które będzie tęskniło za sprawami Nieba.
Wszystkie teologie przeszłości były dobre w poprzednich epokach. Słysząc na tej konferencji coś nowego, najprostszą rzeczą jest się cofnąć i trzymać tego, co było w przeszłości. Bo w starych doktrynach jesteś już w stanie pełnić dzieło na podstawie uczynków swojego ciała – więc tak naprawdę nie pełnisz dzieła Bożego, ale przynajmniej tak to nazywamy. A jest coś większego! Ilu z was to słyszy? Jest coś większego, czego można pragnąć.

Chcę byśmy wstali i zaczęli się modlić. Chcę byście pragnęli Ducha Świętego. Wiele osób mówi językami, ale tak naprawdę nie ma relacji z Duchem Świętym. Nie praktykują rozmowy z tą potężną Osobą Trójcy. A Duch Święty jest najdelikatniejszym jej członkiem. Tak łatwo Go zasmucić.

Pamiętam jak głosiłam w jednym miejscu i Duch Święty przyszedł. Otworzyłam usta i powiedziałam: „Duchu Święty! Kocham Cię!” Powiedziałam też ludziom: „Proszę, niech ktoś powie: Duchu Święty, kocham Cię!” I ludzie zaczęli to mówić. Nagle usłyszałam jak Duch Święty płacze i spytałam: „Nie rozumiem, Panie – Dlaczego płaczesz? Kochamy Cię!”. A On, najsłodszym głosem, odpowiedział: „Bo w tym mieście nikt mi jeszcze nigdy nie powiedział, że mnie kocha i jestem tym bardzo dotknięty”.

On jest taki słodki! I chce robić wspaniałe rzeczy dla Ciebie, ale jest Bogiem. To nie jest jakiś język „kikibaba”. To nie to. On jest Osobą! Jest Osobą. Jest największym darem, który zostawił nam Jezus. Ojciec dał nam Jezusa, a Jezus dał nam Ducha Świętego. To jest najcenniejszy skarb, który dostaliśmy od naszego ukochanego Jezusa i sam Jezus chce, byśmy pragnęli Ducha Świętego. On powiedział: „Ześlę wam Ducha Świętego, Ducha prawdy, który (…) przebywa wśród was i w was będzie” (Jana 14:16-17). Jest już wśród was, ale przyjdzie i będzie w was. I będziecie świadkami.
Europa potrzebuje pokolenia, które będzie świadkami nieba, bo kiedy jesteście świadkami nieba, to rzeczy zaczynają się dziać w świecie naturalnym. Chleb zaczyna się mnożyć. Zaczynają się kreatywne cuda. Dzieją się rzeczy, które były niemożliwe. Jesteśmy w stanie zmienić każdą atmosferę, nad każdym narodem, jeśli tylko widzimy, co Bóg teraz robi, a potem to ogłaszamy lub to wykonujemy w geście proroczym. I kiedy tak ogłaszamy lub działamy gestem, to niebo łączy się z ziemią i cudowne rzeczy zaczynają się dziać. Tego potrzeba Europie.
Więc tą miarą Ducha, którą masz, zacznij uwielbiać. I przeproś Ducha Świętego jeśli nie masz z Nim relacji. Wielu z was nigdy Mu nie powiedziało: „Kocham Cię!”… Wielu nigdy nie podziękowało Jezusowi za to, że dał nam Ducha Świętego. Wszystko przyjmujemy za pewnik (jakby po prostu było czymś zwykłym), a potem zaczynamy dostawać okruchy i już nam to wystarcza. (…)

Bóg chce wylać Ducha na to miejsce (…) i chce dać nam nową miarę Ducha, a część z was jest już gotowa, żeby zostać ochrzczona w Duchu. Ten chrzest, to chrzest ognia. Kiedy Duch Święty przychodzi, to przychodzi ogień, który nie pozwala nam być bezowocnymi. To jest ogień, który zawiera w sobie całą pasję Chrystusa. To jest ogień, który pozwala nam iść w najtrudniejsze miejsca w naszym narodzie i zdobywać je dla Jezusa. (…)

Języki przyjdą w sposób ponadnaturalny. Apostołowie mieli zdolność uzdrawiania chorych, odpuszczania grzechów, ale potrzebowali języków, by ewangelizować narody całego świata. I pojechali do Hiszpanii, bo dostali tamtejszy język, Indii, Afryki i mówili językami tubylców. To jest część chrztu w Duchu Świętym. Wielu z was zna moje świadectwo. Ja dostałam już w ponadnaturalny sposób trzy języki. W jedną chwilę. Tłumaczyłam (ponadnaturalnie) na kilka innych języków. Tłumaczyłam na włoski i turecki. Uwielbiałam po niemiecku. A głoszę w czterech językach (po angielsku, hiszpańsku, francusku i portugalsku). Chrzest w Duchu Świętym sprowadza na ziemię Królestwo Boże. I tak możemy nieść Królestwo. Nie filozofie, nie teologie, ale – Królestwo, które jest niepowstrzymywalne. Królestwo, które przyciąga do Boga tych, którzy są zgubieni. Królestwo znaków i cudów.

Duchu Święty pragniemy wszystkiego, co dla nas masz! Pragniemy wszystkiego! Miarą Ducha, którą masz, zacznij Go uwielbiać!

 

tłumaczenie: anamendez.pl

źródło: “Living Tabernacle”, głoszenie z konferencji w Yverdon-les-Bains, 2005

Źródło zdjęcia: morguefile.com

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *