Umysł może być albo odnowiony, albo jest w stanie walki z Bogiem. Nie ma tutaj sytuacji neutralnej. (…) Mieć odnowiony umysł to znaczy pracować w zgodzie z rzeczywistością Nieba. To oznacza, że to, co jest w niebie zaczyna się manifestować na ziemi. (…) Nie mogę sobie pozwolić, by mieć w umyśle taką myśl na swój temat, której On nie ma na mój temat.
Pobawmy się trochę tym tematem odnowionego umysłu. Chcę, żebyśmy przeszli do 2 Koryntian 10. Odnowiony umysł jest dla Boga bardzo ważną sprawą. Tak naprawdę pobłażliwe traktowanie tego tematu jest najgorszym przypadkiem niedocenienia jakiejś kwestii, jaki może się nam przytrafić.
Odnowiony umysł wiąże się z tym jak Bóg postanowił manifestować swoje Królestwo. Znajdziemy na to fragment w Biblii, ale to właśnie przez odnowiony umysł manifestuje On swoje Królestwo, swoje panowanie.
Umysł może być albo odnowiony, albo jest w stanie walki z Bogiem. Nie ma tutaj sytuacji neutralnej. Albo walczy z Królem i Jego Królestwem, albo jest [przez Niego] odnawiany. Poddany transformacji. Przemieniony.
Słowo użyte [w Biblii] odnośnie odnowienia umysłu jest tym samym słowem, którym opisana jest przemiana Jezusa na Górze Przemienienia. Wyobraźmy to sobie przez chwilę: Jezus jest na Górze Przemienienia. Jest to jedyne „spotkanie modlitewne”, na które zaprosił uczniów. Pokazują się Mu Mojżesz i Eliasz. Jego szata świeci Bożą Obecnością i chwałą. Sam Jezus świeci Bożą Obecnością. I to jest obraz transformacji – wierzę, że proroczy obraz – przemiany naszego umysłu. Nasz umysł zaczyna świecić rzeczywistością innego świata.
Mieć odnowiony umysł to znaczy pracować w zgodzie z rzeczywistością Nieba. To oznacza, że to, co jest w niebie zaczyna się manifestować na ziemi.
Wiemy, że świat demoniczny może inspirować złe myśli. Ale, co gorsza, jest też tak, że złe myśli mogą inspirować świat demoniczny. Wyobraźcie sobie, że myślenie, sposoby myślenia, to są autostrady. Elementy duchowe poruszają się za pomocą tych autostrad. Dajemy przystęp – poprzez nasze myśli – elementom, których nie widzimy. One się czymś karmią.
Warownie [umysłu] powstają przez sposoby myślenia, które rozwijają się tak, że stają się czymś, w czym pokładamy ufność [jakąś strukturą, w której pokładamy ufność – przyp. tłum.]. Jest napisane, że mędrzec jest w stanie obalić mury miejskie, niszcząc warownie, w których pokłada się ufność (Przyp 21:22)…
Zawsze możemy rozpoznać warownie nad miastem patrząc na to, w czym ludzie pokładają ufność poza Bogiem. Złe sposoby myślenia rozwijają się tak, że stają się czymś, w czym pokładamy ufność [trwałą strukturą myślenia, w której pokładamy ufność – przyp.tłum.]. Źle ukierunkowaną ufność. Można na przykład zobaczyć takie miejsca, gdzie olbrzymia ufność pokładana jest w butelce alkoholu, która po pracy „pomaga” poradzić sobie z presją i stresem [przeżytym za] dnia. Myśli tak się ułożyły, że pozwoliły, by coś innego zajęło miejsce Boga „pokoju, który przekracza wszelkie zrozumienie”. Przychodzi jakiś sztuczny sposób radzenia sobie ze stresem, pochłaniający stres.
Te sposoby myślenia tak naprawdę ulegają istotom duchowym…
Nie uważam, że należy twierdzić, że wszystko jest związane z demonami… Diabeł to problem. Problematyczna kwestia. Czasami jest mu przypisywane więcej niż powinno. Niektórzy z nas ciągle mieliby problemy, nawet gdyby całkowicie zniknął ze świata… Jeśli popatrzycie na Galacjan 5, to zobaczycie, że nawet czary są tam wymienione jako grzech ciała (cielesności). Więc nawet czary, o których wiemy, że otwierają w potężny sposób warownie duchowe i umożliwiają tak niesamowitą aktywność demoniczną u osoby, albo w rodzinie, albo nad miastem, też biorą swój początek z grzechu ciała (cielesności). Cielesność ulega duchom kontroli, a czary zaczynają się w sferze manipulacji i kontroli. Tu chodzi o usiłowanie kontrolowania, wychodzenie poza boży porządek. Tu zaczynają się czary i jest to kwestia cielesności, kwestia zwiedzionego serca – i to właśnie Biblia nazywa czarami.
Kiedy jednak w życiu osoby rozwiną się te sposoby myślenia, które są poza Bożym panowaniem, to stają się w końcu warowniami, w których porusza się wróg, aby w sposób ponadnaturalny dawać im moc. (…)
Inny obraz, jedna z najlepszych ilustracji tej sytuacji albo pojęcia, zasady w Biblii, to starotestamentalne warownie z murem dookoła nich. Przez wojnę, brak napraw, biedę i różne problemy mury ulegały zniszczeniom. Gdyby ściany naszego budynku były murami miasta i prawa ściana uległaby zniszczeniu, miała wielką dziurę pośrodku – którędy próbowałby się dostać do nas wróg? Przez tę prawą ścianę, która jest słabym punktem.
A co się dzieje w odnowionym umyśle? Rozwijasz boże struktury myślenia, które są jak kamienie budujące mur. Są wśród nas ludzie, którzy są całkowicie chronieni i odizolowani od demonicznego chaosu, znajdującego się wszędzie dookoła. Oni nawet nie zdają sobie sprawy z jego istnienia, bo oni mieszkają w miejscu bezpieczeństwa, dzięki sposobom myślenia narodzonym z Boga.
Nie chcę sugerować, że jeśli toczysz teraz walkę duchową, to coś nie tak z twoim myśleniem, bo nie zgadza się to z Biblią. Mówię tylko, że niektóre rzeczy, które mają miejsce w naszym życiu, zostały tam faktycznie przez nas zaproszone poprzez nasze przekręcone sposoby myślenia. Nie wiem do końca jak to działa. Sam tego dobrze nie rozumiem, ale wiem, że to tak funkcjonuje. (…)
Nie wiem, jak to działa, ale wróg jest w stanie jakoś albo rozpoznać sposób myślenia – a czasem coś ludziom wkłada do głowy – wierzę, że tym są właśnie „ogniste pociski wroga”. Umysł jest naszym polem bitwy. I te ogniste pociski to, gdy czasem jest tak, że siedzisz sobie i nagle jakaś totalnie głupia myśl pojawia ci się w głowie. Wiesz, że to nie jest twoja myśl i [kluczem jest], by jej nie przyjmować, nie traktować jak swojej. Ja nawet nie pokutuje za takie myśli, bo nie są moje, ale po prostu je odrzucam. Lecz są też takie rzeczy, które pochodzą z serca i są niewłaściwe. Tu trzeba mądrości, by rozpoznawać ogniste pociski, które przyszły z zewnątrz oraz te rzeczy, które zostały wyhodowane we własnym sercu. Czasem mogę być nieświadomy rzeczy, pomysłu, który wzrastał w moim własnym sercu i nagle wychodzi on na światło. Z tych rzeczy trzeba pokutować.
W każdym razie, wróg jest w stanie rozpoznawać rzeczywistość niewidzialną. Niewidoczną dla nas. Nie znam lepszej ilustracji niż opowiadanie o mojej „martwej” zamrażalce. Niektórzy z was już ją słyszeli…
Lata temu mieszkaliśmy w Witherville. Wróciliśmy z kościoła, a ja jechałem dalej, żeby głosić na obozie. Musiałem się pospieszyć, wejść do domu, spakować, zmienić ubranie. To był obóz dla dorosłych, a ja miałem tam jechać 3 i pół godziny. Wjechałem na podjazd. Mieliśmy miejsce dla samochodów, a na końcu tego placu stała komórka. Była ona podzielona na dwa pomieszczenia. Jedno z nich miało zamrażalkę. I teraz musimy się trochę cofnąć.
Wtedy już od jakiegoś czasu czułem odór rozkładających się śmieci. Mówiłem moim chłopcom, żeby wywieźli śmieci – bo nie mieliśmy tam służb oczyszczania, tylko trzeba było wynosić śmieci na wysypisko… Wiecie, to taki sposób wypoczynku… Możesz tam spotkać niedźwiedzia. Włączasz światła samochodu w środku nocy i widzisz niedźwiedzie dookoła. W ten sposób się bawiliśmy. Niektórzy mają kablówkę, a my mieliśmy niedźwiedzie… Więc powiedziałem moim chłopcom: Chłopaki, weźcie śmieci i zanieście na wysypisko, bo naprawdę śmierdzą. I to zrobili. Następnego dnia chodzę po domu i znowu zaczepiam syna. Mówię: Weźcie wszystkie śmieci, bo coś tu śmierdzi! Chłopaki powiedzieli: W porządku! Przeszukali dom i powyrzucali każdy papierek, który znaleźli. Wszystko, co się gdzieś schowało, czego wcześniej nie widzieli. Zanieśli to na wysypisko. To się działo przed tym wieczorem, kiedy wyjeżdżałem.
Więc wjeżdżam na podjazd, spoglądam na komórkę, a od strony zamrażalki były drzwi z oknem. Patrzę – a okno jest całe czarne! Czarne od much!… Popatrzyłem na to i mówię: O nie! Nagle cały poprzedni tydzień przeleciał mi przed oczami. Zdałem sobie sprawę, że przez ten cały czas, kiedy myślałem, że mamy jakieś nie posprzątane śmieci w domu i winiłem moich chłopców, że nie zebrali wszystkich, to tak naprawdę problem był z naszą zamrażalką, która przestała działać, a każda mucha na naszej planecie przyleciała do mojej komórki…
Miałem godzinę na spakowanie się i wyjechanie. Patrzę na to, myśląc: „O nie!” Otwieram drzwi od komórki… Bóg powiedział Abrahamowi: „Licz gwiazdy”, mnie by powiedział: „Licz muchy!”…
Myślałem jak to się mogło stać. Jak? Po prostu mieliśmy mały remont i człowiek, który coś tam naprawiał nie przełączył z powrotem włącznika prądu do komórki. Ale otwieram tę zamrażalkę i jest cała pokryta różnorodnymi formami życia, nie spotkanymi wcześniej przez człowieka. Jestem myśliwym. Była tam porcja niedźwiedzia, która przybrała całkiem nową formę życia. (…) Jak te muchy się dostały? Jak złożyły 4 miliony jaj? Jak te larwy się rozwijają?! Co to za nowe formy życia? Spójrzmy na łososia, który już dłużej nie wygląda jak łosoś…
Zadzwoniłem do kolegi i mówię: Mam największą prośbę jaką kiedykolwiek miałem w życiu! Muszę wyjechać z miasta… Nie będziemy się starać sprzątnąć tej zamrażalki. Wyrzucimy ją. Została „ochrzczona” w śmierci.
Do czego lgną muchy? Do śmierci. Do tego, co się rozkłada. A szatan jest nazywany Belzebubem – czyli panem much. Są elementy niewidzialne, które wydają z siebie zapach i przyciągają niewidzialne istoty, które chcą potem zamieszkiwać [twój umysł].
Są sposoby myślenia, przez które ludzie się stale poniżają, ciągle krytykują. Mówię o drobiazgach, nie mówię o olbrzymich perwersyjnych stylach myślenia, które [też] istnieją. Mówię o prostym, drobnym stylu myślenia, który stoi w niezgodzie z Bożym sposobem myślenia.
Nie mogę sobie pozwolić, by mieć w umyśle taką myśl na swój temat, której On nie ma na mój temat.
źródło: http://www.youtube.com/watch?v=e1WHgxHa0vs
tłumaczenie: otwarteniebo24.pl
Źródło zdjęcia: morguefile.com