Bracie, nic nie poczułam, moja choroba została” Pomyślałem: „Dlaczego tak? Kiedy modliłem się, spłynęła na mnie siła, był przy mnie Jezus. Wiele osób otrzymało uzdrowienie. Dlaczego ta siostra wciąż jest chora, jaka była tego przyczyna?

PRACA NAD BOŻYM DAREM

WIKTOR: Bracie Mitia, kontynuujmy naszą rozmowę o duchowych chorobach. Wiesz, czasami wydaje mi się, że niektóre choroby osób wierzących są wynikiem grzechu. Czy tak właśnie jest?

DMITRIJ: W zasadzie tak. Mówię to z perspektywy osoby doświadczonej. Jeśli chodzi o wierzących, którzy chorują po nawróceniu, w większości wypadków jest to skutek grzechu, dlatego koniecznie trzeba go wyrwać z serca. Należy człowieka przebadać dokładnie i obejrzeć zdjęcie rentgenowskie całego organizmu duchowego. Spotkałem kiedyś pewnego brata, który cały czas przeprowadzał się, mieszkał trochę w jednym miejscu i znowu się wyprowadzał, jeździł raz tam, później gdzieś indziej. Zapytałem go: „Bracie, dlaczego cały czas jeździsz?” Odpowiedział: „Klimat mi nie pasuje.” „Jak to jest możliwe, że klimat Ci nie pasuje?” „Mieszkam już tutaj od trzech tygodni, teraz trzeba jechać dalej.” Bóg mi pokazuje, że ten człowiek ma ducha wyczerpania i że duch ten nie daje mu spokoju, nie może sobie nigdzie znaleźć miejsca. Pomodliliśmy się i od tej pory pasuje mu klimat i wszystko inne. Duchów jest mnóstwo i trudno sobie wyobrazić jak dużo ich jest. Czy słyszeliście o duchu zimna? Nie? Ja się spotkałem. Trzęsie całego człowieka, leży w poduszkach i nie może się zagrzać. Pewnego razu znaleźliśmy taką siostrę, która już od 12 lat leżała przykryta kocami i górą poduszek, a nie były to przecież tylko 2 miesiące! Mówię: „Siostro, czy wierzysz, że jak będziemy się modlić o Ciebie, wystąpi pot na Twoich policzkach?” „Wierzę.” Byli tam również sąsiedzi niewierzący, przyszli do domu i kiedy żeśmy się modlili wydawało im się, że ściany się trzęsą. Pomodliliśmy się i zobaczyłem jak siostra się poci. Zapytałem więc ją: „Czy jest Ci gorąco?” „Gorąco! – odpowiedziała – Już nie jest mi zimno.” „Siostry – powiedziałem – zabierzcie te koce i dajcie jej normalne ubranie niech idzie z nami na nabożeństwo.” Odgarnęły to wszystko, a miała na głowie pół worka waty! Wszystko z niej zrzucili.

WIKTOR: Często szatan zwycięża na jakiś czas dlatego, że nie uświadamiamy sobie, jaką siłę ma Pan i nie wiemy jak stanąć pod Jego ochroną.

DMITRIJ: Zanim Bóg uzdrowił Żenię Poliszczuk miałem taki sen: Kopałem studnię, bardzo głęboką studnię, a ktoś pomagał mi wyciągając na górę ziemię. Wykopałem już tak głęboko, że widać było tylko małe okienko u góry i słyszałem jak woda szumi pod ziemią. Powiedziałem do tego u góry: „Bądź przygotowany, bo jak tylko tryśnie woda, od razu wyciągaj mnie na górę, ponieważ woda jest gdzieś blisko.” Kopałem i woda wytrysnęła, więc zawołałem: „Wyciągaj!” Ten ciągnie, a tu woda już po kostki; od razu jak tylko wydostałem się z tej studni, jak grzyb wytrysnął strumień, woda zaczęła rozlewać się po całej ziemi i powstało morze – studni już nie było. Mówię do braci: „Trzeba zostawić wszelkie kłótnie, nieporozumienia i zająć się kopaniem takich studni, żyjąc w zgodzie z Bogiem, ażeby cały świat poznał, jaki jest nasz Pan Wszechmogący i ile jest w Nim tej wody i chleba. Jakie dary ma On dla nas i jakie zaskakujące bogactwa!”

WIKTOR: Jak osiągnąć te dary? Istnieje taka opinia, że ludzie niekoniecznie muszą wysilać się, aby otrzymać dary. Trzeba tylko żyć życiem pobożnym, a wtedy otrzymamy od Pana łaskę, której potrzebujemy, oczywiście – jeżeli będzie to zgodne z Jego wolą.

DMITRIJ: Pobożne życie bez wątpienia ma szczególne znaczenie. Weźmy przykład syna marnotrawnego: Kiedy zrozumiał i przyszedł do siebie, rozejrzał się i zobaczył, gdzie się znajduje, co robi i czym się żywi. Często nie zastanawiamy się nad tym, jakim pożywieniem duchowym pożywiamy się, niektórzy godzinami siedzą przed telewizorem, a chcą czynić cuda. Wszystko to ma wielkie znaczenie. Musi być podjęty pewien wysiłek. Kiedy byłem na początku drogi, miałem tak mocne pragnienie modlitwy, że wychodziłem i szedłem trzy kilometry do lasu, żeby zostać sam na sam z Bogiem. Modliłem się do nocy i już nie wiedziałem, jak wyjść z tego lasu. A zdarza się, że niektórzy mówią, i to mi nie pasuje i tamto jest nie tak, zbór nie pasuje i szukają winy diakona…, ale szukaj przyczyny w sobie samym i sam z sobą się zmagaj! Jest to bardzo ważne. Po co Ci ktoś? Twoje ręce, nogi, Twoja dusza – oto są Twoi wrogowie. Trzeba je zwyciężyć i oddać Chrystusowi.

Pewnego razu przyjechał do mnie czarodziej z Iżewska. Mówiono o nim, że jest tak potężny, lepszy od Kaszpirowskiego, i nie spotkał jeszcze równego sobie. „Nakażę samochodowi przewrócić się i wywróci się, nawet z ciężarem. Sam się unoszę w powietrze.” Zaśmiałem się: „Jaką masz korzyść z tego, że unosisz samochód w powietrze? A gdzie jest Twoja dusza? Dusza Twoja jest w piekle. Jest tam ciasno, panuje ciemność i smutek dla Twojej duszy. Jaką korzyść czerpiesz z tego, że robisz te brudne sprawy, kto się z tego cieszy oprócz Ciebie? Gdybyś przyszedł do Jezusa Chrystusa poznałbyś Jego łaskę i działałbyś na Jego chwałę, a ludzie radowaliby się z tego.” On mówi: „Będziemy się modlić.” Pytam się go: „Czy oddajesz się Jezusowi?” Odpowiada: „Jeśli tylko mnie przyjmie”, ale kiedy zaczęliśmy się modlić Bóg obdarował go niesamowitą łaską, gdyż nikt go nie uczył jak się modlić, a on sam domyślił się, co trzeba powiedzieć. Powiedział: „Jezu, oddaję Tobie na służbę wszystko – oczy, ręce, serce, wszystko dla Ciebie, wszystko dla Ciebie!” Bóg zlitował się nad nim, a on wrócił do Iżewska, aby tam rozpocząć świętą walkę z wszystkimi nieprawymi dziełami szatana, których jest mnóstwo u nich. Jak tylko oddasz wszystko Jezusowi – ręce, głowę, serce… – wtedy w Twoim sercu zacznie działać Jezus, ludzie będą uzdrowieni i nie będzie chorób. Duch Święty będzie działać i nauczy ludzi świętości, a wtedy do kościoła nie będą wchodzić ci, którzy w nim być nie powinni. Na początku przychodzi do kościoła bardzo wiele różnych osób – wysyła je szatan, by wyrządzić krzywdę i niszczyć. Są takie! Mamy trzy grupy osób, które przychodzą do świątyni Pana: jednych posyła Bóg, drudzy przychodzą „od siebie” oraz ci, którzy przychodzą od szatana. Trzeba je rozpoznać, zbadać duszę, w jakim celu przychodzi. Zdarza się, że człowiek idzie po to, aby wykonać jakąś brudną pracę; ilu taka osoba wprowadza w grzech, ile gorzkich, pysznych dzieł przez niego. A my mówimy: „Chwała Panu! Brat się nawrócił!” Każdego, kto przychodzi trzeba poddawać kontroli, badać. Trzeba modlić się, niech Bóg pokaże, jaka jest ta dusza.

WIKTOR: Jeżeli takie się pojawiają, co trzeba z nimi robić? Trzeba nie pozwalać im chodzić do zboru?

DMITRIJ: Dlaczego nie pozwalać? Czyżbym mówił: „nie pozwalać”? Jeżeli pokażesz mu jego serce, on się nawróci. Trzeba uwolnić go od tej zależności i uczynić dzieckiem Bożym.


DLACZEGO CHOROBY WRACAJĄ

WIKTOR: Od momentu ukazania się pierwszego wydania minęło dużo czasu. Co się zmieniło przez ten czas?

DMITRIJ: Bardzo wiele osób przyjechało. Przychodziło i nadal przychodzi mnóstwo listów. Oczywiste jest to, że uzdrowienia, jakie miały miejsce w naszej miejscowości i zborze, stały się świadectwem dla innych ludzi. A Ci, którzy dołączyli do kościoła już wcześniej, umocnili się w wierze. Chwała Panu! Oczywiście dla mnie i mojej rodziny stało się to wielką próbą cierpliwości i panowania nad sobą. Kto będzie pilnować tych, którzy zostali uzdrowieni? Gdzie ich umieścić? Jak nakarmić? Ja, moja żona i moje starsze dzieci – wszyscy pracujemy. Nie jestem w stanie odpisać na te wszystkie listy, które przychodzą codziennie, a nie są to zwykłe listy, ale z reguły jest to krzyk duszy, wołanie o pomoc. O, jakże wiele jest smutku na ziemi. Kiedy czytam taki zdesperowany lament duszy, myślę: „Gdybym miał skrzydła, poleciałbym tam!”

WIKTOR: Z jakimi chorobami najczęściej przychodzą ludzie?

DMITRIJ: Z jakimi chorobami? Z wszystkimi, jakie tylko są na świecie: rak, różne choroby serca, wszystkich nie wymienię.

WIKTOR: Czy były jakieś niezwykłe przypadki?

DMITRIJ: Były, ale gdyby o nich wszystkich opowiadać nie starczyłoby czasu. Opowiem tylko jedno zdarzenie. Przywieziono z Tarnopola dziewczynkę 12-13-letnią. Była to choroba, której lekarze nie mogli zidentyfikować, ale dziecko cały czas skręcało, rzucało nim tak mocno, że wyglądało, jakby było na sprężynach.

WIKTOR: Może był to jakiś rodzaj padaczki?

DMITRIJ: Nie! Lekarze przyznali, że jest to skutek urażonego systemu nerwowego. Zaczęło wywijać kości, powykręcało paluszki. Rodzice nawet nie chcieli wnosić jej do Domu Modlitwy, bo nie chcieli przerazić ludzi. Leżała w samochodzie, który drżał, ponieważ tak bardzo rzucało tą dziewczynką. Po nabożeństwie, kiedy ludzie się rozeszli, powiedziałem ojcu, żeby wniósł dziewczynkę. Wiele różnych rzeczy widziałem w ciągu swojego życia, ale kiedy ojciec wniósł dziewczynkę i zobaczyłem ją – przeraziłem się. Wyglądała jak skręcona sprężyna. Zaczęliśmy się modlić. Po pierwszej modlitwie przestało ją skręcać. Zakazałem tej chorobie – w imieniu Jezusa Chrystusa – aby przestała męczyć dziecko. Po następnej modlitwie dziewczynka uśmiechnęła się do mnie, a po trzeciej powiedziałem: „W imieniu Jezusa Chrystusa nakazuję wszystkim stawom powrócić na swoje miejsce. Wszystkim organom nakazuję funkcjonować normalnie.” A rodzicom powiedziałem: „Weźcie dziecko do domu, jest całkowicie zdrowe. Wszystko wróci na swoje miejsce i będzie funkcjonować normalnie.” Pojechali, a za trzy tygodnie przyjechał ojciec i powiedział, że jego córka jeździ już rowerem.

WIKTOR: Chwała Bogu!

DMITRIJ: Niedawno widziałem ją, jak byłem w Tarnopolu.

WIKTOR: Bracie Mitia! Czy zdarza się tak, że kiedy spływa na chorego siła, wszystko wydaje się być w porządku, ale później dowiadujemy się, że uzdrowienia nie było?

DMITRIJ: Tak, czasami to zdarza się. Musimy zawsze pamiętać o tym, że uzdrowienie daję nie ja, nie ktoś inny jeszcze, nie wy. Ludzie się modlą, ale uzdrawia Bóg. Bóg uzdrawia według Swojej woli, według Swojego planu, którego nie zna nikt, a każdy taki wypadek trzeba badać przez objawienia. Jeżeli problem z otrzymaniem uzdrowienia tkwi w samym człowieku – Bóg to pokaże. Chcę, żeby ludzie zrozumieli, że Bóg patrzy na nas zupełnie inaczej, niż my patrzymy na siebie. Czasami nie zwracamy uwagi na grzech, uważamy, że to jest nieważne, ale w oczach Boga wszystko jest istotne.

Pamiętam, modliliśmy się o jedną siostrę, która była chora. Pomodliłem się o nią i wszystko było w porządku, ale kiedyś spotkałem ją w innym miejscu, a ona powiedziała do mnie: „Bracie, nic nie poczułam, moja choroba została” Pomyślałem: „Dlaczego tak? Kiedy modliłem się, spłynęła na mnie siła, był przy mnie Jezus. Wiele osób otrzymało uzdrowienie. Dlaczego ta siostra wciąż jest chora, jaka była tego przyczyna? Panie, dlaczego nie pobłogosławiłeś tej duszy?” I Bóg mi pokazał, że był grzech. Zabrałem ją na bok i powiedziałem: „Posłuchaj, siostro, masz w sobie niepotrzebne myśli o cudzym mężu.” Przyznała, że kiedyś oglądała coś w telewizji i zobaczyła pewnego aktora, który wyglądał uczciwie i pomyślała sobie: „O, gdyby mój mąż był taki”. Tak sobie pomyślała. Zaczęła pokutować i płakać – zrozumiała, że to był grzech. Powiedziałem do niej: „Teraz możemy modlić się o uzdrowienie”. Wydawało się, że to jakiś niewielki grzech, ale w Bożych oczach był to wielki grzech.

WIKTOR: Bracie Mitia! Niedawno dostałem list od jednej młodej siostry. Ma padaczkę i pisała, że w kościele modlili się o nią i poczuła się bardzo dobrze. Przestała zażywać leki i była bardzo szczęśliwa, ale tydzień później miała taki atak, jakiego jeszcze nie było do tej pory. Już wcześniej mówiliśmy o przyczynach powrotu chorób, o duchu zwątpienia, ale tutaj, jak pisze siostra, nie było ducha zwątpienia, cieszyła się i wysławiała Boga, a choroba wróciła.

DMITRIJ: Mówiłem już, że są bardzo różne sytuacje i przyczyn powrotu chorób nie jest mniej. Dlatego nie jest możliwe dać jakąś ogólną receptę. W każdym razie trzeba przeprowadzić indywidualne badania. Warto dowiedzieć się o przeszłości siostry, możliwe, że ktoś z jej rodziny był związany z okultyzmem.

WIKTOR: Wygląda na to, że chora osoba niekoniecznie musi być z tym związana?

DMITRIJ: Niekoniecznie ona osobiście. Pismo Święte mówi, że przekleństwo trwa do czwartego pokolenia. Jest całkiem możliwe, że pod to przekleństwo podpadła również i ta siostra. Pierwsze, co trzeba zrobić z takimi osobami, to prześledzić ich życie i rodowód. Często bowiem ludzie uważają kontakt z siłami ciemności za zabawę i nie uświadamiają sobie niebezpieczeństwa. Trzeba porozmawiać o tym ze swoimi rodzicami i dziadkami, i jeżeli okaże się, że ktoś z nich był czarodziejem, wróżył z kart lub zwracał się o pomoc do czarodziejów – trzeba iść do kościoła. Trzeba mówić o tym, zrywać więzy, dziedziczność. Chora osoba podczas modlitwy powinna powiedzieć: „Wyrzekam się wszystkich twoich dzieł, szatanie. Odziedziczyłem po przodkach to i tamto, ale idę do Jezusa Chrystusa i chcę służyć tylko Jemu.” Podczas takiej modlitwy Duch Święty rozrywa kajdany i uwalania człowieka od przekleństwa.

WIKTOR: Bracie! Chciałbym, byśmy zgłębili ten temat. Przypominam sobie lata studiów, w taki sam sposób bawiliśmy się: kręciliśmy talerzyki, topiliśmy wosk i robiliśmy inne rzeczy. Później nawróciłem się, ale kiedy nadszedł czas chrztu wodnego, prezbiter zapytał czy robiłem podobne rzeczy. Powiedziałem, że robiłem to i pokutowałem, a potem spokojnie przyjąłem chrzest. Czyżby ten związek z siłami zła wciąż pozostawał?

DMITRIJ: Pewnie, że pozostaje.

WIKTOR: Jak to jest możliwe? Nie rozumiem.

DMITRIJ: Na przykład człowiek uzależniony od alkoholu: upił się, narozrabiał, kogoś obraził i zgarnęła go policja. Później oddaje pieniądze za stłuczone okno, przeprasza sąsiadów za obrazę. Pokutował? Tak, ale uzależnienie zostało. Mija jakiś czas i znów znajduje się na policji. Podobnie jest z człowiekiem, który wróży: później nawraca się, z reguły pokutuje z tego, ale luźny związek zostaje. Szatan nie potrzebuje, by z kimkolwiek zawierać specjalne umowy, nie potrzeba obietnicy, że będziemy mu służyć, wystarczy kilka razy zrobić to, czego on chce. Walka trwa, przez przypadek możesz trafić na teren przeciwnika i tłumaczyć wrogowi ile chcesz, że zgubiłeś się, że zszedłeś z drogi. To Ci nie pomoże. Będziesz zmuszony żyć zgodnie z regułami, które panują na tym terenie, dostałeś się do niewoli i szatan nie ma litości. Uwolnić się można tylko przez modlitwę wyrzeczenia się. Jeżeli tego nie zrobisz, duch ten będzie Ci towarzyszył, będą choroby i potknięcia. Zdarza się, że zatrzymuje się duchowy wzrost: podniosłeś się trochę, a tutaj depresja i zwątpienie, słabniesz w wierze.

WIKTOR: No dobrze! Poradziliśmy sobie z nowo nawróconymi, którzy duchowo są jeszcze słabi. Mam nadzieję, że Twoje rady pomogą odciąć wszystkie związki, które ciągną się za nami z przeszłości. Jak jest jednak z ludźmi dorosłymi duchowo, z tymi, którzy już nie są duchowymi niemowlętami? Czy coś podobnego może podążać za tymi osobami, czy są one zabezpieczone od szatańskiej niewoli?

DMITRIJ: Nie, wcale nie są. Jeżeli otworzymy drzwi szatanowi lub tylko trochę je uchylimy, on od razu wchodzi nie pytając o pozwolenie ani nie zwracając uwagi na naszą pozycję w kościele. Problem polega na tym, że często robimy to nieświadomie, nie przywiązujemy dużej wagi do tego, co czynimy. Szczególną uwagę chciałbym zwrócić naszym siostrom-matkom, które bardzo łatwo trafiają w sieć szatana, gdy coś dzieje się z ich dziećmi, na przykład chorują. Czasami matki, najczęściej młode, zgadzają się na jakąkolwiek pomoc, nawet tę niepotrzebną. Przypominam sobie takie zdarzenie: ktoś poradził siostrze, – być może, ktoś z bliskich niewierzących – aby kiedy dziecko płacze, wycierała twarz dziecka lewą stroną swojej spódniczki to dziecko uspokoi się. Wydaje się, cóż może być w tym złego? I siostra często tak postępowała, ale później przyszła do mnie i powiedziała: „Bracie, nie mam błogosławieństwa.” Zaczęliśmy się modlić i Pan pokazał, że ona tak robi. Znowu zaczęliśmy się modlić i siostra wyrzekła się tej mocy szatańskiej. Zrozumiała, że to nie zabawa.

WIKTOR: Faktycznie! Tkanina w żaden sposób nie może wpłynąć na dziecko, to działa jakiś duch, którego dopuszczamy przez konkretne czynności. Są to umowne sygnały dla szatana: splunąć trzy razy przez ramię, odpukać, zawiązać supełki na nici, a później rzucić tę nić do mogiły rozkopanej i jeszcze inne sposoby. Ludzie z chęcią poddają się takim metodom, ponieważ nie widzą w tym żadnego zagrożenia. Nie podejrzewają, że takie czynności są umownymi sygnałami dla szatana.

DMITRIJ: Tak! Weźmy inny fragment z Biblii – Piąta Księga Mojżesza 18:10–12: „Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by przeprowadzał przez ogień swego syna lub córkę – i dalej czytamy – uprawiał wróżby, gusła, przepowiednie i czary; nikt, kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych. Obrzydliwy jest bowiem dla Pana każdy, kto to czyni.” Ludzie nie wiedzą, że znajdują się pod wpływem złego, a choroby często doczepiają się do nich.

WIKTOR: W jaki sposób duchy mogą przechodzić z pokolenia na pokolenie?

DMITRIJ: Przechodzą przez krew od matki do dziecka. Ile razy już tak było, że modliłem się, a Bóg mówił: „Szatan wszedł jeszcze do poprzedniego pokolenia.” Musimy ten związek przerwać, a Pan obdarował nas taką mocą. Jeżeli nie przerwiemy tego związku to zostawimy dla szatana bardzo wygodne przejście, a on cały czas będzie to wykorzystywał, by mieć wpływ na ludzkie życie. Cały czas będą przytrafiać się człowiekowi jakieś nieprzyjemne lub niebezpieczne zdarzenia i nawet nie będzie wiedział dlaczego.

WIKTOR: Dyskutowaliśmy na bardzo poważny temat, Mitia, a chciałbym, żebyśmy podsumowali: co trzeba zrobić, by w naszym nowym duchowym życiu nie ciągnęły się za nami złe związki z przeszłości?

DMITRIJ: Potrzebna jest głęboka spowiedź. Pokuta i spowiedź – to nie jest to samo.

WIKTOR: Pokuta jest to akt nawrócenia ku nowemu życiu, które związane jest z objawieniem, że życie świeckie w grzechach prowadzi ku duchowej śmierci.

DMITRIJ: Tak! A przy spowiedzi człowiek ma nazwać każdy grzech z imienia, ale przedtem trzeba uważnie prześledzić swój rodowód, przejrzeć całe swoje życie. Bóg da podpowiedź, za jakie grzechy osobno trzeba pokutować.

WIKTOR: W związku z tym jaką radę dasz, bracie, usługującym?

DMITRIJ: Nie trzeba śpieszyć się z chrztem wodnym. Trzeba popracować z człowiekiem. Przedstawić cały fundament nauczania Chrystusa o Duchu Świętym, o grzechach, jakie są i jakie są tego skutki, żeby człowiek świadomie się ochrzcił. Jeżeli człowiek pokutuje ze łzami, taka pokuta da dobry wynik, inaczej – nie. Trzeba przywiązywać do tego dużą wagę. Osoby, które nawróciły się i pragną iść za Panem, trzeba uczyć, przekonywać, by spaliły wszelkie książki i podręczniki związane z okultyzmem. Możliwe, że trzeba by przyszedł diakon i modlitwą w imieniu Jezusa Chrystusa pomógł zniszczyć tę literaturę. Czasami też warto odwiedzać osoby, zobaczyć jak żyją, porozmawiać z rodziną – wtedy wiele rzeczy może się wyjaśnić.

WIKTOR: Oczywiście najlepiej, kiedy każdy pastor ma dar objawienia.

DMITRIJ: Tak, pewnie!

 

źródło: jedynaprawda.pl

Źródło zdjęcia: morguefile.com

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *