Warownie to, mówiąc językiem biblijnym, mury obronne, zbudowane przez nasz umysł, przez które przejmuje on nad nami kontrolę i stara się rządzić w niewłaściwy sposób. Są to przekonania – świadome lub podświadome – od których nie potrafimy uciec, jesteśmy ich więźniami. Co ciekawe, greckie słowo ochurôma było również używane w odniesieniu do więzienia. Ci, którzy zmagają się z warowniami powinni pamiętać, że te obszary duszy zaczynają funkcjonować właśnie jak więzienia. 

Jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś więcej o psychice, porozmawiaj z Mercedes, moją czterokilogramową bokserką. Pewnie pies nie jest pierwszą osobą, do której się zwracasz, aby zrozumieć jakieś zagadnienie od strony psychologii, ale – możesz mi wierzyć – sposób, w jaki ona sobie ze mną pogrywa, daje do myślenia.

Wydaje mi się, że ostatnio Mercedes ma tylko jeden cel w życiu: uciec z domu, gdy tylko otworzą się drzwi wejściowe. Wydaje jej się, że to przekomiczna zabawa, którą najlepiej powtarzać po siedem, osiem razy dziennie. I tutaj się z nią nie zgodzę. Nie ma nic śmiesznego w wydzwanianiu do sąsiadów po raz szósty w ciągu jednego weekendu z pytaniem czy nie widzieli gdzieś twojego psa wałęsającego po okolicy lub, na przykład, żującego gazetę.

Jestem dla Mercedes bardzo dobrym panem. Karmię ją i dbam o to, żeby miała świeżą wodę. Wypuszczam ją na dwór za potrzebą i sprzątam po niej. Czasami się z nią bawię, albo przynajmniej patrzę, jak ona „bawi się” z naszymi dwoma znacznie mniejszymi psami (zgadnijcie, kto wygrywa te przepychanki?). Pozwalam jej nawet wgramolić się na moje kolana – nie, nie żartuję! Pozwalam jej na to, kiedy oglądamy telewizję. W zasadzie to nie „pozwalam”, ona po prostu robi to, co robią nasze mniejsze psy. (Już wolę, żeby siedziała na moich kolanach, niż żeby lizała mnie po twarzy, co robi, jeżeli siedzenie na kolanach jest dla niej niedostępne).

Cała ta moja głęboka troska nie ma chyba jednak dla niej żadnego znaczenia. Nie wiem, w jaki sposób w jej głowie zrodził się pomysł na zabawę w ucieczki: czy z nudów, czy ze złośliwości, czy tak po prostu działa psi instynkt. Wiem za to dobrze, jak bardzo zależy jej na tym, by pokazać przez tę zabawę, że to ona właśnie rządzi. Czasem kiedy otworzę drzwi, widzę ją, jak siedzi na końcu podjazdu i gapi się na mnie, jakby chciała powiedzieć: „No chodź Sheets… spróbuj mnie złapać.” Tu moja wola siłuje się z tym, czego ona chce. I nawet jeśli, póki co, jej największym sukcesem jest ucieczka z domu na parę godzin, to w jej głowie za każdym razem odnosi ona zwycięstwo.

W rzeczywistości Mercedes jest psem domowym, więc gdyby pewnego dnia dopięła swego i faktycznie uciekła, to myślę, że długo by sama nie przeżyła, walcząc z żywiołami i szukając jedzenia. Mimo, że te ucieczki to dla niej świetna zabawa, to tak naprawdę, to ja tu jestem tym mądrzejszym. Dlatego też, mimo przekornej „zachęty” Ceci i mimo psich wyczynów sztuczek, za każdym razem, gdy Mercedes ucieka, ja idę jej szukać. Do tej pory zawsze udawało mi się szczęśliwie sprowadzić ją do domu.

Jak czytaliśmy wcześniej, Adam miał zupełnie inne doświadczenia. Jego zabawa w uciekanie miała katastrofalne skutki. On i Ewa cieszyli się już idealnym, spełnionym życiem w rajskim ogrodzie i, choć to życie mogło trwać wiecznie, dali się skusić wrogowi. Od tamtej chwili ich zabawa w chowanego z Bogiem przestała być śmieszna, przeciwnie, Adam i Ewa zaczęli wstydzić się tego, co zrobili i przyniosło to do ich życia trwałe zmiany. Bóg nie może tolerować grzechu, dlatego musiał wygnać ich z Edenu. Komunikacja urwała się. To, co kiedyś było idealne zostało splamione.

Boskie stworzenie upadło. Byłeś tam, czy o tym wiesz, czy nie. W Adamie wszyscy umarliśmy (1 List do Koryntian 15:22). Ten upadek nie wpłynął na związek tylko jednego człowieka ze Stwórcą, on wytrącił z równowagi wszystkich, cały nasz system, cały nasz układ z Bogiem. Grzeszna natura, która w tamtej chwili zainfekowała organizm Adama, przekazywana jest genetycznie każdemu kolejnemu pokoleniu. W poprzednim rozdziale omawialiśmy pełen obraz konsekwencji tego czynu- to była Pierwsza Część problemu: wywyższająca się dusza. Teraz przyjrzymy się Drugiej Części: potencjałowi duszy do tworzenia dookoła siebie warowni.

Analizując po kolei to, co stało się z naszą duszą, musimy najpierw szczegółowo zbadać sposób, w jaki Bóg nas zaprogramował. Jeżeli odkrywanie zasad działania duszy brzmi jeszcze mniej przyjemnie niż leczenie kanałowe, to dodam tylko, że większość ludzi, która przeczytała tę książkę, uważa, że właśnie ta jej część jest najbardziej odkrywcza. Z całą pewnością nie będzie to nudny wykład z podstaw psychologii. Podczas studiów byłem tylko na jednym wykładzie z psychologii, a kiedy się skończył byłem tak skołowany, że sam potrzebowałem terapii!

ZDAJE MI SIĘ, ŻE PAMIĘTAM …

Nasza pamięć to coś niesamowitego. Podobno Seneka Straszy, słynny rzymski orator i retoryk z pierwszego wieku naszej ery, potrafił recytować z pamięci bardzo długie fragmenty przemówień, które słyszał tylko raz, i to lata wcześniej. Facet był taki dobry, że gdy chciał zrobić wrażenie na swoich uczniach, prosił ich, by każdy z nich zacytował jedną linijkę z dowolnego utworu a następnie, po wysłuchaniu dwustu takich prezentacji, wstawał i powtarzał wszystko, co wcześniej cytowali, w odwrotnej kolejności!

W porządku, większość z nas nie potrafi aż tak zaskoczyć słuchaczy, ale podobno, czy zdajemy sobie z tego sprawę, czy nie, wszyscy potencjalnie mamy tak niesamowite zdolności zapamiętywania. Pamięć to rodzaj banku, sejfu z segregatorami, który przechowuje nasze wspomnienia i różne informacje. W połączeniu z intelektualnym i emocjonalnym wymiarem duszy, rejestruje ona wszystko, co widzimy, słyszymy, czujemy lub czego doświadczamy. Niektórzy twierdzą, że wszystko, co kiedykolwiek widzieliśmy lub czego doświadczyliśmy jest przechowywane w pamięci, nawet jeśli nie potrafimy sobie świadomie tego przypomnieć. Pamięć jest miejscem, które mamy na myśli mówiąc, że mamy coś na końcu języka.

Część naszej duszy nazywana jest podświadomością (i/ lub umysłem nieświadomym). W niej zawarta jest pamięć, ale odpowiada ona za znacznie więcej niż za przechowywanie informacji. Stwierdzono dotąd, że większość procesów, jakie zachodzą w naszym umyśle, wykonywanych jest właśnie w pamięci. Jaka jest więc różnica między świadomością, a podświadomością? Świadoma część naszego umysłu to ta, która przetwarza działalność poznawczą. Innymi słowy, zdajemy sobie sprawę z tego, nad czym w danej chwili ta część naszego umysłu pracuje. Podświadomość natomiast działa mimo świadomej woli (Sub oznacza „pod”, „pod powierzchnią”). Nawet kiedy śpimy podświadomość działa i pracuje. Naukowcy twierdzą, że znaczna większość – 85-90% – tego, co dzieje się w naszych umysłach, zachodzi w podświadomości. Więc przez większość czasu pozostajemy pod kontrolą, lub przynajmniej wpływem, właśnie tej części naszej duszy (podświadomości – przyp. red.). To jest sprawa kluczowa, którą musimy zrozumieć, kiedy badamy wpływ naszej duszy na całą naszą osobę.

Podświadoma część naszego umysłu nigdy nie przestaje pracować, nigdy się nie męczy, nigdy nie odpoczywa. Kiedy śpimy to, co świadome, wyłącza się, a wtedy kontrolę nad nami całkowicie przejmuje podświadomość … voilà, sny (To dlatego czasami Bóg tak wyraźnie mówi do nas we śnie. Kiedy przestajemy myśleć świadomie, możemy być bardziej otwarci na objawienie od Boga).

Ta nigdy niezmęczona część naszego mózgu posiada niesamowitą zdolność do obserwowania i przetwarzania informacji. Rejestruje każdą minutę i każdy detal otaczającej nas rzeczywistości: każdy dźwięk, każdy kolor, uczucie, akcję i reakcję. Tak naprawdę, analizuje nawet to, czego my sami świadomie nie zauważamy, na przykład to, co rejestrujemy kątem oka lub dźwięki, które odbierają nasze uszy, ale których nie przetwarza nasza świadomość. Według Hansa Moraveca, badacza i profesora z Instytutu Robotyki w Carnegie Mellon, mózg ma zdolność przetwarzania 1 000 000 miliardów (1012) komend na sekundę. To najdoskonalszy sejf na segregatory na świecie. Niesamowite, prawda? To sprawia, że słowa „na Jego podobieństwo” nabierają całkiem nowego, poważniejszego znaczenia.

Jeszcze niedawno mawiano, że ludzki umysł przewyższa swoimi możliwościami każdą maszynę. Dzisiaj jednak, nasza zdolność tworzenia szybszych i bardziej złożonych komputerów sprawiła, że ten dystans znacząco się zmniejszył. Moravec uważa, że do 2030 roku ludzie stworzą komputery, które będą przewyższać ludzkie możliwości. Dla fanów Matrixa nie jest to kojąca wiadomość.

TO CO PRZECHOWYWANE JEST W PODŚWIADOMOŚCI (W PAMIĘCI) KSZTAŁTUJE KAŻDY ASPEKT NASZEGO JA

 

ROZWÓJ DRUGIEJ NATURY NABIERA TEMPA…

Mózg przechowuje niezliczoną ilość danych rejestrowanych w każdej sekundzie naszego życia nie po to, żeby zrobić sobie zapasy na zimę. Bóg nie stworzył tak złożonego mechanizmu jakim jest podświadomość tylko dlatego, że miał taki humor. Została ona zaprojektowana po to, aby służyć nam do ważnych celów: to, co przechowywane jest w podświadomości (w pamięci) kształtuje każdy aspekt naszego ja. To, co jest tam przechowywane, w znacznej mierze kształtuje naszą osobowość, przyzwyczajenia (dobre i złe), kontroluje nasze zachowania i reakcje, a także staje się centrum naszych przekonań. Innymi słowy, suma wszystkiego, co przechowywane jest w podświadomości wpływa na to, w co tak naprawdę wierzymy.

Ciężkie, prawda? Spójrzmy na to z innego punktu widzenia, skupmy się szczególnie na tym, że nasza zdolność do zapamiętywania faktów kształtuje to, kim jesteśmy. Sir Arthur Conan Doyle ujął to w ten sposób:

Uważam, że początkowo mózg człowieka jest jak puste pomieszczenie, które każdy zaczyna wypełniać takimi meblami, jakimi chce. Głupiec znosi do pomieszczenia wszystkie rupiecie jakie napotka, więc wiedza, która może faktycznie mu się przydać, zostaje wypchnięta z tego zatłoczonego pokoju, albo w najlepszym wypadku gniecie się gdzieś w kącie tak, że w razie potrzeby ciężko po nią sięgnąć. Z kolei wprawny robotnik bardzo ostrożnie wybiera meble, które następnie wstawia do pomieszczenia. W rezultacie w jego pokoju znajdują się tylko te przedmioty, które przydadzą mu się do pracy, a ma ich szeroką gamę i wszystkie ułożone są we właściwej kolejności … Jak ważnym więc jest, aby nie składować bezużytecznych informacji, które będą rozpychać się łokciami, wypychając te przydatne.

„Przydatne” informacje napędzają nasze codzienne życie. Pamiętasz jak uczyłeś się wiązać buty? Jeśli jesteś podobny do mnie, to kilka lub kilkanaście pierwszych razy robiłeś to dość mozolnie, myśląc o każdym kroku. Ta sznurówka tutaj … okręcić dookoła … zrobić małą pętelkę po jednej stronie … obwiązać ją drugą … Pomyśl, co by było, gdybyś po dziś dzień powtarzał tę czynność w taki właśnie sposób. Firmy produkujące klapki i sandały zaczęłyby zbijać fortunę! Bóg stworzył nas tak, że jeśli daną czynność powtórzymy wystarczającą ilość razy, to nasza podświadomość zapamięta ją, przejmie nad nią kontrolę i będzie powtarzać za nas. Teraz możemy dosłownie wiązać buty przez sen.

Tak samo jest z pisaniem na komputerze. Większość z nas nie musi zastanawiać się nad każdą literą i nad każdym słowem, które zapisuje, ślimacząc się z tym przez cały boży dzień. Jeśli zapamiętamy ułożenie klawiatury i trochę poćwiczymy, to wejdzie nam to w krew. Wkrótce będziemy potrafili przeglądać wiadomości lub rozmawiać przez telefon i pisać jednocześnie.

Przykłady można by mnożyć bez końca: pisanie, umiejętne uderzanie kijem baseballowym, mycie zębów i tak dalej. A jak było z nauką jazdy samochodem – na początku kompletne szaleństwo (szczególnie jeśli uczyliście się bez automatycznej skrzyni biegów), co nie? Wydawało się, że trzeba pamiętać pięćset komend na raz: prawą nogą być gotowym wcisnąć gaz, lewą delikatnie na sprzęgło, przycisnąć, a potem pomału puścić, ale nie za dużo! Prawą ręką zmieniać biegi, lewa na kierownicy. A na ile różnych rzeczy trzeba było uważać, zmieniając pas? O nie! Kierunkowskaz! Nie! Nie lewą nogą na hamulec! …

Większość z nas była kłębkiem nerwów, gdy przechodziliśmy przez ten proces. W końcu jednak okazało się, że prowadzenie samochodu to nic wielkiego. Nasza podświadomość wszystko sobie odpowiednio poukładała, zorganizowała się i przejęła nad tym kontrolę. Po pewnym czasie samochód stał się jedynie przedłużeniem nas samych, nasza podświadomość zaczęła działać i przejęła kontrolę nad całym procesem.

BUDUJĄC TO, W CO WIERZYMY … I WAROWNIE

Podświadomość radzi sobie w ten sposób z faktami, procesami i technikami, ale także spostrzeżeniami, uczuciami, myślami, zmysłami i reakcjami. Nabudowujemy w głowie pliki informacji lub coś, co moglibyśmy nazwać „mentalnymi obrazami” i przetwarzamy je tak długo, aż stają się tym, w co wierzymy. Te wierzenia, przekonania stają się taką naszą podstawową bazą, na podstawie której formułujemy nasze opinie i sądy o świecie. To nie znaczy, że są prawdziwe. Są po prostu naszą własną wersją rzeczywistości. W miarę jak magazynujemy w głowach różne obrazy, budujemy nasz własny system wierzeń, często zwany paradygmatem.

Paradygmat to po prostu sposób myślenia oraz wierzenia, to swego rodzaju siatka myśli, przez którą jak przez filtr przepuszczamy wszystkie nasze działania. Mamy paradygmaty dotyczące biznesu, ras, duchowości, małżeństwa, miłości, Boga … praktycznie wszystkiego. Rozwijają się one na bazie tego, co wcześniej zostało włożone do naszej pamięci.

Dwa czynniki są tu determinujące: (a) to czy przechowywana w podświadomości informacja stanie się czymś, w co wierzymy (pamięcią kontrolującą) i (b) jak silne będzie to przekonanie.

(1) POWTARZANIE INFORMACJI

Odnosi się to do tego, jak często słyszymy daną informację, jak często powtarzamy daną czynność lub doświadczamy pewnej emocji. Na przykład, dzieci, którym rodzice często okazywali miłość i troskę, wierzą w swoją wartość i adekwatnie do tego się zachowują; dzieci, które słyszą, że są nic niewarte lub są w jakikolwiek sposób wykorzystywane czy odpychane przez rodziców, wierzą, że są do niczego i adekwatnie do tego się zachowują. Powtarzana inf ormacja nabierze długotrwałego znaczenia w zależności od tego, jak często będzie powtarzana.

(2) WPŁYW INFORMACJI

Niektórych rzeczy wystarczy doświadczyć tylko raz lub zaledwie kilka razy, aby na stałe zagnieździły się one w naszej duszy. Na przykład trauma związana z gwałtem lub stratą rodzica nie muszą być powtarzane, aby zachowane w pamięci przejęły nad nami kontrolę. Długotrwałe znaczenie informacji, które wywarły na nas wpływ, jest determinowane przez to, jak się czujemy, gdy jej doświadczamy. Siła przekonania może więc zostać zdeterminowana przez powtarzanie danej informacji, jej intensywność lub też połączenie tych dwóch czynników.

SIŁA PRZEKONANIA MOŻE WIĘC ZOSTAĆ ZDETERMINOWANA PRZEZ POWTARZANIE DANEJ INFORMACJI, JEJ INTENSYWNOŚĆ LUB TEŻ POŁĄCZENIE TYCH DWÓCH CZYNNIKÓW.

Kiedy obrazy przechowywane w banku naszej pamięci są wyjątkowo silne i negatywne (destrukcyjne, bolesne i tym podobne), powstaje potężna struktura negatywnych przekonań (negatywnych informacji, w które wierzymy). Biblia nazywa to warownią. Jest to drugi element problemu, który omawiamy (mówiąc o zasłonach duszy, o pierwszym elemencie, wywyższonej duszy, można poczytać tutaj – przyp. red.). Paweł używa tego słowa, opisując przeciw czemu walczymy w naszych umysłach (Drugi list Pawła do Koryntian 10:4). Greckie słowo ochurôma oznacza „zamek, fort, warownię; miejsce, z którego się rządzi lub panuje nad czymś.” Brzmi tu rdzeń echô, który oznacza „posiadać, trzymać”.

Ogólnie rzecz biorąc, warownia może być służyć jako coś pozytywnego, może być użyteczna, ale w Piśmie Świętym ma znaczenie negatywne. Warownie to, mówiąc językiem biblijnym, mury obronne, zbudowane przez nasz umysł, przez które przejmuje on nad nami kontrolę i stara się rządzić w niewłaściwy sposób.

WAROWNIE TO, MÓWIĄC JĘZYKIEM BIBLIJNYM MURY OBRONNE, ZBUDOWANE PRZEZ NASZ UMYSŁ, PRZEZ KTÓRE PRZEJMUJE ON NAD NAMI KONTROLĘ I STARA SIĘ RZĄDZIĆ W NIEWŁAŚCIWY SPOSÓB.

Są to przekonania – świadome lub podświadome – od których nie potrafimy uciec, jesteśmy ich więźniami. Co ciekawe, greckie słowo ochurôma było również używane w odniesieniu do więzienia. Ci, którzy zmagają się z warowniami powinni pamiętać, że te obszary duszy (które zostały poddane złym wierzeniom – przyp. red.) zaczynają funkcjonować właśnie jak więzienia. Oto pewien przykład:

Któregoś dnia, gdy przechadzałem się wąskimi uliczkami Kowloon, w Hong Kongu, zauważyłem studio tatuażu. W oknie można było zobaczyć próbki tatuaży wykonywanych przez artystów. Na klatce piersiowej mogłeś sobie wytatuować kotwicę, flagę albo syrenkę, czy coś w tym stylu. Jednak tym, co najbardziej mnie zszokowało, był wzór układający się w trzy słowa: Urodzony, aby przegrać. Bardzo zaskoczony, postanowiłem wejść do środka, wskazałem na te trzy słowa i zapytałem tatuażystę: „Czy ktoś naprawdę kiedykolwiek wytatuował sobie ten okropny napis?” Odpowiedział, „Tak, ludzie czasem o to pytają.” „Ale,” odpowiedziałem, „Ja po prostu nie mogę uwierzyć, że człowiek przy zdrowych zmysłach, mógłby sobie coś takiego wytatuować.” Chińczyk spojrzał na mnie, postukał się palcem w czoło i powiedział łamanym angielskim: „Zanim na ciele, to najpierw w głowie.”

Warownie to negatywne i destruktywne szablony myślenia nałożone, jakby wytatuowane na naszych umysłach. Jeśli pozwolimy im się w nas rozwijać, mogą zamknąć nas w więzieniu na całe życie.

Przed upadkiem Adam i Ewa nie byli więźniami żadnych warowni. Wszystko w ich umysłach było zdrowe, przynosiło życie, budowało bezpieczeństwo, motywowało do miłości. Nie wiedzieli co to takiego pozbawiający radości strach, bolesne wspomnienia, nieprzyzwoite przyzwyczajenia, czy złe przekonania, z którymi trzeba się zmagać. Jednak, gdy upadli ich umysły stały się podatne na warownie wszelkiego rodzaju.

 

część pierwsza tutaj

źródło: Becoming who you are – Dutch Sheets

tłumaczenie: Martyna Kraus

opracowanie i redakcja: Ela Świerczyńska, otwarteniebo24.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *