Moja wolność nie przyszła, póki nie zmieniły się moje priorytety. Na początku, moje pragnienie uwolnienia było motywowane strachem. Chciałem, by Bóg mnie uwolnił, ponieważ bałem się, że mój grzech przeszkodzi mojej służbie i Bożemu powołaniu, które było nad moim życiem. Bałem się, że mnie ktoś przyłapie i ujawni mój grzech. Innymi słowy, moja motywacja do uwolnienia koncentrowała się na moim ego. Bałem się negatywnych skutków, które grzech będzie miał na moje życie. Potem jednak moje serce przeżyło potężną zmianę. Bóg mi objawił, że – nawet w samym podejściu do pokuty – wszystko kręciło się wokół mojego ja. Postanowiłem przestać być motywowany strachem, a w zamian za to pozwoliłem miłości, by stała się siłą motywującą mnie do zmian. Strach patrzy w głąb siebie. Miłość patrzy na zewnątrz. 

Dzisiaj chcę się zwrócić do tych z was, którzy czują się przyblokowani, choć bardzo staracie się uwolnić. Być może od lat naśladujecie Jezusa, być może dopiero zaczynacie – ale nie jesteście w stanie przezwyciężyć walki, która ciągle wraca do waszego życia.

Jeżeli to do was pasuje, to czytajcie dalej.

Po pierwsze, zdawajcie sobie sprawę, że nie ma żadnego potępienia dla tych, którzy są w Jezusie Chrystusie (Rzymian 8:1). Jezus nie przestanie Ci wybaczać. On widzi udrękę, którą niesie z sobą grzech, za każdym razem gdy upadasz. On wie, że naprawdę chcesz być wolny. Dzięki Jego Łasce te słowa mogą być dla Ciebie pomocą:

„Nie mamy bowiem arcykapłana, który by nie mógł współczuć ze słabościami naszymi, lecz doświadczonego we wszystkim, z wyjątkiem grzechu. Przystąpmy tedy z ufną odwagą do tronu łaski, abyśmy dostąpili miłosierdzia i znaleźli łaskę ku pomocy w stosownej porze.” (Hebrajczyków 4:16)

„Jeśli upadliście lub ciągle upadacie, nie pozostawajcie we wstydzie. Za każdym razem gdy zdarzy ci się upaść, wstawaj, pokutuj i biegnij odważnie przed Tron Łaski, gdzie znajdziesz miłosierdzie” (wolne tłumaczenie tego fragmentu z wersji zastosowanej przez autora – przyp. tłum.).

Jednak kolejną sprawą – i zarazem kluczową – jest to, byś zbadał swoje motywacje do zmian. Jeżeli twoje serce nie ma odpowiednich intencji i nie jest skoncentrowane na właściwych sprawach, to najprawdopodobniej bardzo trudno będzie Ci się uwolnić i pozostać wolnym od wszystkiego z czym się zmagasz. Tego właśnie doświadczyłem w moim własnym życiu. Pozwólcie, że podzielę się moją historią.

Lata temu zmagałem się z uzależnieniem od pornografii. Ten nałóg opanował mnie kilka lat przed przyjściem do Chrystusa i nawet mimo tego, że się ożeniłem i zacząłem pracę w służbie, nie mogłem się uwolnić. Kiedyś nawet jeden z najbardziej szanowanych usługujących w Ameryce położył na mnie ręce i modlił się o uwolnienie. Nic nie podziałało.

Moja wolność nie przyszła, póki nie zmieniły się moje priorytety. Na początku, moje pragnienie uwolnienia było motywowane strachem. Chciałem, by Bóg mnie uwolnił, ponieważ bałem się, że mój grzech przeszkodzi mojej służbie i Bożemu powołaniu, które było nad moim życiem. Bałem się, że mnie ktoś przyłapie i ujawni mój grzech. Innymi słowy, moja motywacja do uwolnienia koncentrowała się na moim ego. Bałem się negatywnych skutków, które grzech będzie miał na moje życie.

Potem jednak moje serce przeżyło potężną zmianę. Bóg mi objawił, że – nawet w samym podejściu do pokuty – wszystko kręciło się wokół mojego ja. Postanowiłem przestać być motywowany strachem, a w zamian za to pozwoliłem miłości, by stała się siłą motywującą mnie do zmian. Strach patrzy w głąb siebie. Miłość patrzy na zewnątrz.

Postawiwszy to na pierwszym miejscu, zacząłem się koncentrować na tym, jak moje decyzje wpływały na moją intymną relację z Jezusem . Zacząłem się przejmować tym, jak mój grzech wpływał na Boga. Zacząłem czuć smutek z powodu grzechu, bo zdałem sobie sprawę, że ranię serce Tego, którego kocham.

Używając innych słów, zacząłem doświadczać prawdziwego bożego smutki z powodu grzechu. Ten fakt doprowadził do prawdziwej rewolucji.

W 2 Koryntian 7:10 Paweł zestawia ze sobą dwa rodzaje smutku – boży smutek, który prowadzi do zbawienia i smutek światowy, który przynosi śmierć. Moja historia ilustruje oba te rodzaje smutku. Z początku mój smutek był światowy, co oznacza, że byłem skoncentrowany na sobie. Martwiłem się tym, co ze mną będzie, jakie będą konsekwencje grzechu.

Później mój żal stał się boży. Zacząłem się przejmować tym, jak mój grzech ranił Boga i krzywdził innych ludzi. Koncentracja mojego żalu i pokuty zmieniła się ze strachu na miłość.

To zmieniło wszystko.

Jeżeli chcesz się uwolnić i pozostać wolnym, zacznij zadawać sobie pytanie czemu to robię. Bez właściwej siły motywującej twoje postępowanie, wpadniesz tylko w błędne koło.

 

Źródło: Blog Johna Bevere’a, Messenger International

Tłumaczenie: ekipa otwarteniebo24.pl (Ela Świerczyńska)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *