Jest tylko jeden taki przypadek, gdy boża cecha jest podniesiona do stopnia najwyższego. To jest cecha opisana w Izajasza 6 i Objawienia Jana 4 – kiedy aniołowie krzyczą „święty, święty, święty”. (…) 1 Piotra 1, 14-16: „Jako dzieci posłuszne nie kierujcie się pożądliwościami, jakie poprzednio wami władały w czasie nieświadomości waszej, lecz za przykładem świętego, który was powołał, sami też bądźcie świętymi we wszelkim postępowaniu waszym, ponieważ napisano: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty.” (Biblia Brytyjska) Bóg mówi do nas: „bądźcie święci, jak Ja jestem święty”. (…) To właśnie mówi wszystkim nam – swoim dzieciom. Upraszczając, pyta się nas: „dlaczego wolicie spędzać czas z indykami w kurniku, kiedy Ja powołałem was, byście szybowali po niebie z orłami?! Sięgnijcie wyżyn! Wejdźcie na wyższy poziom życia”. Zewleczcie z siebie starego człowieka wraz z jego poprzednim postępowaniem, którego gubią zwodnicze żądze, i odnówcie się w duchu umysłu waszego, a obleczcie się w nowego człowieka, który jest stworzony według Boga w sprawiedliwości i świętości prawdy.” (Efezjan 4:17-24) Więc jak możemy się przyoblec w nowego człowieka? Przez odnowienie „ducha umysłu naszego”. Prawdziwa świętość przychodzi z odnowieniem umysłu.
Jezus buduje Swój Kościół, Amen? Dziś rano, gdy modliłem się w swoim pokoju, poczułem, że Bóg chce byśmy poświęcili dwa poranki na jeden temat. Trochę mnie to zaskoczyło, bo myślałem, że to głoszenie należy zrobić wieczorem. Ale Pan powiedział: „Nie! Zrobisz to z rana!”
Dużo głosiłem na ten temat przez ostatni rok. O mało co nie głosiłem go też na krucjacie. Wierzę, że to, co dziś wam przedstawię, nie tylko zmieni nasze życia, ale wręcz wprowadzi rewolucję do naszego życia. My nie potrzebujemy odnowienia, przebudzenia (ang. renewal – odnowienie, przebudzenie), ale potrzebujemy reformacji! Odnowienie jedynie odświeża to, co już mamy. Reformacja zmienia sposób naszego myślenia!
Pozwólcie, że wam powiem jeszcze to, nim będziecie klaskać! To nie przebudzeniowców palili na stosach, ale to reformatorzy byli paleni na stosach. Ten temat może nie być popularny, ale zmienia on miasta i zmienia on narody.
Otwórzcie Biblię na 1 Piotra. Dziś rano będę czytał dużo fragmentów Biblii, więc warto mieć notes i coś do pisania. To, co przynoszę, może być sprzeczne z niektórymi waszymi myślami, więc musicie zobaczyć to wyraźnie, czarno na białym.
(…)
Jak ważna jest dla nas świętość?
1 Piotra 1, 14-16: „Jako dzieci posłuszne nie kierujcie się pożądliwościami, jakie poprzednio wami władały w czasie nieświadomości waszej, lecz za przykładem świętego, który was powołał, sami też bądźcie świętymi we wszelkim postępowaniu waszym, ponieważ napisano: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty.” (Biblia Brytyjska)
Bóg mówi do nas: „bądźcie święci, jak Ja jestem święty” (wersja angielska ostatniego niego wersetu).
Czy Bóg jest święty? Izajasz miał tylko chwilowe widzenie Boga. Jest to w Izajasza 6. Bóg przeniósł Izajasza do niebiańskiej Sali tronowej i Izajasz zobaczył Go w Jego chwale. W tej Sali byli olbrzymi aniołowie i krzyczeli jeden do drugiego: „Święty, święty, święty”. Krzyczeli tak mocno, że podstawy nieba trzęsły się od ich głosu. To trzęsienie miało miejsce, ponieważ aniołowie odpowiadali na to, co widzieli na bieżąco – chwila po chwili inna cecha jego chwały się objawiała i jedyne, co mogli zrobić aniołowie, to krzyczeć: „Święty!” Oni nie śpiewali pieśni. Oni nie robili tego po to, by Bóg lepiej się poczuł. Oni po prostu odpowiadali na to, co widzieli.
Warto wiedzieć, że gdy w Biblii słowo jest napisane 3 razy pod rząd, ma to na celu położenie szczególnego akcentu. Kiedy słowo jest napisane 2 razy, jest podkreślone (np. „Pieśń nad Pieśniami” = w oryginale „Pieśń Pieśni”, „Zaprawdę, zaprawdę”, itd. – przyp. tłum.). Ale kiedy jest napisane 3 razy, to jest to najwyższy stopień podkreślenia. Jest tylko jeden taki przypadek, gdy boża cecha jest podniesiona do stopnia najwyższego. To jest cecha opisana w Izajasza 6 i Objawienia Jana 4 – kiedy aniołowie krzyczą „święty, święty, święty”. To co jest dla mnie oszałamiające, to fakt, że przebywają oni wokół bożego tronu od wieków, ale kiedy widzi ich najpierw Izajasz, a potem Jan – w Objawienia 4 – to oni krzyczą to samo i nie krzyczą np. „moc, moc, moc”. Czy Bóg ma moc? Oczywiście! Podtrzymuje wszechświat słowem swojej mocy (Hbr 1:3). Ale to nie jest ta podkreślana cecha. Oni nie krzyczą: „wierny, wierny, wierny”. Czy Bóg jest wierny? Oczywiście! Ale to nie jest ta podkreślana cecha. Oni nie krzyczą nawet „miłość, miłość, miłość”. Czy Bóg jest miłością? Oczywiście! Ale to nie jest ta podkreślana cecha. Cecha, która jest podkreślana w najwyższym wymiarze to Boża Świętość.
I to jest też cecha kościoła. Cecha, która ma się wyróżniać. Opis Kościoła, Oblubienicy, po którą powraca Jezus, to Niewiasta święta, pełna chwały. To, co sprawia, że chodzimy w chwale, to świętość.
Kiedy Izajasz zobaczył Boga, to co wyszło z Jego ust, to słowa: „Zginąłem!”, „Biada mi!”. Izajasz całe swoje życie był bożym człowiekiem, ale w tym momencie naprawdę zobaczył Komu służy. I po raz pierwszy w życiu zobaczył kim sam jest przed Świętym Bogiem.
Ale potem przychodzi Piotr i mówi: „tak jak On jest święty, tak i wy bądźcie święci!” To bardzo trudne zadanie. Ilu z was wie, że tak jest? Ale ilu z was wie, że Bóg nie daje nam poleceń, do których nie ma wystarczającej mocy, by być im posłusznym? Bóg daje nam siłę, by ich przestrzegać!
Czym jest właściwie świętość?
Więc dziś rano chce mówić o Bożej Świętości. Kiedy Bóg mówi: „bądźcie święci, jak ja jestem święty”, to u większości ludzi pierwsze słowo, które przychodzi na myśl, to czystość. To prawda. To jest odpowiednie. Ale nie jest to podstawowe znaczenie tego słowa.
Słowo „święty”, to starożytne hebrajskie słowo „kadosh”. „Kadosh” wg. Słownika Stronga znaczy „odcięty” („cut above”), „odciąć się, wznieść się ponad wszystko i sięgnąć wyżyn” („cut above and rise above the rest”). Kiedy szukamy materiału na jakieś ubranie, możemy znaleźć materiały przeciętne, materiały ładne, ale możemy wreszcie znaleźć taki, który się odcina od reszty, jest niezwykły („cut above the others”), jest najlepszy z najlepszych. To właśnie znaczy słowo świętość.
Kiedy Bóg mówi: „świętymi bądźcie, jak Ja jestem święty”, On mówi jaką pozycję zajmuje pośród swojego stworzenia. Jest nieskończenie ponad wszystkim, co stworzone. To mówi o tym, jaki jest wzniosły. Jak wyniesiony jest Jego styl życia. Więc kiedy Bóg mówi: „świętymi bądźcie, jak Ja jestem święty”, On jednocześnie mówi: „ja nie myślę, tak jak myśli świat, tak jak wy myślicie”, „ja nie mówię w ten sposób, w jaki wy mówicie” (potwierdzone to jest w Izajasza 55:8-9 – „Bo myśli moje, to nie myśli wasze, a drogi wasze, to nie drogi moje – mówi Pan, lecz jak niebiosa są wyższe niż ziemia, tak moje drogi są wyższe niż drogi wasze i myśli moje niż myśli wasze.” – przyp. tłum.). I Bóg nas jednocześnie zaprasza: „wejdźcie na Mój poziom życia”.
To właśnie mówi wszystkim nam – swoim dzieciom. Upraszczając, pyta się nas: „dlaczego wolicie spędzać czas z indykami w kurniku, kiedy Ja powołałem was, byście szybowali po niebie z orłami?! Sięgnijcie wyżyn! Wejdźcie na wyższy poziom życia”. Amen?
A teraz przejdźcie ze mną do Rzymian 12. W tym rozdziale czytamy od 1 wersetu. „Wzywam was tedy, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście składali ciała swoje jako ofiarę żywą, świętą, miłą Bogu, bo taka winna być duchowa służba wasza.” Słowo „zatem” (w Brytyjce: „tedy”) łączy to, co jest powiedziane w tym wersecie, z tym, o czym była mowa wcześniej. Mamy tutaj konkluzję, podsumowanie. Przez pierwsze 11 rozdziałów listu do Rzymian, Paweł daje najpiękniejszy opis naszego zbawienia, jaki kiedykolwiek sporządził we wszystkich swoich listach. Potem przechodzi do rozdziału 12 i jest to podsumowanie: „Wzywam was tedy, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście składali ciała swoje jako ofiarę żywą, świętą, miłą Bogu, bo taka winna być duchowa służba wasza.”
Jakie jest pierwsze słowo, które opisuje tu naszą ofiarę żywą? Ma być „święta”. „Święta, miła Bogu, bo taka winna być duchowa służba wasza.”
To, o czym mówimy dzisiaj, dotyczy właśnie naszej duchowej służby. Mamy polecenie od Pana, aby przedstawiać swoje ciała, jako ofiarę świętą. Jak to robimy? Czytamy w wersecie 2: „A nie upodabniajcie się do tego świata, ale się przemieńcie przez odnowienie umysłu swego, abyście umieli rozróżnić, co jest wolą Bożą, co jest dobre, miłe i doskonałe.”
„Nie upodabniajcie się”! Aby nie upodabniać się do świata – ang. Conform – należy nie iść na kompromis – ang. Be a non-conformist.
Ale teraz w to miejsce weszła religia i wszystko postawiła na głowie. Religia mówi: „nie możemy iść na kompromis ze światem, musimy być inni”. I co mówi dalej? Jeżeli jest cokolwiek, co jest wykonywane obecnie przez ludzi ze świata, to należy to robić odwrotnie! Jeśli w świecie jest moda na krótkie włosy, to należy nosić długie włosy. Jeśli jest moda na długie, to należy nosić krótkie. Zwykle każe się ubierać tak, jakbyśmy cofnęli się do czasów sprzed 7 pokoleń i każe nosić niemodne, stare ubrania. To wcale nie jest świętość!
Kobieta lub mężczyzna może tak postępować i nie mieć w sobie żadnej świętości. W Ameryce mamy takie denominacje, które tak właśnie postępują. Kobiety muszą nosić włosy upięte w kok, spódnicę do kostek. Nie mogą założyć nigdy spodni do kościoła. Nie wolno im mieć na sobie makijażu, czy biżuterii. Rozumiecie, o co mi chodzi?
I wiecie co? Kobieta może mieć włosy upięte w kok, spódnicę do kostek, nie mieć makijażu, czy biżuterii, a ciągle mieć w sobie ducha nieczystego. To nie ma nic wspólnego ze świętością. Mężczyzna może się nawet chwalić, że nie jest rozwodnikiem, miał 1 żonę całe życie i może potępiać innych, którzy przeszli przez tę tragedię – a jednocześnie może pożądać kobiet, które pojawiają się w jego towarzystwie. To nie jest świętość. Zgodzicie się ze mną?
My w przeszłości wymieniliśmy świętość na tanią, zewnętrzną, powierzchowną moralność. Zastąpiła ona głęboką przemianę wewnętrzną człowieka. Kiedy chodzisz w prawdziwej świętości, nie będzie w tobie ducha uwodzicielskiego (niezależnie od tego, co masz na sobie). Nie będzie w tobie ducha pożądliwości. Amen?
Jak zatem wchodzimy w świętość?
Idziemy dalej: „Nie upodobniajcie się do tego świata, ale przemieńcie się” – „bądźcie przemienieni” – przez odnowienie umysłu swego. Więc jak dochodzimy do tego miejsca świętości? Przez to, że odnawiamy nasz umysł! Powiedzcie to: „odnowienie umysłu”!
Widzicie, Paweł powiedział do kościoła w Efezie: „To więc mówię i zaklinam na Pana, abyście już więcej nie postępowali, jak poganie postępują w próżności umysłu swego, mający przyćmiony umysł i dalecy od życia Bożego przez nieświadomość, która jest w nich, przez zatwardziałość serca ich, mając umysł przytępiony, oddali się rozpuście dopuszczając się wszelkiej nieczystości z chciwością. Ale wy nie tak nauczyliście się Chrystusa, jeśliście tylko słyszeli o nim i w nim pouczeni zostali, gdyż prawda jest w Jezusie. Zewleczcie z siebie starego człowieka wraz z jego poprzednim postępowaniem, którego gubią zwodnicze żądze, i odnówcie się w duchu umysłu waszego, a obleczcie się w nowego człowieka, który jest stworzony według Boga w sprawiedliwości i świętości prawdy.” (Efezjan 4:17-24)
Więc jak możemy się przyoblec w nowego człowieka? Przez odnowienie „ducha umysłu naszego”. Prawdziwa świętość przychodzi z odnowieniem umysłu.
Jezus wypowiedział takie zdanie, które jest bardzo potężnym zdaniem. Mateusza 24: „Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą.” (Mt 24:35). To jest potężne. Niebo i gwiazdy, które od wieków prowadziły żeglarzy w nawigacji na wodzie mogą przeminąć, ale Jego słowa nie przeminą. Tak potężne jest Jego Słowo. On wywyższył Swoje słowo. Słowem swojej mocy On trzyma wszystko. Nawet naukowcy nie wiedzą, co sprawia, że cząsteczki atomu trzymają się razem. Atom, najmniejsza cząsteczka, ma protony i neutrony w swoim jądrze, a także elektrony krążące po orbitach. Z atomów zbudowana jest cała materia, ale naukowcy nie wiedzą dokładnie, co trzyma je razem. Ale my wiemy, że to Bóg wszystko podtrzymuje mocą Swojego Słowa. Rozumiecie jak potężne jest Jego słowo?
I teraz posłuchajcie. Przychodzi Jezus i mówi jeszcze taką potężną rzecz, którą czytamy w Ewangelii Marka. Jezus przemawia do przywódców religijnych swojego ludu: „wasza tradycja sprawiła, że Słowo Boże zostało pozbawione mocy” (tłumaczenie z ang. Mk 7:13). Chociaż Słowo Boże jest tak potężne, jest coś co może je pozbawić mocy – to jest nasza ludzka tradycja.
Czym jest tradycja? Musimy zrozumieć, że tradycje, które ci ludzie posiadali nie pochodziły z jakiejś książki, np. książki telefonicznej. Nie pochodziły z encyklopedii, z książek naukowych, czy innych. Tradycje, które oni posiadali, miały swoje źródło w tej książce – w Biblii.
Czym jest tradycja? Jest to niewłaściwe myślenie rozwinięte na podstawie Biblii. To niewłaściwe myślenie, rozwinięte na podstawie Biblii, może sprawić, że Boża moc w twoim życiu, przestanie działać! Nie będzie miała na ciebie wpływu. Tradycja może sprawić, że Boże Słowo będzie pozbawione mocy w twoim życiu.
Niesamowite! I to jest jedyna rzecz, która może sprawić, że Boże Słowo nie będzie działać w naszym życiu – twoje oraz moje niewłaściwe myślenie. (…)
I teraz chcę zdemaskować nasze tradycje.
Mamy taką tradycję (tradycyjne myślenie), która kursuje w naszym chrześcijańskim świecie, a została zapoczątkowana w moim kraju. Dotyka ona dziś też wypełnione duchem kościoły ewangeliczne na świecie. Jest to tradycja szeroko przyjmowana i akceptowana, a niestety sprawia ona, że Boże Słowo jest pozbawione mocy w życiu wielu ludzi. Chcecie ją zobaczyć?
Moc świętości – nasze powołanie
Przejdźmy do II Kor 6. Popatrzmy na werset 14: „Nie chodźcie w obcym jarzmie z niewiernymi; bo co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością albo jakaż społeczność między światłością a ciemnością? Albo jaka zgoda między Chrystusem a Belialem, albo co za dział ma wierzący z niewierzącym?” To co mówi tutaj Paweł, mówiąc prostymi słowami, to nie miejcie niewłaściwych połączeń, połączeń nierównych, z niewierzącymi, bo jak można połączyć światło z ciemnością. Innymi słowy, kiedy staramy się uczestniczyć w tym, w czym uczestniczy świat, szukając tego, czego świat szuka, pożądając tego, czego świat pożąda – stajemy się niewłaściwie połączeni. Paweł idzie nawet dalej, mówiąc: „Jakiż układ między świątynią Bożą a bałwanami? Myśmy bowiem świątynią Boga żywego, jak powiedział Bóg: Zamieszkam w nich i będę się przechadzał pośród nich, I będę Bogiem ich, a oni będą ludem moim.” (II Kor 6:16).
Po pierwsze: zamieszkam; po drugie: będę się przechadzał, chodził pośród nich; po trzecie: będę ich Bogiem; po czwarte: oni będą Moim ludem. To są cztery wielkie obietnice dane nam przez Boga w Biblii. Chce żebyście zauważyli, że nie są złożone w czasie teraźniejszym, ale przyszłym. Kiedy wielu z nas czyta Biblię nie rozumie, co On tak naprawdę chce powiedzieć. Ludzie twierdzą, że to po prostu o to chodzi, że przez wiarę Bóg już mieszka w naszym sercu.
Nie! Musimy pamiętać, że Paweł powiedział to do kościoła, w którym Duch Święty już mieszkał w sercach ludzkich przez wiarę. A tu jest mowa o przechadzaniu się pośród nich. Tu chodzi o to, co zobaczył na chwilę Izajasz. To jest coś, czego pragnął Mojżesz, który modlił się do Boga, aby Ten pokazał mu Swoją chwałę i Swoje Oblicze. Bóg wtedy odpowiedział: nie możesz oglądać mojej chwały i żyć. Jest natomiast taka obietnica, którą Jezus składa „zwycięzcom” w księdze Objawienia 22:4 – że będziemy oglądać Jego oblicze. O to właśnie chodzi Bogu.
Jan zobaczył Go na wyspie Patmos i padł na ziemię jak martwy. Powiedział, że Jego twarz świeciła jak słońce. Jego oczy były jak lasery. Jego głos był jak szum wielu wód. O to właśnie Mu chodzi. Byśmy mogli mieszkać w takiej Jego obecności i mogli ją oglądać.
I dlatego dalej w wersecie 17, w II Kor 6, jest napisane: „Dlatego wyjdźcie spośród nich i odłączcie się, mówi Pan, I nieczystego się nie dotykajcie; A ja przyjmę was I będę wam Ojcem, a wy będziecie mi synami i córkami, mówi Pan Wszechmogący;” Spójrzcie na mnie! Choć te obietnice są wielkie, one nie są bezwarunkowe!
Bóg mówi: wyjdźcie i oddzielcie się. I teraz nie chcę, żebyście mnie źle zrozumieli. To nie chodzi o to, że nie możemy gdzieś iść lub że nie możemy spotykać się z grzesznikami. Nie! Jezus jadał z grzesznikami. Tak właściwie, to niektóre z Jego najciekawszych rozmów przebiegały właśnie z grzesznikami. Tu chodzi o to, że mamy nie szukać i nie pożądać, tego, co oni szukają i pożądają. Że nie mamy żyć w ten sam sposób, co oni. Nie myśleć tak, jak oni myślą. Ale mamy się oddzielić od tego stylu życia i wejść na wyższy poziom życia.
Jest tu powiedziane: jeśli się oddzielicie, to Ja (Pan) przyjmę was i będę wam Ojcem. Innymi słowami – musicie się oddzielić – dopóki się nie oddzielicie, nie mogę was przyjąć. I pamiętajcie, że to zostało powiedziane do kościoła, który już chodził w darach duchowych!
Dlatego mówi nam Paweł dalej w rozdziale 7:1: „mając tedy te obietnice, umiłowani, oczyśćmy się od wszelkiej zmazy ciała i ducha, dopełniając świątobliwości swojej w bojaźni Bożej.” Mając te cztery obietnice, wspomniane wcześniej – oczyśćmy się! Oczyśćmy się od jakiejś części brudu (zmazy)? Nie! Od wszelkiej zmazy ciała i ducha! I tak – dopełniając świątobliwości swojej – w czym? W miłości Bożej? Nie! W bojaźni Bożej!
Akurat świętość nie jest „dopełniana” w miłości Bożej, tylko w bojaźni Bożej.
Rozmawiałem z pewnym (niegdyś znanym) amerykańskim ewangelistą, który nazywa się Jim Bakker. Spotkałem się z nim parę razy w więzieniu, w którym się znalazł z powodu dopuszczenia się defraudacji. Popełnił on też cudzołóstwo. Żył w tym grzechu przez 7 lat. Ale potem, gdy znalazł się w więzieniu, przeżył prawdziwą pokutę, w szczery sposób wrócił do Jezusa. Spytałem się go: „W którym momencie swojego życia przestałeś kochać Jezusa?” Odpowiedział mi: „John! Ja go kochałem przez cały ten czas!” Spytałem: „Co takiego?! Przecież cudzołożyłeś z tą kobietą! Potem dopuściłeś się defraudacji, przekrętów finansowych… Co to znaczy, że kochałeś Jezusa?”. Powiedział: „Kochałem Go, ale nie miałem bojaźni Bożej”. I powiedział: „Mamy w kościołach miliony tego typu osób. One kochają Jezusa, ale się Go nie boją jako Boga”.
O bojaźni rozmawialiśmy wczoraj. To i miłość Boża i bojaźń Boża – razem – trzymają nas na drodze życia wiecznego. Miłość boża nie pozwala, żebyśmy wpadli w dół legalizmu. Bojaźń Boża nie pozwala, byśmy wpadli w dół bezprawia. Świętość jest doprowadzana do doskonałości – dopełniana – przez Bojaźń Bożą.
Chcę, żebyśmy coś zauważyli: Paweł tu mówi – „oczyśćmy się”. Zauważyliście, że on tu nie mówi, że to krew Jezusa nas automatycznie oczyści od wszelkiego brudu? Więc co? Czy mówię teraz, że to nie krew Jezusa nas oczyszcza? Nie! Ale czego nie możemy robić, to mylić pracę usprawiedliwienia z pracą uświęcenia.
Różnica pomiędzy usprawiedliwieniem, a uświęceniem
To są dwa potężne słowa. Czym jest usprawiedliwienie? W chwili gdy przyjęliśmy Jezusa Chrystusa do naszego serca, gdy odwróciliśmy się od naszych grzechów i świata, Bóg ogłosił, że jesteśmy usprawiedliwieni krwią Jezusa. Jego krew nas oczyściła od wszelkiego grzechu. Ale w tym momencie zaczęła się w nas praca uświęcenia. Polega ona na tym, że to, co zostało zapoczątkowane wewnątrz nas, zaczyna pracować i zmieniać nas od środka, na zewnątrz. W tej pracy – uświęcenia – bierzemy aktywny udział. My musimy siebie oczyszczać. I pozwólcie, że wam przypomnę, że Biblia mówi, że mamy dążyć do świętości, bo bez niej nikt nie może oglądać Pana. (Hbr 12:14) Biblia nie mówi: dążcie do usprawiedliwienia, bo bez niego nikt nie ujrzy Pana. To uświęcenie przygotowuje nas do oglądania Go. Ale w uświęceniu my bierzemy aktywny udział!
Można się spytać: jak to się robi? Odpowiedź mamy w II Kor 6:1: „A jako współpracownicy napominamy was, abyście nadaremnie łaski Bożej nie przyjmowali;” Spójrzcie! Paweł mówi, że możemy przyjmować łaskę Bożą na darmo!
Co to znaczy przyjmować coś na darmo? Znaczy to nie używać pełnego potencjału tej rzeczy.
Wiele ludzi w naszych dzisiejszych kościołach nie dostrzega i nie rozumie tego stwierdzenia! Nie może nawet utożsamić się z tym stwierdzeniem. Czemu? Z powodu naszego wytartego lub też przekręconego zrozumienia łaski Bożej! To jest ta tradycja, w którą chcę dziś uderzyć.
Obecnie wiele ludzi, gdy się z nimi siada i rozmawia o łasce Bożej, przedstawia następujące zrozumienie łaski. Traktują ją jako wielką przykrywkę dla swojego stylu życia. Innymi słowy – pokrywa nas łaska, która przykrywa każdy grzech oraz światowy styl życia. Tak się nawet czasem uczy w szkołach biblijnych i kościołach. I chodzi mi o kościoły ewangeliczne. Uczy się ludzi: „Łaska nas przykrywa. Nie martw się. Po prostu prowadź dobre życie, a łaska cię będzie pokrywać.” To nie tak. To nie jest biblijne objawienie na temat łaski.
Czy chcecie wiedzieć czym jest prawdziwa łaska? Biblijnie jest opisana tak: daje ona nam moc, byśmy robili rzeczy, których wymaga od nas Prawda. (Cieszę się, że siedzi z nami pastor Sunday, bo będę to głosić do niego). Łaska to Boża Obecność, dająca nam Moc – dająca nam zdolność, by czynić rzeczy, których wymaga od nas Prawda. Chcecie zobaczyć co Jezus mówił na ten temat? Przejdźcie do Mateusza 7:20-21. Jezus mówi – i zauważcie, że to Jego własne słowa – „Tak więc po owocach poznacie ich. Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie.”
Więc jak poznajemy prawdziwego wierzącego? Czy po tym, że pomodlił się modlitwą grzesznika? Nie! Czy po tym, że modli się językami? Nie! Czy przez to, że chodzi do kościoła, jeździ na konferencje, a nawet skończył szkołę biblijną? Nie! Czy po fakcie, że nosi ze sobą dużą Biblię, albo ma koszulkę ze słowami Jezusa lub też słucha muzyki chrześcijańskiej? Nie! Poznajemy po owocach!
Uważajcie! Werset 21: Jezus mówi, że nie każdy, kto mówi do Niego – Panie! Do Niego! A nie do kogoś innego, np. do Buddy. Nie każdy kto mówi do Niego – Panie! – wejdzie do Królestwa Niebios. Popatrzcie! To jedno zdanie Jezusa właśnie całkowicie zniszczyło wszystko, co głosiliśmy całymi latami w naszych przebudzonych, ewangelicznych kościołach!
Pozwólcie, że przybliżę wam schemat typowego spotkania ewangelizacyjnego. Głoszący staje, by zwiastować „Jezusa”, ale tak naprawdę nie głosi Jezusa, ale sprzedaje Jezusa, jakby był sprzedawcą: „Przyjdź do Jezusa – a dostaniesz…”. To jest ten przekaz. „Jezus da ci radość, Jezus da ci szczęście. On da wam uzdrowienie ciała. Da wam powodzenie finansowe.” Czy Jezus to robi? Tak! Ale to przesłanie, tak zbudowane, jest po prostu sprzedawaniem Jezusa. Potem każe ludziom spytać się osoby po prawej lub lewej stronie czy uważa, że poszłaby do nieba, gdyby dzisiaj umarła. Jak ktoś nie potrafi odpowiedzieć: „tak”, to się ich sprowadza przed scenę, na początek sali. W tym czasie zwykle śpiewamy: „Przychodzę do Ciebie, Panie, taki jaki jestem! Taki jaki jestem! Taki jaki jestem!”. Potem głoszący każe im odmówić modlitwę grzesznika, formułkę: „Jezu przyjdź do mojego serca. Ja przyjmuję Ciebie jako Zbawiciela. Wybacz każdy mój grzech.” I na koniec ogłasza: teraz jesteście zbawieni. I ludzie wracają na swoje siedzenia – „tacy jacy byli, tacy jacy byli, tacy jacy byli”. Jedyna różnica polega na tym, że teraz są zwiedzeni. Wierzą w kłamstwo.
Nie mówimy im nic z tego, co mówił Jezus o zapieraniu się samego siebie, braniu swojego krzyża, (Łukasza 14:27), nic o tym, że trzeba się odwrócić od świata, całkowicie oddać życie Jezusowi. Teraz natomiast mamy ludzi budujących po prostu klub chrześcijański.
Jezus bardzo jasno o tym mówi. To nie proste wyznanie Go Panem wprowadza cię do nieba! Widzicie to?
W Biblii jest opisana historia bogatego młodzieńca, który chciał się dostać do nieba. Jezus odpowiedział mu: „Jednego ci brak. Sprzedaj wszystko, co tylko masz i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie, a potem przyjdź i naśladuj mnie.” (Mt 18:22-24) Weź swój krzyż. Pozbądź się tego co kochasz bardziej niż Boga. Strać swoje obecne życie dla mnie, a potem przyjdź i naśladuj mnie. I wiecie co się stało? Ten człowiek odszedł zasmucony – a Jezus go nie gonił. Jezus pozwolił mu odejść.
My natomiast robimy wszystko, by zdobyć osobę nawróconą. Postępujemy tak, jak wtedy postępowali faryzeusze. Oni mieli takie powołanie – by nawracać. My jesteśmy powołani, by czynić uczniami narody. I ja chciałbym zadać wam takie pytanie – może jest inaczej na Ukrainie – ale czy nie macie wrażenia, że wszystko, do czego dążymy to, by ktoś odmówił modlitwę grzesznika? Tylko wyznał Jezusa jako Pana? Czy macie ten problem też? Tak?! Więc macie to samo.
Więc jak można wejść do nieba? To dobre pytanie. Jezus nam odpowiada. Werset 21 jeszcze raz: „Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie.” Wiecie, co powiedział Jezus? To nie jest samo wyznawanie, ale wyznawanie i wypełnianie woli Boga Ojca.
Więc co wprowadza nas do nieba? Zaczekajcie chwilę! To przecież brzmi trochę jak uczynki! O nie! Przecież my nie chcemy wchodzić w doktrynę o uczynkowości! Ilu z was słyszało, jak ktoś kiedyś tak mówi: „Chwała Bogu! Nie urodziłem się pod zakonem! Wszystkie te uczynki!”. Ja też się cieszę, że nie urodziłem się pod zakonem, ale z innej przyczyny.
Może przypatrzymy się, co Jezus mówił na ten temat. Mateusza 5:21. Możemy zauważyć, że Jezus podaje tu całą gamę porównań.
Werset 21: Słyszeliście, iż powiedziano przodkom: Nie będziesz zabijał, a kto by zabił, pójdzie pod sąd. Werset 22: A Ja wam powiadam, że każdy, kto się gniewa na brata swego, pójdzie pod sąd, a kto by rzekł bratu swemu: Racha, stanie przed Radą Najwyższą, a kto by rzekł: Głupcze, pójdzie w ogień piekielny.
Werset 27:Słyszeliście, iż powiedziano: Nie będziesz cudzołożył. Werset 28: A Ja wam powiadam, że każdy kto patrzy na niewiastę i pożąda jej, już popełnił z nią cudzołóstwo w sercu swoim.
Werset 31: Powiedziano też: Ktokolwiek by opuścił żonę swoją, niech jej da list rozwodowy. Werset 32: A Ja wam powiadam, że każdy, kto opuszcza żonę swoją, wyjąwszy powód wszeteczeństwa, prowadzi ją do cudzołóstwa, a kto by opuszczoną poślubił, cudzołoży.
Spójrzcie! Widzicie jak tu następuje wzrost w tej serii porównań? To się dzieje tutaj sześć razy w jednym rozdziale. Co robi Jezus? Mówi o zasadach, które były nałożone kiedyś – cytuje zakon, prawo Mojżeszowe.
Kościele! Zakon został nadany przez Mojżesza, prawda? Jana 1:17 mówi: „Zakon bowiem został nadany przez Mojżesza, łaska zaś i prawda stała się przez Jezusa Chrystusa.” Powtórzymy to! Mojżesz dał zakon, a Jezus dał łaskę.
I tu Jezus mówi, że pewne prawa zostały nadane dawniej – i cytuje Mojżesza. A następnie mówi: „a ja wam powiadam”, więc teraz mówi jak ma wyglądać to życie, które On daje – to nasze „życie pod łaską”. Popatrzmy tylko na dwa przykłady z tych fragmentów.
Werset 21: Słyszeliście, iż powiedziano przodkom: Nie będziesz zabijał, a kto by zabił, pójdzie pod sąd.
To jest dekalog, prawda? Według zakonu Mojżesza, aby być oskarżonym o morderstwo, trzeba było kogoś fizycznie zabić. A teraz Jezus mówi, że każdy, kto nazwie brata głupcem, naraża się na piekło.
Werset 22: A Ja wam powiadam, że każdy, kto się gniewa na brata swego, pójdzie pod sąd, a kto by rzekł bratu swemu: Racha, stanie przed Radą Najwyższą, a kto by rzekł: Głupcze, pójdzie w ogień piekielny.
A więc pod zakonem, aby zostać oskarżonym o morderstwo, trzeba było np. wbić komuś nóż w serce, odebrać fizyczne życie. Ale teraz pod łaską wystarczy mieć jakąś formę nienawiści – urazy, gniew, nieprzebaczenie – i Bóg nazywa to morderstwem. W liście Jana jest to powtórzone mocniej: „Każdy, kto nienawidzi brata swego, jest zabójcą, a wiecie, że żaden zabójca nie ma w sobie żywota wiecznego.” (1 Jana 3:15). Nie jesteś wtedy zbawiony! Chociaż możesz zostać zbawiony – po prostu pokutuj!
Więc pod zakonem, aby być mordercą, trzeba było zabić kogoś fizycznie, natomiast pod łaską, wystarczy nosić urazy w sercu. Więc gdzie mamy wyższy (i trudniejszy) poziom życia? Pod zakonem, czy pod łaską?
Dlaczego? Bo łaska daje nam moc, byśmy na tym poziomie żyli!
Widzicie, jakie to dobre? Popatrzmy na kolejny fragment. Jezus mówi: jeśli człowiek rozwodzi się z żoną i poślubia inną, to pod zakonem dopuszcza się cudzołóstwa (w.27). Tak? Więc pod zakonem, aby zostać cudzołożnikiem, trzeba było wskoczyć do łóżka z kobietą, której się nie poślubiło. Tak? Ale Jezus teraz mówi dalej: ktokolwiek widzi kobietę i jej pożąda już popełnił z nią cudzołóstwo (w.28). Pod zakonem trzeba było faktycznie to zrobić, a pod łaską wystarczy tylko chcieć to zrobić. Gdzie jest wyższy poziom życia? Jest nim zakon, czy łaska?
Dlaczego tak się stało? Ponieważ pod zakonem nie mogli dostać łaski Bożej, a my ją obecnie mamy.
Co ja teraz robię? Pokazuję wam, co już dostaliście. Pamiętam jak kupiłem pierwszego laptopa. Otworzyłem go, włączyłem, mogłem się pobawić kursorem, otworzyłem parę programów i tyle. Potem jeden człowiek usiadł ze mną i pokazał mi, co ja mogę z tym laptopem robić. I ja ciągle powtarzałem: „To ja mogę robić to? I mogę robić tamto? Mówisz, że cały czas tak mogłem robić?”. A on odpowiedział: „Widzisz! Nawet nie wiesz, co masz”. I co robimy teraz z tym tematem? Pokazujemy sobie, co już dostaliśmy, a czego do końca nie znamy.
Pamiętam jak modliłem się rok temu i Bóg powiedział dwa zdania. Pierwsze zdanie mnie zaszokowało, a drugie zmieniło moje życie. Modlę się i słyszę takie zdanie – i pamiętam, że bardzo to wybiegło poza moje pudełko teologicznego myślenia. Zakwestionowałem jego prawdziwość. Powiedziałem sobie: Chwila! Musiałem sięgnąć do Biblii i upewnić się, że to był Duch Święty.
Pan powiedział mi tak: „John! Czy zauważyłeś, że pierwsze słowa, które wypowiadam do kościołów z księgi Objawienia – wszystkich 7 kościołów – to było „ja znam UCZYNKI wasze”?!” Powiedziałem sobie: „Chwileczkę!” Pobiegłem po Biblię, otworzyłem ks. Objawienia i widzę, że każdy kościół – Sardes, Smyrna, Tiatyra, Pergamon, Filadelfia, wszystkie – każdy kościół słyszy takie pierwsze słowa od Jezusa: „Znam uczynki twoje!” Powiedziałem sobie: „Wow! Ile razy to czytałem, a nigdy tego nie zauważyłem”.
I myślałem sobie o tym, kiedy powiedział drugie zdanie, które zmieniło moje życie. Powiedział: „Synu! Czy zauważyłeś, że nie powiedziałem do ani jednego z tych siedmiu kościołów: „Ja znam twoje serce”?”
Pomyślałem sobie: ile razy ludzie w kościołach usprawiedliwiają swoje życie, swój zły styl życia, tym, że Bóg, pomimo wszystko, zna ich serce?! Ja wtedy sobie przypomniałem jedną konkretną scenę z konsultacji pastorskich – siedziałem z osobą, która miała międzynarodową służbę, w trakcie jej służby działy się cuda, miała dary prorocze, miała powołanie do głoszenia, ale żył w sposób trochę luźny – luźno traktując sferę seksualną i kwestię czystości języka. I ja, w trakcie tej rozmowy, konfrontowałem te sprawy Słowem Bożym. W którymś momencie ta osoba poczuła się niewygodnie, zabrakło jej argumentów, skrzyżowała tylko ręce na piersiach i mówi: „Ale John! Bóg zna moje serce!”
Pozwólcie, że zadam wam pytanie. Czy musicie wziąć wiertarkę i wywiercić dziurę w pniu jabłoni, sięgnąć do środka pnia, by się przekonać, czy ta jabłoń jest dobra? Wystarczy spojrzeć na jej owoc! Spójrzcie na jej „uczynki”. Jabłoń też mogłaby powiedzieć: „Popatrz na moje serce! Jestem tak naprawdę dobrą jabłonią! Przynoszę złe owoce, ale Bóg zna moje serce!”
Więc tu nie chodzi po prostu o wyznawanie, ale o wyznawanie i wykonywanie woli Bożej! Jak to robić? Mocą łaski! Przejdźmy do Jakuba 2… Upewnijcie się, że ta książka, z której będziemy zaraz czytać, ma na okładce napis „Biblia”. To jest ten werset Jakuba 2:24: „Widzicie, że człowiek dostępuje usprawiedliwienia na podstawie uczynków, a nie samej tylko wiary.” Człowiek jest usprawiedliwiony z uczynków, a nie tylko z wiary. Hmm. Nim zaczniecie mnie uważać za heretyka, czy mogę wam przedstawić cały obraz?
Posłuchajcie! Ilu z was wie, że półprawda może być kłamstwem? Możemy głosić półprawdy. Nauczać ich i je głosić tak długo, że w końcu sami zaczynami wierzyć, ze to cała prawda. To może być tak mocne, że kiedy pełna prawda jest potem głoszona, ty odrzucasz tę prawdę jako herezję, bo się nie zgadza z twoją półprawdą. Bo uwierzyłeś wcześniej w kłamstwo.
A więc tak: wiemy, że jesteśmy zbawieni z łaski, nie dzięki naszym uczynkom, ale jest to dar Boży, aby się nikt nie chlubił. (Efezjan 2:8-9) Nikt! Ani mężczyzna, ani kobieta, ani dziecko nie będzie nigdy w stanie stanąć przed Jezusem i powiedzieć Mu, że jego/jej dobre uczynki zdobyły mu miejsce w niebie. Dzieje się to tylko przez łaskę. Tylko przez łaskę. I ta łaska jest darem Bożym – nie można na nią zasłużyć, nie można jej kupić. Zgadza się?
To jest pierwsza połowa prawdy. Teraz czytamy w Jakuba: „mówicie, że macie wiarę? Mówicie, że macie łaskę? Pokażcie mi swoją wiarę, z której nie ma żadnych uczynków, a ja wam udowodnię, że ja mam prawdziwą łaskę i wiarę, na podstawie „uczynków” – stylu życia, którym żyję” (parafraza Jakuba 2:14-18). Innymi słowy: „Nie mówcie mi, że jesteście zbawieni. Pokażcie to swoim stylem życia!” Dowód na to, że macie łaskę, pokazuje się w waszym stylu życia.
Zauważyliście, że sięgamy do wszystkich autorów Nowego Testamentu. Sięgnęliśmy do słów Jezusa, do Pawła, do Piotra, do Jakuba, a teraz, po ostatni fragment z listów, sięgniemy do Jana.
I Jana 2:3 mówi: „A z tego wiemy, że go (Boga) znamy, jeśli przykazania jego zachowujemy. (4) Kto mówi: Znam go, a przykazań jego nie zachowuje, kłamcą jest i prawdy w nim nie ma.” Jeśli ktoś twierdzi, że zna Jezusa, a nie wykonuje Jego przykazań, jest zwiedziony i nie ma w nim prawdy.
Cała Biblia pomaga nam w badaniu swojego postępowania. Słowo mówi, że powinniśmy siebie badać i sprawdzać naszą wiarę.
Nie chcę się tu jeszcze zatrzymywać. Zacząłem także czytać listy wczesnych ojców kościoła. Mówię o ludziach, którzy byli uczeni przez apostoła Jana, Piotra i Pawła. Mówię o Polikarpie, Tertulianie, Klemensie Aleksandryjskim itd. Zobaczyłem, że ci ludzie głosili właśnie w ten sposób. Mam przy sobie cytaty z pism Polikarpa i Klemensa. Polikarp żył w latach 69-165 AD, był biskupem kościoła w Smyrnie i towarzyszył apostołowi Janowi. W bardzo starym wieku został aresztowany i spalony na stosie za wiarę w Jezusa. Posłuchajcie, co pisze do wiernych: „Wielu chce wejść w radość zbawienia, wiedząc, że przez wiarę jesteśmy zbawieni, a nie z uczynków…” Zgadza się z tym, co obecnie głosimy, prawda? „…wiemy, że ten, który wskrzesił Jezusa z martwych, także nas wskrzesi, JEŚLI będziemy pełnić Jego wolę i spełniać Jego przykazania. Kochać, co On kocha, zachowując się od całego bezprawia”. Klemens Aleksandryjski, żył 150-200 AD, lider kościoła w Aleksandrii, był opiekunem szkoły dla nowonawróconych. Posłuchajcie, co napisał o niewierzących: „Nawet jeśli niewierzący teraz będą spełniać dobre uczynki, to na nic im się to nie zda po śmierci, jeśli nie mają wiary” Zgadzamy się? Tak! Ale posłuchajcie, co napisał do wierzących: „Ktokolwiek dostąpi prawdy i będzie się wyróżniał dobrymi dziełami, zdobędzie nagrodę żywota wiecznego”.
Niektórzy we właściwy sposób rozumieją jak Bóg daje nam wszelką potrzebną moc, byśmy byli zbawieni, ale jednocześnie lekceważą sobie jak ważne jest byśmy spełniali potem Bożą wolę, pełnili Jego uczynki, co nas prowadzi do pełni zbawienia. Nie udaje nam się przygotować we właściwy sposób, byśmy dostali to, na co mamy nadzieję.
Chcę jedną sprawę podkreślić: Josh McDowell pisze w swojej książce, że Klemens przytoczył w swoich dziełach 24 000 cytatów z trzech ksiąg Nowego Testamentu. Jednocześnie potrafimy mieć chrześcijańskie książki, które nie potrafią przytoczyć nawet 20 cytatów z całej Biblii.
Więc to, co zrobiliśmy, to – jako kościół – nie zrozumieliśmy mocy Bożej łaski. Nie uczyliśmy jej w tym kontekście. Dlatego żyjemy w tym stanie, o którym Paweł pisał do Tymoteusza, że nastaną trudne czasy (…), bo: „Ludzie bowiem będą samolubni, chciwi, chełpliwi, pyszni, bluźnierczy, rodzicom nieposłuszni, niewdzięczni, bezbożni, (3) bez serca, nieprzejednani, przewrotni, niepowściągliwi, okrutni, nie miłujący tego, co dobre, (4) zdradzieccy, zuchwali, nadęci, miłujący więcej rozkosze niż Boga, (5) którzy przybierają pozór pobożności, podczas gdy życie ich jest zaprzeczeniem jej mocy; również tych się wystrzegaj. (2 Tym 3:2-5)
Więc my mamy tacy nie być. I łaska jest właśnie tą mocą, która nas przemienia z samolubnych, w kochających, z miłujących pieniądze i rozkosze bardziej niż Boga, w kochających nade wszystko Boga. (…)
Więc uważajcie, żeby nie przyjmować takiego nauczania, które ci mówi, że możesz przyjąć Jezusa, po prostu jakoś go tam kochać, ale że nie ważne jest to, jakim życiem żyjesz. To może nie być dokładnie tak głoszone, ale takie jest wewnętrzne przesłanie. „Wszystko będzie ok, bo łaska jest naszą przykrywką!”
Wróćmy do II Koryntian 6 i będziemy kończyć…
(…)
Duch Święty pokazał mi, że musimy ten temat głosić – temat łaski, która jest mocą do uświęcenia – bo w ten sposób powstaniemy jako święty Kościół. Czy wiecie, że kościół zmienia się i staje się taki, jak słowo, które głosimy?
Kilka lat temu modliłem się w swoim pokoju i myślałem, czemu jest tak dużo klęski wśród ludzi w Kościele, czemu jest tyle grzechu? Duch Święty zaczął mi pokazywać, że On nam dał Swoje Słowo, które jest obietnicą, po to byśmy stali się uczestnikami Jego Natury. Ale teraz uwaga! Nie możesz zasiać ziarna jabłoni i otrzymać z tego gruszy. Nie możesz zasiać kukurydzy i otrzymać bawełny. To ziarno, które siejesz, jest tym, co dostajesz sam. Jeśli głosisz łaskę jako wielką przykrywkę do popełniania grzechów, to co otrzymamy? Pokonany, światowy, słaby i złamany kościół.
Jeden znany piosenkarz chrześcijański, który jest bardzo znany w USA i za granicą, wypowiedział takie zdanie: „chrześcijanie tak naprawdę niczym nie różnią się od grzeszników – jedyną różnicą jest to, że nam przebaczono”. No cóż! To jest kłamstwo! Bóg posadził swoje ziarno w nas. Jest coś więcej niż to, że nam przebaczono. Zostaliśmy na nowo stworzeni. Przemienieni na Boży Obraz. Zgadzacie się? Ten piosenkarz dalej ciągnął, że my, jako chrześcijanie, mamy te same problemy z alkoholem, te same problemy w rodzinach. I wiecie co się stało? Parę lat po tym, jak wypowiedział to zdanie, okazało się, że on sam był uzależniony od narkotyków. Więc nic dziwnego, że mówił właśnie w ten sposób. Ale to nie jest prawdziwa ewangelia. Bo Paweł pisze w Rzymian, że Ewangelia jest Mocą Bożą do zbawienia.
Rozumiecie, co Bóg nam powierzył? Jeżeli pójdziemy na kompromis, jeśli to rozwodnimy, jeśli znajdziemy sobie jakieś wymówki, to tak naprawdę będziemy ranić ludzi, którym mieliśmy usługiwać.
Mówiłem o tym w jednym programie radiowym w USA, w pewnym naprawdę dużym mieście. Program był na żywo i ludzie mogli dzwonić do nas w jego trakcie. Zadzwonił jeden człowiek bardzo na mnie zły. Pyta się: „a co z człowiekiem, który właśnie ma jakieś uzależnienie? Albo problem seksualny? Co z takim człowiekiem? Czy ty myślisz, że Jezus spojrzy na takiego człowieka i mu powie: odejdź?!” Pamiętam, że mu odpowiedziałem: „Poczekaj chwilę! Dlaczego się koncentrujesz na uzależnieniu, które ten człowiek ma, na jego zniewoleniu (które człowiek też po prostu czasem lubi). Zamiast tego skoncentruj się na łasce Bożej! Czy twierdzisz, że łaska Boża (Boża zdolność w tobie) jest wystarczająco mocna, by rozwiązać tylko część problemów, gdy dotknie ludzkiego serca? Ale, że są takie zniewolenia i takie uzależnienia, które są trochę za silne dla łaski Bożej?” On zamilkł. Powiedziałem mu: „Proszę pana! Łaska Boża jest mocniejsza niż wszelkie uzależnienia i zniewolenia! Wiem to z własnego życia. Ja sam byłem w niewoli pożądliwości. Sam byłem związany przez oglądanie pornografii, co mnie doprowadziło do częstej masturbacji, która weszła mi w nawyk. Ale 6 maja 1985 roku Bóg mnie uwolnił i dziś (19.10.2000) jestem ciągle wolny! Nie mówcie mi, że łaska Boża jest do tego niewystarczająco silna!”
Paweł mówi w II Kor 6:1, żebyśmy nie przyjmowali łaski Bożej na darmo. Czy rozumiecie to teraz? Czy mogę wam dać jeszcze jeden obraz na zakończenie? Przytaczam go w mojej książce „Heart Ablaze”. (…) Żyjesz na górze, w małej chatce. Nagle w tv widzisz, że jest ogłoszony alarm. Prognoza mówi, że góra, która jest wulkaniczna, wybuchnie w przeciągu 24h i że wszyscy mają się ewakuować na 300 km od góry, żeby nie zginąć. Oglądasz tę wiadomość w olbrzymim strachu, dlatego że wiesz, że jeśli natychmiast wybiegniesz z domu, to w 24h na taką odległość się nie ewakuujesz. Nie masz samochodu. Zdajesz sobie więc sprawę z tego, że zaraz zginiesz. Oglądasz w tv tą wiadomość, która tłumaczy ci jak zginiesz. Jesteś pozbawiony nadziei. Ale przychodzi ktoś do ciebie i puka do drzwi. Otwierasz i widzisz człowieka, który ma w ręku klucze do samochodu. Za nim stoi dobry samochód. Człowiek ci mówi: „Wiem, w jakiej sytuacji się znajdujesz. Wiem, że jest beznadziejna. Wiem, że bez pomocy zginiesz. Klucze są twoje.” Ale ty mówisz: „Nie stać mnie na ten samochód!”. A człowiek ci odpowiada: „Wiem, że cię na niego nie stać. To jest mój dar. Chcę ci ten samochód dać za darmo.” „Dlaczego?” „Bo naprawdę bardzo cię kocham! Teraz weźmiesz ten samochód i będziesz ocalony”. Więc tak dostałeś klucze. Siadasz i mówisz: „Jestem zbawiony! Zbawiony!” Potem dzwonisz do kolegi i mu to opowiadasz. Potem wyciągasz mapę i zastanawiasz się nad drogą. Potem bierzesz instrukcje obsługi i upewniasz się, że znasz każdy system w tym samochodzie. Potem chodzisz po domu w jedną i w drugą i krzyczysz „jestem zbawiony!” Robisz to przez 24h – góra wybucha, a ty giniesz. Co powiedzą ludzie, którzy wiedzą, że dostałeś ten samochód. Powiedzą, że dostałeś ten samochód na darmo, że zmarnowałeś swoją okazję. Nie spożytkowałeś potencjału tego samochodu. Nie mogłeś się wydostać na własnych nogach, ale za darmo mogłeś wykorzystać ten sposób na swoje ocalenie. I nie użyłeś go.
Jezus powiedział: „Nie każdy kto mówi do mnie Panie, Panie…” To przez wyznanie Jego Panowania dostajemy łaskę. Ale to nie sama łaska – a także wypełnienie woli Ojca na podstawie łaski – sprawia, że dziedziczymy Królestwo. (…)
Powiedzcie Bogu: „Panie! Ja nie chce postrzegać łaski jako przykrywki. Ja chcę postrzegać twoją Łaskę tak, jak Ty ją postrzegasz. Taką, jaką ona naprawdę jest. Ja ją przyjmuję jako twoją obecność, która daje mi moc do zmiany życia.”
Pamiętajcie! Ludzkie tradycje pozbawiają Boże Słowo mocy. Skoncentrujcie się na Bogu i powiedzcie tak: „Ojcze! Przebacz mi każdy niewłaściwy sposób, w jaki przyjąłem twoją łaskę. Dziś pokutuję z każdego takiego sposobu myślenia. Dzisiaj otwieram się na zrozumienie, że ty dajesz mi moc, do chodzenia w świętości. To jest wołanie mojego serca! Ja chcę uwielbiać Ciebie moim stylem życia. Więc dziś ja wyrzekam się fałszywej łaski bożej. Jezu, ja kładę moje życie przed tobą. Ja całkowicie oddaje się Tobie. Ja przychodzę odważnie i proszę by twoja prawdziwa łaska dawała mi moc do chodzenia w świętości. Ja ogłaszam nad sobą prawdę Twojego Słowa i ja proszę ciebie Ojcze, byś napełnił mnie swoją świeżą obecnością”
Źródło: głoszenie „God’s Holiness” z 19.10.2000 r., Kijów, Ukraina
tłumaczenie: otwarteniebo24.pl
Obecny Kościół ,rozpaczliwie potrzebuje poznania świętości Boga.
Pierwszy kościół był wspólnotą Żydów i pogan.To Żydzi uczyli pogan o świętości Boga,bo oni służyli kiedyś świątyni.
Jeshua powiedział do Samarytanki: “..wy (poganie) czcicie to czego nie znacie.Bo zbawienie pochodzi od Żydów.
Świątynia obrazowała to, jak święty jest Bóg i jak zepsuty, jest człowiek,który bez krwi,nie może mieć dostępu do Świętego Izraela.
Potrzebujemy wrócić do hebrajskich korzeni naszej wiary i uczyć się od naszych Mesjańskich braci..życia w świętości PRAWDY.
Jeshua jest naszym Arcykapłanem w niebie.On nadal wstawia sie za nami.Mając niebiańskie powołanie ,(kapłańskie )i służymy teraz wraz z Nim w świątyni w niebie.Jesteśmy wezwani by oddawać cześć Bogu, z nabożnym szacunkiem i bojaźnią.-gdyż Bóg jest ogniem trawiacym. -Hb.12/22-29
Przez krew Jeshua ,mamy teraz wstęp do niebiańskiej Świątyni,drogą nową i żywą. -Hb.10/19-22
Jeśli wypierzemy swoje szaty wybielimy je we krwi Baranka,to po opuszczeniu ciała,przyjdziemy przed tron Boży,aby służyć w Świątyni Jego.- Obj.7/14-17
Jezus miał upodobanie w bojaźni Bożej. Duch Pański,to także duch bojaźni.- Izaj.11/2-3
Kościół Jeshua,budował się i żył w bojaźni Pańskiej…D.Ap.9/31
Tymczasem dzisiaj niejeden: Głupiec spoufala sie z Bogiem,i czuje sie bezpieczny..
a mądry boi sie Boga,i unika złego- P.Sal.14/16
“Pycha chodzi przed upadkiem,a wyniosłość ducha,przed ruina”. – P.Sal.16/18
Świętość to także DOSKONAŁOŚĆ.
Bóg powiedział do Abrahama:”Trwaj w społeczności ze Mną i bądź doskonały”- 1 Mojż.17/1.
Dorastajmy więc do męskiej doskonałości i do pełni wymiarów pełni Chrystusowej- Efez.4/13..