Nikt nie może zatrzymać Bożego planu dla twojego życia, i jeśli utwierdzisz się w tej prawdzie, będziesz niepowstrzymanym mocarzem w Jego Królestwie. Jest tylko jeden wyjątek, o którym powinieneś pamiętać: jedna osoba może zniweczyć twoje przeznaczenie: ty sam! (…) Józef na początku był skarżypytą, chwalipiętą i pyszałkiem. Zmienił się. Dojrzał. Mimo przeciwności był wierny i posłuszny Bogu. Rozwinął w sobie charakter, którego potrzebował, aby skutecznie zarządzać. Został drugim najbardziej wpływowym człowiekiem na ziemi. Gdyby rozwijał w sobie gorycz, urazę, nieprzebaczenie i nienawiść do braci, z łatwością mógłby się na nich zemścić. Przybyli do niego podczas najgorszej suszy i klęski żywnościowej. Mógłby wtrącić ich do więzienia, torturować a nawet zabić. Zrobił coś odwrotnego. Dał im wiele ziarna i najlepszą ziemię w Egipcie. Żywili się najlepszymi plonami dostępnymi w kraju. Tak naprawdę dał swoim braciom wszystko, co najlepsze w Egipcie. W sercu Józefa rozwinął się, umocnił i został ustanowiony dojrzały charakter – na wzór Chrystusa – ponieważ pobłogosławił swoich braci, którzy go przeklęli. Uczynił dobrze tym, którzy go skrzywdzili (zob. Ew. Mateusza 5:44 – 45). 

Część pierwsza tutaj

 

Duchowy wzrost nie pojawia się, kiedy słońce pięknie oświeca nam życie, kiedy każdy mówi o nas dobrze i miło nas traktuje, a wszystko wiedzie się nam niemal bajkowo. Wzrastamy duchowo, kiedy trwamy w posłuszeństwie Bogu pośród prób. Stajemy się silniejsi, kiedy poddajemy się Bożej mądrości zawsze, kiedy ludzie nam złorzeczą, szykanują, źle traktują, czy próbują zranić… lub kiedy tracimy pracę, dostajemy od swojego prawnika złe informacje albo gdy lekarz informuje nas o podejrzeniu jakiejś choroby, bądź nie wiemy skąd wziąć potrzebne nam pieniądze.

Pośród trudności i zmagań wybieramy Boga, nawet jeśli wydaje się to najbardziej niedorzeczne. Decydujemy się sprzeciwiać diabelskim atakom, przede wszystkim przez posłuszeństwo Bożemu Słowu. Wtedy doświadczamy prawdziwego duchowego wzrostu.

Życie Józefa, syna Jakuba jest pięknym przykładem ilustrującym tę prawdę.

Bóg zawarł z Abrahamem przymierze. Obietnica przeszła na Izaaka, jego syna, i na Jakuba, jego wnuka. Jakub miał dwunastu synów; jedenasty miał na imię Józef. Starsi bracia Józefa pogardzali nim, a Pismo Święte mówi, jaki był powód: młody Józef był skarżypytą (I Ks. Mojżeszowa 37:2) i pyszałkiem (w. 5). Na dodatek Jakub faworyzował Józefa pośród innych synów i rozpieszczał go. Pewnego dnia wręczył mu wspaniały, kolorowy płaszcz. Z uwagi na to wszystko ciężko było Józefowi o dobrą opinię wśród braci.

W napiętych do maksimum relacjach miarka się przebrała, kiedy Józef miał dwa sny. W pierwszym z nich widział snopy: jego snop stał prosto, podczas gdy pozostałe jedenaście snopów kłaniało się przed jego snopem. W drugim śnie Józef widział słońce, księżyc i jedenaście gwiazd, które również nisko się przed nim kłaniały. W swojej naiwności z entuzjazmem podzielił się obydwoma snami z braćmi, dodając, że oznaczają, iż pewnego dnia będzie nimi rządził. Nie było niczym dziwnym, że bracia nie podzielali jego entuzjazmu, towarzyszącego tak zuchwałym opowiastkom. Znienawidzili go jeszcze bardziej.

Później dziesięciu starszych braci udało się na poszukiwanie nowych pastwisk dla trzód ojca. Po pewnym czasie Jakub posłał Józefa, aby sprawdził, jak im się wiedzie. Starsi bracia, widząc Józefa, uknuli spisek: „Oto nasz braciszek, Marzyciel, Nasz Pan, Przemożny Władca. Zabijmy go! Zobaczymy, co stanie się z tymi jego snami” (moja parafraza). Wrzucili Józefa do dołu, z zamiarem pozostawienia go na niechybną śmierć. Po kilku godzinach ujrzeli nieopodal karawanę Izmaelitów zmierzającą do Egiptu, po czym Juda wpadł na genialny pomysł:

„Słuchajcie, pomyślmy przez chwilę. Jeśli pozwolimy mu zgnić w tym dole, nie będzie to dla nas żadnym pożytkiem. Sprzedajmy go jako sługę i zaróbmy trochę pieniędzy. Będzie jakby martwy, bo i tak już więcej nie będzie nas nękał, a my podzielimy się łupami. Poza tym, nie będziemy odpowiedzialni za jego śmierć” (moja parafraza).

Pozostali bracia przystali na ten pomysł i sprzedali Józefa za dwadzieścia srebrników. Zawiść, nienawiść i niegodziwe myśli podsyciły ich działania mające na celu wydziedziczenie go z rodu Jakuba. Pamiętajmy, że zrobili to jego rodzeni bracia! Ciężko jest wyobrazić sobie skalę niesprawiedliwości, jaka spotkała Józefa. Sprzedanie do niewoli było niemal tak okrutne, jak pozbawienie życia. W tamtych dniach dla ojca bardzo ważne było posiadanie synów, ponieważ to oni zachowywali jego imię i dziedzictwo. Bracia Józefa pozbawili go tego zaszczytu. Wymazali jego imię, całkowicie rujnując jego tożsamość.

Ówcześnie, kiedy człowiek był sprzedawany do niewoli jako sługa pracujący dla innego kraju, mógł pozostać niewolnikiem do śmierci. Cała jego rodzina musiała żyć w niewoli. Wszystko, co znał i wszystko, co było dla niego cenne, odchodziło w niepamięć. Niewielu z nas może uświadomić sobie, jak trudne musiało to być dla Józefa: świadomość skazania całego swojego rodu na życie w niewoli, a co gorsza, utrata dziedzictwa zamożnego ojca. To tak, jakby Józef żył, będąc martwym człowiekiem. Mogę sobie jedynie wyobrazić, jak walczył z myślami i cierpiał z powodu utraty swoich marzeń. Zastanawiał się na pewno, czy nie lepiej umrzeć, niż znosić hańby i upokorzenia życia w niewoli. Czyn braci Józefa był nieopisanie okrutny, brutalny i niegodziwy.

Kiedy karawana przybyła do Egiptu, Józef został sprzedany człowiekowi o imieniu Potyfar. Ten był strażnikiem faraona. Od tej chwili Józef stał się własnością Potyfara. Znamy ciąg dalszy tej historii, więc wiemy, jak się skończyła. Józef nie wiedział, jaka czeka go przyszłość. Wiedział jedynie, że stał się niewolnikiem. Myślał, że już nigdy nie zobaczy swojego ojca, przyjaciół i ojczyzny. Wydawało mu się, że stracił wszelkie nadzieje na wypełnienie się jego snów. Jak w obliczu tego, co się stało, mogłyby się wypełnić? Był niewolnikiem w Egipcie; nie mógł uciec, ponieważ stanowił własność innego człowieka. Jednak biblijną prawdą jest, żeby polegać na wierze, a nie na zmysłach. Józef służył Potyfarowi przez dziesięć lat. Nigdy nie otrzymał żadnej informacji, co dzieje się z jego rodziną, a każdy kolejny rok utwierdzał go w przekonaniu, że jego bracia poinformowali bliskich o jego śmierci. Był pewny, że jego ojciec go opłakiwał i już zapomniał o jego istnieniu. Nie było nadziei na wybawienie go z rąk Egipcjan.

Czas mijał, a Józef zaskarbiał sobie coraz większą przychylność Potyfara. Został ustanowiony zarządcą domu Potyfara oraz całego jego mienia. W tym samym czasie wydarzyło się coś strasznego. Żona Potyfara zaczęła uwodzić Józefa. Manipulowała, szantażowała i wykorzystywała swoją pozycję, aby go uwieść. Nachodziła go każdego dnia, namawiając do współżycia. Była zamożną kobietą o wielkich wpływach, więc doskonale wiedziała, jakich użyć metod. Była zdesperowana, by osiągnąć swój cel. Ubierała się w najlepsze szaty i używała intensywnych perfum. Co więcej, była utalentowaną i wyrafinowaną uwodzicielką.

Jednak Józef mądrze sprzeciwił się jej próbie zdyskredytowania go: „Ty jesteś żoną jego. Jakże miałbym więc popełnić tak wielką niegodziwość i zgrzeszyć przeciwko Bogu?” (Ks. Rodzaju 39:9). Choć jego młode życie było naznaczone zdradą i rozczarowaniami, Józef wytrwał w prawdzie, był wierny Bogu i właśnie to w jego przypadku stanowiło klucz do zwycięskiego życia.

Pewnego dnia Józef i żona Potyfara zostali sami w domu. Wciąż pragnąc uwieść Józefa, kobieta złapała jego szaty i nalegała: „Proszę, mój mąż wyjechał, chodź ze mną do łóżka i śpijmy ze sobą. Nikt się nie dowie. Możemy się dobrze zabawić i zażyć wielu przyjemności” (moja parafraza). Józef znów oparł się seksualnej rozwiązłości i uciekł. Zrobił to tak szybko, że zapomniał zabrać swoją szatę. Zażenowanie kobiety szybko przybrało formę złości, więc zaczęła krzyczeć: „Gwałt, gwałt!”. Potyfar, nie myśląc zbyt wiele, wtrącił Józefa do więzienia. Józef znów poczuł się jak wówczas, kiedy został sprzedany przez braci. W ciągu jednego dnia wszystko utracił.

Więzienia w Ameryce są niczym w porównaniu do lochów faraona. Usługiwałem w kilku więzieniach i śmiało mogę stwierdzić, że dzisiejsze więzienia w porównaniu do dawnych lochów mogą być uznane za niezłej klasy hotele. Kilka lat temu miałem okazję odwiedzić starożytne lochy. Rażą nieprzyjemnym chłodem, są całkowicie ciemne, wilgotne, ponure, pozbawione ciepła i słońca. W Ameryce zaś mamy siłownie, place spacerowe, dziesiątki kanałów telewizyjnych, biblioteki, kawiarnie, toalety, zlewy i wygodne materace do spania. Starożytne cele nie miały nawet dwóch metrów wysokości – były ciasnymi, wyrytymi w skale zbiornikami. Dziś tamte warunki swobodnie moglibyśmy nazwać nieludzkimi i pozbawiającymi człowieka jego godności. Ówcześni więźniowie otrzymywali racje, pozwalające im jedynie na przetrwanie, ponieważ śmierć byłaby dla nich wybawieniem z udręk (zob. 1 Ks. Królewska 22:27). Według Ks. Psalmów 105:18 stopy Józefa były poranione od łańcuchów i zakute w żelazne dyby.

Potyfar, umieszczając Józefa w tym lochu, skazał go na niechybną śmierć. Gdyby Józef był Egipcjaninem, miałby szansę na przeżycie, ale jako cudzoziemiec, oskarżony o gwałt żony jednego z głównych dowódców faraona, nie miał żadnych szans. Józef został zdegradowany i pozbawiony ludzkich praw. Żył, jakby był martwy. Czy możesz sobie wyobrazić, jakie myśli przychodziły mu do głowy w tym ciemnym, przeszywająco chłodnym lochu? Jestem pewny, że wróg nachodził go różnymi myślami i wyobrażeniami. Straszył końcem, skazaniem na śmierć bez miłosierdzia. Niemal słyszę myśli Józefa: Wiernie służyłem Potyfarowi i jego domowi przez dziesięć lat. Byłem szczery i uczciwy. Byłem wobec niego bardziej lojalny niż jego własna żona. Wiernie służyłem Bogu. Nie dałem się zwieść tak wielu niemoralnym propozycjom. Gdzie jest moja nagroda za posłuszeństwo? Czym ona jest? Lochem?! Mogłem żyć jak wszyscy. Mogłem zażywać rozkoszy z kobietami i nie szczędzić sobie przyjemności. Gdybym to zrobił, nikt by tego nie widział. Nie byłoby mnie tutaj.

Gdyby Józef uwierzył w te kłamstwa, szatan szybko sprowadziłby go do jeszcze niższego poziomu. Myślałby tak: Więc tak wygląda ten kochający, wierny Bóg? Tak dba o tych, którzy są mu wierni? To bzdura! On nie jest wierny, ale pozwala na cierpienie swoich sług! Pozwala, aby zło się rozprzestrzeniało i zwyciężało, a ja cierpię za moje posłuszeństwo. Jaką korzyść mam z mojej dobroci? Dał mi sny o przywództwie, a ja w mojej prostoduszności podzieliłem się nimi z braćmi. Co za to dostałem? Jaką nagrodę? Te męki i hańby, jakich doznaję w tym lochu?! Już wiem! Odkryłem tajemnicę: im bardziej jestem posłuszny, tym większe kary mnie spotykają. Służenie Bogu to jakiś żart!

Wolność Józefa została ograniczona do minimum, ale wciąż miał prawo wyboru postawy serca. Mógł stać się zgorzkniały i rozgoryczony. Mógł stać się cynikiem i sceptykiem. Mógł zacząć gardzić Bożym Słowem i chować gniew i złość, nosić w sobie nienawiść i coraz bardziej zatwardzać swoje serce. Mógł też niewzruszenie sprzeciwiać się przypływowi negatywnych myśli i uczuć, które zalewały jego duszę.

Szczerze wątpię, żeby kiedykolwiek przyszło mu na myśl, że to wszystko jest Bożym sposobem przygotowywania go do rządzenia. Józef dzięki cierpieniu uczył się posłuszeństwa. Jego mięśnie posłuszeństwa były napięte do maksimum. To było tak, jakby podnosił 140 kilogramową sztangę, a wszystko w nim krzyczało: Poddaj się, nie dasz rady! Miał wybór; mógł wybrać między najprostszą drogą goryczy i urazy, poddając się ciężarowi i presji. Wolał jednak słuchać głosu płynącego z Nieba: „Ciśnij! Ciśnij! Ciśnij! Wytrzymasz! Dasz sobie radę!”

Józef znalazł się w lochu przez swoich braci. Gdyby nie oni, nigdy by tam nie trafił. Myślę, że w ciągu tych dwóch lat spędzonych w lochu Józef wiele razy zastanawiał się, jak wyglądałoby jego życie, gdyby nie zdradzili go bracia.

Jak często walczymy ze swoimi myślami? Te wszystkie myśli co by było gdyby:

– Gdyby nie mój szef, to nie zostałbym wylany, ale awansowałbym.

– Gdyby nie mój były mąż, nie mielibyśmy takiej sytuacji finansowej.

– Gdyby nie człowiek, który pomówił mnie w pracy, nie straciłbym etatu i uniknął groźby eksmisji z mieszkania.

– Gdyby nie rozwód rodziców, moje życie byłoby o wiele lepsze.

Łatwo jest winić wszystko i wszystkich za trudne okoliczności i wyobrażać sobie, jak dobre mielibyśmy życie, gdyby nie ludzie, którzy nam je uprzykrzyli. Paradoksalnie prawdą jest, że to myśli osłabiają naszą siłę do walki z tym, co nas rani. Prawdziwym zagrożeniem nie są przeciwne okoliczności, ale niewłaściwe myśli i poglądy, które chcą nas zdominować pośród pojawiających się trudności. Musimy być nieustępliwi w naszej ufności wobec Boga i Jego planu i niewzruszeni w zwalczaniu myśli sprzeciwiających się Bożemu Słowu.

Musimy w końcu utwierdzić w sobie tę prawdę: Żaden człowiek, mężczyzna, czy kobieta; diabeł czy anioł nie może odwieść nas od Bożej woli! Tylko Bóg trzyma w Swoich rękach nasze przeznaczenie! Bracia Józefa starali się zniszczyć wizję, która dana została Józefowi przez samego Boga. Sądzili, że udało im się zniweczyć jego marzenia. Mówili nawet do siebie: „Nuże, chodźmy i zabijmy go, i wrzućmy go do jakiej studni(…). Zobaczymy, co wyjdzie z jego snów” (I Ks. Mojżeszowa 37:20)!

Starali się go zniszczyć. To nie był przypadek, ale celowe działanie! Chcieli zniweczyć wszelkie szanse na spełnienie jego snów. Czy sądzisz, że Bóg był zaskoczony, kiedy sprzedali go jako niewolnika? Wyobrażasz sobie Boga Ojca, patrzącego na Jezusa i Ducha Świętego w zakłopotaniu, drapiącego się po głowie i mówiącego: „Co my teraz zrobimy? Patrzcie, co się stało! Zniszczyli nasz plan dla Józefa. Lepiej coś wymyślmy. Mamy jakiś plan zastępczy?”.

Jeśli rozważymy typowe reakcje chrześcijan w sytuacjach kryzysowych, zacznie się nam wydawać, że podobnie reaguje Niebo. Czy możesz sobie wyobrazić Ojca, mówiącego do Jezusa: „Synu, pastor Bob właśnie został usunięty ze swojego kościoła, ponieważ modlił się o uzdrowienie. Masz dla niego jakiś inny kościół?”, albo: „Synu, Sara i jej dzieci nie mają żadnych dochodów, ponieważ zostawił ją mąż, a na dodatek nie chce płacić alimentów. Co gorsza, w tym kraju nie ma zbyt dobrej opieki społecznej, a ona nie posiada wykształcenia, kwalifikacji ani żadnych umiejętności! Co my teraz zrobimy?!”? Brzmi to absurdalnie, a jednak często właśnie tak reagujemy w sytuacjach kryzysowych – jakby Bóg patrzył na nie w taki sposób.

Dobrze, a co ze sprawiedliwością, wyrównywaniem rachunków? Gdyby Józef był jednym z nas, jak sądzisz, co mógłby zrobić? Obmyślić plan zemsty. Pocieszałby się pomysłami sprzecznymi z Bożym Słowem (por. List do Rzymian 12:19): „Jeśli tylko wydostanę się z tego więzienia, sprawię, że zapłacą za to, co zrobili. Wynajmę najlepszego prawnika, pójdę z nimi do sądu i pokażę im, kto tutaj rządzi! Albo powybijam ich wszystkich. Zrobię to tak, żeby wyglądało na wypadek – postąpię dokładnie tak, jak oni postąpili ze mną”.

Gdyby rzeczywiście myślał w ten sposób, Bóg musiałby zostawić go w tym lochu, aż w końcu by zmarł. Dlaczego? Ponieważ gdyby to był Jego plan, wymazałby dziesięć plemion Izraela, włącznie z Judą, z którego wywodzi się król Dawid, a co ważniejsze Jezus Chrystus. Prawdą jest, że ci, którzy tak okrutnie postąpili z Józefem, byli patriarchami Izraela. Józef musiał nieustannie zwalczać wszelkie pomysły, myśli czy wyobrażenia wynoszące się ponad Boży, przygotowany dla niego plan. Musiał być niewzruszony w wierze i ufać Bożym obietnicom. Największa próba wciąż była przed nim.

Do lochu przyprowadzono dwóch nowych więźniów. Byli to podczaszy i piekarz faraona. Pewnej nocy każdy z nich miał sen. Opowiedzieli je Józefowi. Przez jaką próbę musiał przejść Józef? Czy będzie potrafi ł ogłosić tym mężczyznom Bożą wierność, skoro sam nie widział choćby cienia tego, co obiecał mu Bóg? Pomyśl o tym: Józef miał sny. Bóg powiedział w nich, że kiedyś będzie przywódcą swojego rodu, a jego bracia będą mu służyć. Mimo to przez dziesięć lat nie wypełniła się choćby jedna, najmniejsza część tej obietnicy. Gdyby Józef był jak wielu z nas dzisiaj, powiedziałby: „Nie przejmujcie się tymi snami, ja też kiedyś miałem kilka podobnych. Dajcie mi spokój”.

Gdyby tak zrobił, zostałby w lochu do końca swoich dni, narzekając i marudząc: „Bóg jest niewierny. Nie dotrzymuje Swoich obietnic”. Nie wszedłby na Bożą drogę, po której miał dojść do swojego przeznaczenia, ponieważ dwa lata później podczaszy faraona przypomniał sobie to wydarzenie i zawiadomił władcę o nadzwyczajnych zdolnościach Józefa. Ten pozornie przypadkowy incydent otworzył Józefowi drogę do wolności, a w konsekwencji zapewnił mu fotel drugiej najważniejszej osoby w Egipcie. Dziewięć lat później ujrzał swoich braci, kłaniających się przed nim dokładnie tak, jak w snach sprzed wielu lat.

Józef nie spodziewał się, że na spełnienie obietnic będzie musiał czekać przeszło dwadzieścia lat. Jednak Bóg spełnił to, co obiecał, ponieważ On dotrzymuje każdej obietnicy. Jak wielu z nas się poddaje, jeśli nie widzimy odpowiedzi na modlitwy po trzech latach? Jak wielu rezygnuje, nie otrzymując odpowiedzi po trzech miesiącach lub tygodniach? Kiedy Boże metody i okresy działania są inne niż nasze, mamy skłonność do robienia Bogu wyrzutów, choć to nie Bóg niweczy nasze marzenia – sami to robimy!

Potrzebujemy wytrwałości, nieustępliwej wiary i bezwzględnego posłuszeństwa. Moc Boża, której potrzebujemy, jest dostępna dzięki Bożej ekonomii łaski. Jest to Boży bezpłatny dar, ofiarowany każdemu, kto ufa Jego Słowu i stoi mocno w swojej wierze. Będziemy żąć, jeśli się nie zachwiejemy. Nikt nie może zatrzymać Bożego planu dla twojego życia.

Jak wspomniałem wcześniej, nikt nie może zatrzymać Bożego planu dla twojego życia, i jeśli utwierdzisz się w tej prawdzie, będziesz niepowstrzymanym mocarzem w Jego Królestwie. Jest tylko jeden wyjątek, o którym powinieneś pamiętać: jedna osoba może zniweczyć twoje przeznaczenie: ty sam!

Pomyśl o narodzie izraelskim. Bóg posłał Mojżesza, aby wyprowadził Izraela z niewoli egipskiej do Ziemi Obiecanej. Bożą wolą było zajęcie ziemi kananejskiej w rok po opuszczeniu Egiptu. Jednak ze względu na niewiarę, złe myślenie, narzekanie i oskarżanie Mojżesza, pokolenie synów izraelskich, które wyszło z Egiptu, nigdy nie weszło do Ziemi Obiecanej. Całe to pokolenie, oprócz synów Jozuego i Kaleba, pomarło na pustyni. Wciąż powtarzali, że Bóg jest niewierny, podczas gdy sami nie byli wierni Jego obietnicom. Ponieważ nie byli nieustępliwi w swojej wierze i posłuszeństwie, sami wydali wyrok na swoje przeznaczenie.

Józef na początku był skarżypytą, chwalipiętą i pyszałkiem. Zmienił się. Dojrzał. Mimo przeciwności był wierny i posłuszny Bogu. Rozwinął w sobie charakter, którego potrzebował, aby skutecznie zarządzać. Został drugim najbardziej wpływowym człowiekiem na ziemi. Gdyby rozwijał w sobie gorycz, urazę, nieprzebaczenie i nienawiść do braci, z łatwością mógłby się na nich zemścić. Przybyli do niego podczas najgorszej suszy i klęski żywnościowej. Mógłby wtrącić ich do więzienia, torturować a nawet zabić. Zrobił coś odwrotnego. Dał im wiele ziarna i najlepszą ziemię w Egipcie. Żywili się najlepszymi plonami dostępnymi w kraju. Tak naprawdę dał swoim braciom wszystko, co najlepsze w Egipcie. W sercu Józefa rozwinął się, umocnił i został ustanowiony dojrzały charakter – na wzór Chrystusa – ponieważ pobłogosławił swoich braci, którzy go przeklęli. Uczynił dobrze tym, którzy go skrzywdzili (zob. Ew. Mateusza 5:44 – 45).

Spójrzmy na podsumowanie wezwania Piotra: „Przeciwstawcie mu się, mocni w wierze, wiedząc, że te same cierpienia są udziałem braci waszych w świecie. A Bóg wszelkiej łaski, który was powołał do wiecznej swej chwały w Chrystusie, po krótkotrwałych cierpieniach waszych, sam was do niej przysposobi, utwierdzi, umocni, na trwałym postawi gruncie” (1 List Piotra 5:9 – 10).

Niech Bóg wszelkiej łaski… cię udoskonali, utwierdzi, umocni i osadzi. Są to cztery potężne i mocne obietnice. Zacytuję definicje Jamesa Stronga dla każdej z nich:

1. Udoskonalać – „odnawiać lub dopełniać przez naprawę, dostrajać lub wnosić poprawki”.

2. Utwierdzać – „trzymać się mocno, zdecydowanie zwrócić się w pewnym kierunku, umocowywać, niewzruszenie obstawać”.

3. Umacniać – „potwierdzać lub wzmacniać się w duchowej wiedzy i mocy”.

4. Osadzać – „kłaść fundament pod coś, dosłownie: postawić”.

Każde z tych słów opisuje, co Bóg czynił w sercu Józefa, przygotowując go do rządzenia. Był zmieniany i naprawiany, już nie był skarżypytą czy chwalipiętą. Nie był pyszałkiem. Stał się mocny i odważny. Został wyniesiony przez niezwykłą Bożą łaskę do miejsca swojego przeznaczenia. Stał się duchowo mocny. Nie przeklinał, ale błogosławił swoich braci. Jego niewzruszone posłuszeństwo pośród beznadziejnego położenia wykształciło w nim niepodważalną mądrość, odwagę i dojrzały charakter.

W poprzednim rozdziale omawialiśmy, jak walczyć z wrogiem przez ogłaszanie Słowa Bożego. Mimo wszystko wypowiadanie Słowa nie jest naszą największą bronią – jest nią trwanie w posłuszeństwie wobec Bożego Słowa; myślenie, mówienie i życie zgodnie z prawdą Słowa. Bóg mówi przez proroka Jeremiasza: „Gdzie na ziemi są mocni w prawdzie?” (Ks. Jeremiasza 9:3, KJV). Bóg szuka Józefów naszego pokolenia. Jeśli będziemy nieustępliwi w naszym posłuszeństwie i wyznawaniu Bożego Słowa, zbierzemy obfity plon w postaci wypełnionych obietnic, dojrzałego charakteru, większego autorytetu i zdobytych twierdz. Wielkie korzyści odniosą ci, którzy żyją w strefie naszych wpływów.

Bóg powołał cię do wspaniałego życia! Wyznaczył ci plan, jeszcze zanim zostałeś poczęty w łonie matki. Podobnie jak Józefa, Bóg powołuje cię do znakomitości, wybitności – wyróżniania się. Piotr podsumowuje to tak: „Przez Sylwana, wiernego wam, jak mniemam, brata, napisałem krótko, napominając i upewniając was, że taka jest prawdziwa łaska Boża; w niej trwajcie!” (1 List Piotra 5:12).

Moc do nieustępliwego posłuszeństwa znajduje się w Bożej łasce. Wierzę, że już nigdy nie sprowadzisz Bożej łaski jedynie do przykrycia grzechu czy roli biletu dającego ci dostęp do Nieba. Jest czymś o wiele większym! Dzięki Jego łasce mamy dostęp do nieograniczonej chwały naszego Pana Jezusa Chrystusa.

 

źródło: “Nieustępliwi” John Bevere, str. 230-241, Wyd. Compassion

Książka dostępna za darmo TUTAJ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *