Różnice pomiędzy uwielbieniem tradycyjnym, a uwielbieniem proroczym.
Uwielbienie tradycyjne – Uwielbienie jest określane przez to, co robimy, tzn. przez nasze rozmaite formy ekspresji oraz sposoby uwielbienia. Wiele osób ma wrażenie, że chwała jest wyrażana przez szybkie piosenki, a uwielbienie (oddawanie Bogu czci) poprzez wolne piosenki.
Prorocze uwielbienie – Uwielbienie jest określane przez to, co robi Pan. Chwała łączy w sobie wszelkie formy ekspresji tego, co On zrobił, co robi obecnie i tego, co zrobi. Uwielbienie (oddawanie czci) jest naszą odpowiedzią na Jego manifestującą się obecność.
Uwielbienie tradycyjne – Tylko mała garstka osób – ci na podium (pastorzy, muzycy, grupa uwielbienia) – działają jako usługujący na nabożeństwie.
Prorocze uwielbienie – Całe zgromadzenie jest świętym, królewskim kapłaństwem. Każda osoba na nabożeństwie ma uczestniczyć w spotkaniu i odpowiada za służbę Panu.
Uwielbienie tradycyjne – Nasza denominacja określa sposób, w jaki uwielbiamy Boga. Ma także określone pomysły na temat form uwielbienia..
Prorocze uwielbienie – Słowo Boga jest tu naszym przewodnikiem i podstawą dla całej struktury uwielbienia oraz wszelkich form uwielbienia.
Uwielbienie tradycyjne – Jest mało zmian stylu muzycznego i repertuaru, bądź też nie ma wcale żadnych zmian przez lata.
Prorocze uwielbienie – Muzyka i piosenki, które śpiewamy są postrzegane jako ewoluujące wzmocnienie tych rzeczy, które pokazuje nam Pan, dlatego też uwielbienie ciągle się zmienia.
Uwielbienie tradycyjne – Aby zgromadzenie uczestniczyło w uwielbieniu, ludzie nie muszą w żaden sposób dojrzewać. Od lidera i grupy uwielbienia wymaga się tylko tyle, by byli dobrymi artystami.
Prorocze uwielbienie – Prorocze uwielbienie jest możliwe tylko wtedy, gdy zgromadzenie ciągle rozwija się w dojrzały sposób i wzrasta na podobieństwo Chrystusa. Grupa uwielbienia i zespół muzyczny mają rozwijać się w poruszaniu się w Bożej Obecności i nosić namaszczenie prorocze na swoim życiu.
Uwielbienie tradycyjne – Uwielbienie jest doświadczeniem indywidualnym.
Prorocze uwielbienie – Uwielbienie nie kończy się na indywidualnym doświadczeniu, ale musi się stać wspólną podróżą zgromadzenia.
opracowane przez Johna Eckhardta na podstawie nauczania Vivien Hibbert, opublikowane na tablicy służby
tłumaczenie: otwarteniebo24.pl
Bardzo cielesne i tendencyjne zestawienia.
Termin “proroczego uwielbienia” jest abstrakcyjnym wytworem neocharyzmatycznej teologii. A samo uwielbienie to coś więcej, niż tylko muzyczna część nabożeństwa… to coś więcej, niż tylko jakiś czas zgromadzenia…
Komentarz bardzo arogancki i celujący szeroko we wszystko, co charyzmatyczne. Termin “prorocze uwielbienie” zaczerpnięty jest z psalmów i innych wzmianek o królu Dawidzie, a także Asafie, Hemanie i Jedutunie, którzy “prorokowali na instrumentach” lub też służyli Bogu poprzez grę “w natchnieniu” na różnych instrumentach oraz innych wzmianek o prorokach w natchnieniu w towarzystwie instrumentów. Choć faktycznie uwielbienie nie dotyczy tylko gry.
“Komentarz bardzo arogancki i celujący szeroko we wszystko, co charyzmatyczne.”
Arogancki? Jeśli ktoś to tak odebrał, to przepraszam, ale piszę o faktach i bez niepotrzebnych emocji 🙂
Natomiast nieładnie imputować komuś nieprawdziwe motywacje… w ogóle nie jest rzeczą uprzejmą imputowanie czegokolwiek.
Moja wypowiedź celuje w zbiór półprawdziwych twierdzeń, pomieszanych na dodatek z prawdziwymi i fałszywymi twierdzeniami, zawartymi w tym artykule. Czy może nawet nie w same twierdzenia czy ich autora – lecz treść.
Jeśli się komuś to nie podoba – to już nie moja wina :/
A “natchnienie” – co to znaczy? Trans, wyjście poza ciało – jak w niektórych religiach pogańskich?
Niestety, przykre, że niektóre rzeczy w chrześcijaństwie bardzo różnie się definiuje. Pytanie jest jeszcze o prawdziwość tych definicji…
Postmodernizm – to dlatego różnie definiujemy różne rzeczy. Także w chrześcijaństwie.
“Prorokowanie na instrumentach”? Owszem, muzyka również może zwiastować Słowo Boże. Bo właśnie w prorokowaniu o zwiastowanie Słowa Bożego chodzi – a nie o jakieś wypowiadanie czegoś w transie i dodawanie do tego “tak mówi p/P/an”.
Jednak nie o to chodzi w prorokowaniu. Pismo również nic KONKRETNIE nie wspomina o takim terminie, jak “prorocze uwielbienie”, zaś ap. Paweł wystarczająco zrozumiale definiuje jego sedno w Nowym Przymierzu.
Muzyka wpływa na emocje.
Prorokowanie również może wpływać na emocje (bo to spontaniczne zwiastowanie Słowa pod wpływem poruszenia Bożego), ale nie o to w nim chodzi.
Zdarzało mi się zarówno słuchać, jak i zwiastować w konwencji, którą można by nazwać “proroczą” – ale szczerze mówiąc chodziło wtedy bardziej o przekazanie czegoś właściwiej osobie we właściwym czasie – a nie grę na emocjach w ustalonych ramach.
Uwielbienie muzyką, w pieśniach i proroctwo to dwie różne służby, dwa obdarowania, dwie posługi, dwie drogi.
Można je łączyć na tyle, o ile pozwala Pismo i miłość bliźniego.
Natomiast tworzenie takich “fuzji” jak “prorocze uwielbienie”, to już jedynie tworzenie nowych teologicznych nadbudówek, jedynie dzielących wierzących w Jezusa Chrystusa.
Mysle, ze negatywne komentarze wynikaja z braku znajomosci proroczego uwielbienia.