Musimy być świadomi tego, że wszystkie zwycięstwa krzyża są doskonałe i absolutne, ale Bóg deleguje Kościół, Ciało Chrystusa, do wypełnienia swojej części i wyegzekwowania wszystkiego, czego Jezus dokonał, aby mogło to w pełni zaistnieć na całej ziemi. Przeanalizujmy taki fakt: Jezus umarł za zbawienie ludzkości. Zostało to dokonane na krzyżu i jest nieodwołalne, ale nie znaczy, że wszyscy ludzie są automatycznie zbawieni. Kościół musi głosić Ewangelię, a niewierzący muszą ją przyjąć. Innym zwycięstwem krzyża było to, że Jezus poniósł nasze choroby i cierpienia. Jest to fakt niepodważalny i prawdziwy, ale Kościół musi się modlić i otrzymywać uzdrowienie przez wiarę, inaczej nic się nie zmieni. Ta sama prawda stosuje się do faktu, że Jezus pokonał moc diabła, co nie jest jednak równoznaczne z tym, że diabeł przestał istnieć i Kościół nie musi nic robić. Jak właśnie czytaliśmy, Ciało Chrystusa ma ogłosić mocom i zwierzchnościom w okręgach niebieskich, że Jezus odniósł nad nimi zwycięstwo na krzyżu. Ma też przejąć nad nimi autorytet. Oczywiście to Chrystus w nas jest tym, który toczy bitwy. Właśnie w ten sposób moc Boża jest wyzwalana przeciwko diabłu. Przez modlitwę sprawiedliwego są ustanawiane prawne podstawy, dzięki którym Bóg może zacząć działać. Im większe zrozumienie, namaszczenie i autorytet w wojowniku modlitwy, tym większa będzie Boża interwencja. Bóg zawsze używał człowieka jako kanału, przez który przesyła swoją moc.  

Walka duchowa z właściwej perspektywy

„W końcu, bracia moi, bądźcie mocni w Panu i w potędze Jego mocy. Załóżcie całą zbroję bożą, abyście mogli stanąć przeciwko wszystkim podstępom diabła, bo walczymy nie przeciw ciału i krwi, ale przeciw zwierzchnościom, przeciw mocom, przeciw władcom ciemności tego świata, przeciw duchowym niegodziwościom w miejscach wysokich.” (Ef 6:10 – 12 )

Wśród tych, którzy służą Bogu, spotykam się z opinią, że kościół nie powinien walczyć z diabłem i jego demonami, bo „wojna należy do Boga”. W związku z tym jedynym, który może walczyć z wyższymi hierarchiami ciemności, jest On sam. Mówi się też, że prowadzenie walki na wysokich poziomach nie jest z Boga. Nic bardziej błędnego.

Przede wszystkim musimy zrozumieć, że diabeł ‒ z całą domniemaną mocą, jaką niektórzy ludzie w nim widzą ‒ jest tylko stworzeniem, a co ważniejsze upadłym duchem. W porównaniu z Bogiem jest nie większy od muchy, którą Bóg może bez wysiłku zniszczyć jednym oddechem. Gdyby Bożym planem było toczenie walki przez Niego we własnej osobie, już dawno byłoby po diable.

Zastanówmy się przez chwilę jak nieskończenie potężny jest Bóg – w rzeczywistości. Ziemia w całej swej okazałości jest tylko podnóżkiem Jego stóp. Swym głosem stworzył cały wszechświat i niebiosa niebios nie są w stanie Go pomieścić. Spośród wielu rzeczy, które Biblia mówi na Jego temat, jest na przykład napisane:

„Pan rządzi. Przyobleczony jest w majestat. Pan jest odziany w swój majestat. Pan odział się i przepasał swoją siłą. Naprawdę świat jest stabilnie założony, nie zostanie poruszony. Twój tron jest ustanowiony od dawna. Jesteś odwieczny. Bardziej niż szum wielu wód, niż potężne przełomy morza, Pan jest wielki i potężny.” (Ps 93:1,2,4 NSRV)

Jest także napisane: „Góry stopią się jak wosk przed obecnością Pana w obecności całej Ziemi” (Ps 97:5 NSRV).

Nic nie może się równać z Jego chwałą i mocą. Jedną z cech mówiących o Jego wielkości jest też ta, iż jest On sprawiedliwy, niezdolny do niesprawiedliwego. Niemożliwym jest więc, żeby zmierzył się z diabłem w walce twarzą w twarz. To byłoby bardzo niesprawiedliwe ze strony tak potężnego Boga walczyć z tak słabiutkim, upadłym stworzeniem. Ponieważ to niewykonalne, zaplanował inny sposób na pokonanie diabła z zachowaniem całej chwały dla siebie.

Tym planem było, by pokonał go ktoś niewiele mniejszy od aniołów. Dlatego też Jezus, Boży jednorodzony Syn, stał się człowiekiem, upokarzając się, aby zniszczyć działa diabła. (Parafraza 1 Jana 3:8)

„Uczyniłeś Go niewiele mniejszym od aniołów; ukoronowałeś go chwałą i czcią i złożyłeś wszystko pod jego stopami” (Hbr 2:7-8 NSRV)

Jaka to wielka chwała i jaki wspaniały plan, aby pokonać diabła stworzeniem mniejszym niż on sam! Kiedy Jezus stał się człowiekiem i pokonał szatana na krzyżu odniósł absolutne zwycięstwo nad nim i całą jego potęgą, od najwyższego do najniższego autorytetu w królestwie ciemności. Nie znaczy to jednak, tak jak niektórzy sądzą, że to już koniec, sprawa zamknięta i nie ma potrzeby podejmowania jakiejkolwiek walki.

O Jezusie napisano:

„Ale On, złożywszy ofiarę za grzech raz na zawsze, zasiadł po prawicy Boga, czekając od tamtego czasu, aż Jego wrogowie zostaną złożeni jako podnóżek pod Jego stopy” (Hbr 10:12-13).

Jeżeli czeka, to zrozumiałe jest, że ktoś inny musi zająć się umieszczeniem Jego wrogów w tym miejscu, a tym kimś jest właśnie Kościół.

Paweł powiedział na ten temat: „żeby wywieść na światło to, co jest udziałem tajemnicy, która od wieków była ukryta w Bogu, który wszystko stworzył, aby władcy i autorytety w okręgach niebieskich poznały przez Kościół różnorodną mądrość Boga.” (Ef 3:9,10 NSRV)

Musimy być świadomi tego, że wszystkie zwycięstwa krzyża są doskonałe i absolutne, ale Bóg deleguje Kościół, Ciało Chrystusa, do wypełnienia swojej części i wyegzekwowania wszystkiego, czego Jezus dokonał, aby mogło to w pełni zaistnieć na całej ziemi.

Przeanalizujmy taki fakt: Jezus umarł za zbawienie ludzkości. Zostało to dokonane na krzyżu i jest nieodwołalne, ale nie znaczy, że wszyscy ludzie są automatycznie zbawieni. Kościół musi głosić Ewangelię, a niewierzący muszą ją przyjąć.

Innym zwycięstwem krzyża było to, że Jezus poniósł nasze choroby i cierpienia. Jest to fakt niepodważalny i prawdziwy, ale Kościół musi się modlić i otrzymywać uzdrowienie przez wiarę, inaczej nic się nie zmieni.

Ta sama prawda stosuje się do faktu, że Jezus pokonał moc diabła, co nie jest jednak równoznaczne z tym, że diabeł przestał istnieć i Kościół nie musi nic robić. Jak właśnie czytaliśmy, Ciało Chrystusa ma ogłosić mocom i zwierzchnościom w okręgach niebieskich, że Jezus odniósł nad nimi zwycięstwo na krzyżu. Ma też przejąć nad nimi autorytet.

Oczywiście to Chrystus w nas jest tym, który toczy bitwy. Właśnie w ten sposób moc Boża jest wyzwalana przeciwko diabłu. Przez modlitwę sprawiedliwego są ustanawiane prawne podstawy, dzięki którym Bóg może zacząć działać. Im większe zrozumienie, namaszczenie i autorytet w wojowniku modlitwy, tym większa będzie Boża interwencja. Bóg zawsze używał człowieka jako kanału, przez który przesyła swoją moc.

Najpotężniejszą wojną, w której Bóg objawił swoją moc, używając człowieka jako kanału, było starotestamentowe wyzwolenie Izraela z niewoli egipskiej. Bóg nie dokonał tam niczego bez udziału Mojżesza. Posłuszeństwo i odwaga tego wielkiego sługi w konfrontacji z faraonem i egipskimi bogami były decydującymi czynnikami wyzwolenia Izraela.

„Bez wątpienia Pan nie zrobi niczego, jeśli nie objawi swojej tajnej rady swoim sługom i prorokom” (Am 3:7)

Termin „Wojna należy do Boga” oznacza, że Duch Święty objawi swoim sługom, prorokom strategie i Słowo, które musi zostać wyswobodzone, aby odnieść zwycięstwo. Działanie na ich podstawie wyzwoli moc Boga nad zwierzchnościami i mocami, a święci zwyciężą. To nie kwestia mówienia: „Boże! My wszystko zostawiamy Tobie, bo nie angażujemy się w walkę z zastępami ciemności w drugim niebie.”

 

Wojna toczy się w okręgach niebieskich

1. Jak wygląda duchowy świat?

Mówiąc o walce duchowej, musimy poznać strategie diabła oraz terytorium, na którym bitwa się toczy. Biblia o tym „polu bitwy” mówi wyraźnie.

„W końcu, bracia moi, bądźcie mocni w Panu i w potędze Jego mocy. Załóżcie całą zbroję bożą, abyście mogli stanąć przeciwko wszystkim podstępom diabła, bo walczymy nie przeciw ciału i krwi, ale przeciw zwierzchnościom, przeciw mocom, przeciw władcom ciemności tego świata, przeciw duchowym niegodziwościom w miejscach wysokich .” (Ef 6:10 – 12 NKJV)

Jedno z popularnych nauczań propagowanych dziś w kościołach głosi, że Jezus, który wziął wszelką władzę na niebie i na ziemi, przekazał Kościołowi autorytet do działania na ziemi ‒ ale tylko tu, na ziemi. Mówi się, że w żadnych okolicznościach nie mamy autorytetu w sferze, gdzie działa diabeł, opisywanej jako „drugie niebo” lub świat duchowy i tylko Bóg może walczyć w tak zwanych „okręgach niebieskich”. Możemy do pewnego stopnia zgodzić się jedynie z pierwszą częścią tej teorii (z tym, że dostaliśmy od Boga autorytet do działania na ziemi), dodając, że Bóg nie zacznie nic robić bez odpowiedniej modlitwy wyswobodzonej z ziemi.

Prawda jest jednak taka, że sposób myślenia widziany w tym nauczaniu, mający swe źródło w wizjach, snach i ludzkich przypuszczeniach, jest wyswobadzany przez ducha błędu, który przeniknął do Kościoła. Brakuje mu poparcia w Biblii i nie można go dowieść na podstawie Pisma.

Przeanalizujmy pojęcie świata duchowego i „drugiego nieba” z biblijnego punktu widzenia. Przestudiujemy kilka wersji tłumaczenia Efezjan 6:12:

„…duchowym zastępom niegodziwości w okręgach niebieskich (równie dobrze: miejscach niebiańskich – przyp. tłum.)” (American Standard)

„…złym duchom na wysokościach” (Twentieth Century New Testament)

„…duchowym zastępom wystawionym przeciw nam w niebiańskiej wojnie.” (New Testament Weymouth)

„…przeciw duchowym sytuacjom (bytom, rzeczom) niegodziwości, w sytuacjach (bytach, rzeczach) niebiańskich.” (Wycliffe New Testament)

„…przeciw duchowym siłom zła w okręgach niebieskich.” (English Standard Version)

„…przeciwko niewidzialnej mocy, która kontroluje ten ciemny świat oraz duchowym agentom pochodzącym wprost z centrów dowodzenia zła.” (Philips Modern English)

„…władcom zła niewidocznego świata, tym potężnym istotom szatańskim i księciom zła i ciemności, rządzącym światem; oraz przeciwko ogromnej liczbie złych duchów w duchowym świecie.” (Living Bible)

„…ale przeciw Władzom i Mocom (Sovereignties and Powers), które są źródłem ciemności tego świata, duchowej armii zła w niebiosach.” (Jerusalem Bible)

„…przeciwko autorytetom i potentatom tego ciemnego świata, przeciwko nadludzkim siłom zła w niebiosach.” (New English Bible)

We wszystkich tych tłumaczeniach widzimy, że walka toczy się w świecie duchowym ‒ że właśnie w nim działa diabeł. Nie znajdziemy nigdzie w Biblii, że Bóg wyróżnia „ziemski” świat duchowy i „niebieski” świat duchowy lub zły „niebieski”, demoniczny świat duchowy, jak gdyby była jakaś niewidzialna linia pomiędzy tymi dwoma.

Od początku stworzenia, momentu, gdy Bóg stworzył człowieka, jasno zostało określone, że i niebo, i ziemia należą do Boga (nie odbyła się wtedy jeszcze duchowa walka w Ogrodzie Eden). Kiedy jednak Adam poddał ziemię diabłu, „drugie niebo” rozumiane jako demoniczna sfera duchowa, rozpoczęło inwazję na ziemię, aby nią rządzić.

Świat ziemski to rzeczywistość fizyczna, świat duchowy to rzeczywistość niewidzialna. Demon, który zamieszkuje fizyczne ciało, nie stał się „ziemskim”, nadal należy do niewidzialnego świata i trzeba się z nim rozprawić duchowo.

Apostoł Paweł mówi o „duchowych zastępach niegodziwości w okręgach niebieskich”. Te duchy jednak zamieszkują także ludzi i działają przez nich. Ale cały czas trzeba, jak mówi apostoł, rozprawić się z nimi w rzeczywistości duchowej, innymi słowy „w sferach niebieskich”. Świat duchowy nie zmienia się zgodnie z wysokością działania mocy ciemności (powietrze vs. podziemie lub ziemia). To ta sama rzeczywistość, która funkcjonuje niezmiennie, bez względu na to, czy jest na dole czy na górze.

Są tacy ludzie, którzy myślą, że jeśli moc ciemności się wierzącemu objawi na ziemi, to ma on autorytet walczyć przeciw niej, jednak jeśli ta sama moc znajduje się w tzw. „drugim niebie”, to ten takiego autorytetu nie posiada. Jest to dla mnie niejasny sposób postrzegania świata duchowego, dający miejsce dla wielu nieporozumień. Rzeczywistość określana jako „okręgi niebieskie” nie ma ani ograniczających linii, ani podziału na górę i dół. To jest wymiar odmienny od naszego, ale działający jednocześnie wśród nas.

Jako prorok Boga oraz Generał Wyzwolenia i Walki Duchowej widziałam tę rzeczywistość wielokrotnie. Widziałam ją również wiele razy w czasach, kiedy należałam do armii wroga. Wymiar ten posiada różnorodne obszary. Są miejsca niewoli, udręki, straszliwe warownie rządowe, studnie więzienne, pustynie oraz miejsca gęstej ciemności, gdzie moce ciemności poruszają się wszędzie nie ograniczone jakimś podziałem rozróżniającym je na górne i dolne. Wszystkie te działania mają miejsce wśród naszego ziemskiego świata. Jeśli będziemy się starać wyróżnić „niebiański” obszar (drugie niebo) w górze i ziemski, to się nieuchronnie pogubimy w naszym poznaniu świata duchowego. Duchowe rzeczy muszą być rozumiane duchowo.

Jedną z najpotężniejszych zwierzchności rządzących ziemią jest „Wielka Nierządnica” opisana w Objawieniu św. Jana, znana również jako „Królowa Niebios” (Jer 7:18 i 44:17-19). Słowo mówi: „A kobieta, którą widziałeś, to wielkie miasto, które rządzi królami ziemi”. (Obj 17:18 NSRV) Gdzie się znajduje to wielkie miasto? Na górze, w drugim niebie, czy na dole, na ziemi? Słowo mówi, że siedzi ona nad wieloma wodami, którymi są miasta i narody. Czy to znaczy, że jest na górze, czy na dole? Jest również napisane, że znajduje się ona na pustyni. W Objawieniu 17:3 (NSRV), napisano:

„I zabrał mnie w duchu na pustynię; i zobaczyłem kobietę siedzącą na szkarłatnej bestii, pełną bluźnierczych imion, mającą siedem głów i dziesięć rogów.”

Czy to Jan był w drugim niebie, czy też kobieta na ziemi? Napisane jest, że wszyscy królowie ziemi popełniali z nią wszeteczeństwo i mieszkańcy ziemi byli pijani winem jej wszeteczeństwa (Objawienia 17:2). Gdzie dopuszczali się tego wszeteczeństwa i pili wino? W drugim niebie? Czy może miasto, które rządzi całym światem, jest umieszczone na ziemi?

Jeżeli nie mamy, jak niektórzy mówią, autorytetu w okręgach niebieskich, to dlaczego Bóg mówi:

„Odpłaćcie jej według tego, co robiła, zwróćcie jej podwójnie w stosunku do jej potrzeb do pucharu, w którym mieszała; zmieszajcie dla niej dwa razy tyle. Do stopnia, w którym wbiła się w samouwielbienie i zmysłowe życie, niech otrzyma udrękę i zgryzotę”(Obj 18:6-7 NSRV)?

Czy to my mamy wejść do drugiego nieba, czy to ona zejdzie, żebyśmy ją mogli podręczyć?

Nie komplikujcie sobie życia, próbując rozwikłać coś, co nie ma sensu. Prawda jest taka, że nie istnieje nad nami żadne drugie niebo, które byłoby miejscem wyłącznego działania straszliwych, niedostępnych demonów, ani też żadna ziemska rzeczywistość duchowa, w której Jezus Chrystus i Jego Kościół ma inny autorytet niż w rzeczywistości niebieskiej. Diabeł stara się rządzić z niewidzialnego, duchowego, a zarazem ziemskiego świata, w którym nie ma podziałów. Z niewidocznej sfery, którą Apostoł Paweł określał jako „okręgi niebieskie” lub świat duchowy.

Teza postawiona przez niektórych głoszących, którą, jak wierzę, wykorzystuje diabeł, żeby robić zmieszanie, brzmi: Bóg dał nam autorytet do wyrzucania demonów tylko na ziemi i nie mamy żadnej mocy walczyć w okręgach niebieskich.

Jeżeli to jest prawda i jeśli istnieje jakaś linia oddzielająca ziemię i drugie niebo, następująca sytuacja mogłaby mieć miejsce (zgadzamy się co do faktu, że królestwo ciemności jest dobrze zorganizowane i głęboko ze sobą powiązane, by przetrwać):

Wyobraźmy sobie moc terytorialną z „drugiego nieba” rządzącą pewnym obszarem. Czuje się nieosiągalna, chrześcijanie są bezsilni wobec niej i jest ona całkiem zadowolona z siebie, wyrządzając całe zło, które tylko może, przez wysyłane na ziemie armie złych duchów. Jednocześnie chrześcijanie, cali podekscytowani, rozumieją, że mają autorytet nad tymi „ziemskimi” demonami i zaczynają je związywać oraz wyrzucać. Czy naprawdę uważasz, że ta moc terytorialna, będzie po prostu siedzieć i nic nie robić? Na pewno nie!

Powód, dla którego tyle kościołów upada, dla którego są dzielone i niszczone grzechem, nie mając pojęcia, jak się bronić, jest właśnie taki – w obliczu problemów słyszą odpowiedź: „wojna należy do Boga, niech On za nas walczy”. Bóg jest też Bogiem zbawienia, czemu więc nie mówimy: „Boże! Proszę, pójdź i głoś narodom”? Oba pomysły są równie bezsensowne.

Niektóre fragmenty Pisma wspominają, że szatan został zrzucony z niebios na ziemię, ale nie znaczy to, że został zrzucony z drugiego nieba lub z niebiańskiej rzeczywistości i teraz ma autorytet na ziemi. To znaczy, że zostały mu odebrane prawa i pozycja w Królestwie Bożym (zarówno jego osobista pozycja, jak i ta, którą ukradł Adamowi).

Niektóre fragmenty opisują upadek Lucyfera, ochraniającego cheruba. Jest to ukazane zarówno w rozdziale 14 księgi Izajasza jak i Ezechiela 28:11-19. Archanioł ten, który służył pomiędzy niebieskimi zastępami Boga, zostaje tu wygnany ze swej niebiańskiej pozycji w tym, co nazywamy trzecim niebem.

„I obróciłem cię na ziemi w popioły, na oczach tych wszystkich, którzy cię widzieli.” (Ez 28:18 NSRV)

Wiemy, że miało to miejsce przed stworzeniem Adama, a okręgi niebieskie przetrwały do dziś. To w tym miejscu diabeł stara się ciągle rządzić.

Inny fragment, mówiący o zrzuceniu szatana na ziemię jest w Objawieniu 12:9-10. Czytamy tam:

„I wielki smok został wyrzucony, ten wąż starodawny, zwany diabłem i szatanem, który zwodzi cały świat. Został zrzucony na ziemię i jego aniołowie razem z nim. Wtedy usłyszałem donośny głos mówiący w niebie ‹‹Teraz nadeszło zbawienie, i siła, i królestwo naszego Boga, i moc Chrystusa, bo oskarżyciel naszych braci, który oskarżał ich przed naszym Bogiem dniem i nocą, został zrzucony››.”

Zupełnie jak we fragmencie z Ezechiela, szatan traci swą pozycję w trzecim niebie w momencie swojego upadku, nim świat został stworzony. Stracił swoją godność istoty prowadzącej niebiańskie uwielbienie, a w ostatniej części fragmentu, stracił swoją pozycję oskarżyciela lub też „prokuratora w sprawie kryminalnej” w Bożym Sądzie. To zupełnie taka sama sytuacja, jak gdy ktoś straci swoją posadę w firmie. Traci pozycję, ale nie „miejsce przebywania”. Lucyfer stracił swoją pozycję w bożym niebie, ale nie świat duchowy, w którym się porusza.

 

2. Jezus zniszczył całe diabelskie królestwo, a autorytet dał nam.

Zwycięstwo na krzyżu nie było częściowe. Jezus pokonał szatana i wszystkie jego struktury rządowe – raz na zawsze. Za pomocą autorytetu, którym zwyciężył, nie pokonał tylko demonów, które zamieszkują ludzi, ale także te duchy, które działają poza ciałem.

W czasie gdy sam Jezus gromił demony na ziemi, nie do końca jeszcze pokonał diabła. Po swoim zmartwychwstaniu jednak powiedział: „Został mi dany wszelki autorytet na niebie i ziemi”. (Mt 28:18 NSRV), a potem dał nam Wielkie Polecenie, by iść i ustanawiać Królestwo Boże.

Ustanawianie Królestwa oznacza między innymi docieranie do miejsc, które są pod silną okupacją mocy ciemności. Tam Boża moc musi wpierw zniszczyć zwierzchności terytorialne, by ewangelia mogła z sukcesem przenikać na ten obszar. W przeciwnym wypadku rezultaty będą marne, a tych, którzy je osiągnęli, często będzie dotykać zniszczenie.

Jezus powiedział:

„Ale jeżeli Ja, palcem bożym wypędzam demony, to znaczy, że z pewnością Królestwo Boże do was przyszło. Jak ktoś może wejść do domu mocarza i ukraść jego własność, jeśli go najpierw nie zwiąże? Dopiero wtedy będzie w stanie złupić jego dom.” (Mk 12:28-29)

Przez wiele lat Meksyk, moja ojczyzna, był jednym z miejsc naznaczonych największą liczbą męczenników na świecie. Niebiosa tego kraju były z jak brązu, a postęp Królestwa Bożego kosztował zwykle życie wielu cennych sług bożych. Nim zrozumiałam, jak prowadzić duchową walkę terytorialną, widziałam wielu pastorów wpadających w najohydniejsze grzechy, widziałam zniszczone kościoły. Niektóre połknięte przez masonerię, bo ich pastorzy nie mieli pojęcia, w co wchodzą. Inni mieli kościoły pozakładane w miejscach rządzonych przez moce śmierci i byli prześladowani przez choroby, ataki serca, wypadki lub – po prostu – duchową śmierć. Wszędzie można było spotkać tysiące zniechęconych pastorów, pochłoniętych przez martwą religijną rutynę, podczas gdy kościoły z dnia na dzień malały.

Zdarza się tak nie tylko w Meksyku, ale na całym świecie. Powód takiego stanu został jasno określony przez Jezusa: „Nie możemy obrabować domu, jeśli wpierw nie zwiążemy mocarza.”.

W roku 1994 rozpoczęliśmy w Meksyku wojnę terytorialną na poziomie strategicznym i zaczęliśmy organizować Bożą armię w całym narodzie. Wkrótce zobaczyliśmy radykalne zmiany w kraju. Kościoły zaczęły w potężny sposób wychodzić z ukrycia, w wielu miejscach zaczęło się pojawiać przebudzenie. Otwarcie nieba jest dziś zauważalne. Potężne poruszenie Ducha Świętego nawiedziło nasz naród. Bóg ustanawia mężczyzn i kobiety do działania na poziomie narodowym oraz międzynarodowym, bo w końcu rozumiemy nasz autorytet i przejmujemy teren na własność dla Boga.

W Starym Testamencie, który jest cieniem Nowego, widzimy, że Bóg dał Jozuemu Ziemię Obiecaną. Był to jednak teren okupowany przez gigantów, którzy musieli zostać pokonani przez ludzi. Dokładnie to samo dzieje się z naszymi narodami. Są dziedzictwem, które Bóg chce dać nam, ale okupują je duchy terytorialne, które musimy wyrzucić. Biblia mówi: „Proś mnie, a na pewno dam ci narody jako Twe dziedzictwo” (Ps 2:8 NSVR).

Bóg dał nam cały autorytet w Chrystusie, bo jesteśmy Jego własnym Ciałem. Ciało Chrystusa ma taką samą moc, co Jego Głowa. Jeżeli jej nie mamy, to nie jesteśmy połączeni z prawdziwym autorytetem.

Czy ciało może powiedzieć głowie: „Nie walczę z tymi demonami, walcz sobie sam!”? Czy to nie głowa daje ciału siłę, żeby wykonać wszystko, co sobie ona życzy? Niech Bóg oświeci oczy naszego rozumienia, abyśmy mogli zobaczyć bogactwa Jego chwały! Pismo mówi na ten temat:

„jaka jest ogromna wspaniałość Jego mocy względem nas, którzy wierzą, zgodnie z działającą Jego potężną mocą, która była aktywna w Chrystusie, kiedy [Bóg] podniósł Go z martwych i posadził Go po swojej prawicy w okręgach niebieskich, daleko ponad wszelką zwierzchnością i mocą, i potęgą, i władzą, i każdym imieniem, które zostało nadane, nie tylko w tym wieku, ale też w tych, które nadejdą. I On złożył wszystko pod Jego stopami i dał Mu być nad wszystkimi rzeczami głową Kościoła, który jest Jego ciałem, pełnią Jego, który wypełnia wszystko we wszystkim.” (Ef 1:19-23)

Jeżeli jesteśmy pełnią Chrystusa, jak możemy mówić, że On ma cały autorytet, a my ograniczony? Ciało i głowa mają tę samą moc, jeśli są ze sobą połączone.

Jezus nie jest oddzielony od swego Kościoła, siedząc na niebieskim tronie, gdy my tu, na dole, z ograniczonym autorytetem, pozostajemy zdani na łaskę duchów terytorialnych. Jezus jest wśród nas. „W Nim poruszamy się, żyjemy i jesteśmy”. W Jezusie nie ma podziału na niebo i ziemię.

Biblia mówi:

„On objawił nam tajemnicę swojej woli zgodnie ze swoim zamiarem, który wyznaczył w Nim [w Jezusie], przez wzgląd na odpowiednie wykonanie jej w pełni czasów, to znaczy: zebranie wszystkich rzeczy razem w Chrystusie, tych w niebiosach i tych na ziemi” (Ef 1:9,10 NSRV).

Moim zdaniem wielkim błędem teologicznym jest twierdzić, że Jezus ma cały autorytet na niebie i ziemi, a my posiadamy go tylko na ziemi. Chcę podkreślić: Jezus nie jest oddzielony od swoich prawdziwych świętych.

„Ale ten kto się przyłącza do Pana jest jednym duchem z Nim.” (1 Kor 6:17).

To jest prawdziwa intymna komunia z Duchem Pana. Potwierdzeniem tej myśli jest:

„…żeby oni wszyscy byli jednym, jak Ty, Ojcze, jesteś we Mnie, a Ja w Tobie. Żeby oni także mogli być jednym w Nas, żeby świat mógł uwierzyć, że Ty Mnie posłałeś” (Jn 17:21).

Ten, który poddaje się pod całkowite panowanie i świętość Jezusa, jest rzeczywiście jednym z Nim. „Jeden z Nim” nie oznacza sytuacji, że Jezus jest wysoko w niebie, a my na dole, na ziemi. Jeden znaczy „jeden”. Jezus powiedział: „Królestwo Boże jest pośród was”, co oznaczało, że jest ono faktycznie już wśród nas, w naszym duchu. Królestwo Boga ma w sobie cały autorytet Króla. Jezus powiedział Piotrowi, który jest przykładem apostolskiego autorytetu w kościele:

„I też mówię Ci, że jesteś Piotr i na tej skale zbuduję Mój kościół, a bramy Hadesu nie przemogą Go. I dam Ci klucze królestwa niebios i cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a cokolwiek rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.” (Mt 16:18-19).

Te „klucze” są właśnie Bożym autorytetem do tego, by wpływać zarówno na ziemię, jak i na niebo. „Drzwi Hadesu” oznaczają rządy szatana zorganizowane w jego imperium, które jest już pokonane przez Kościół.

Pan powiedział także: „Oto daję wam autorytet, by deptać po wężach i skorpionach, i po całej potędze wroga, a nic was w żaden sposób nie zrani.”(Łk 10:19)

Wliczone są w to wszystkie rodzaje wężów: zaczynając od węża starodawnego z Księgi Rodzaju 3:14, aż do latającego węża z Ks. Objawienia 12:9, a także wężów morskich z Izajasza 30:6 i 27:1. Są tacy, którzy Lewiatana, straszliwego węża morskiego, nadal postrzegają jako potwora, do którego nikt się nie może zbliżyć ani go zniszczyć, jak jest to opisane w Księdze Joba. Ale tak naprawdę Jezus pokonał każdego demona i piekielnego potwora na krzyżu Kalwarii. Teraz, będąc w autorytecie Jezusa, możemy stąpać po każdym wężu, bo tak powiedział Pan.

Prawda jest taka, że kiedy w wojnie terytorialnej raz doświadczy się mocy Boga, to najstraszliwsze demony wydają się zabawkami w porównaniu z przeraźliwym majestatem i autorytetem naszego Pana. Kiedy walczymy (mam na myśli tych, których Bóg powołał na front bitewny, wrócę jeszcze do tego rozróżnienia później) nie jesteśmy podobni do słabiutkich żołnierzyków w stylu postaci z obrazków w podręcznikach szkółek niedzielnych, z malutkimi mieczami i zbrojami. Nie! Jesteśmy nieskończenie potężni w Nim! Rozmiar naszego ducha, zjednoczonego z Jego Duchem, jest gigantyczny! Nasza zbroja jest tą samą zbroją co zbroja Boga, niezniszczalna i nieprzenikalna, pełna płomieni ognia i mocy błyskawic wychodzących z niej.

„Bo broń naszej walki nie jest cielesna, lecz potężna w Bogu, aby obalać warownie” (2 Kor 10:4).

Gdybyśmy byli w stanie zobaczyć, jak wyposażeni jesteśmy przez Boga w Jego potężną moc, to wiedzielibyśmy, że jesteśmy także w stanie wywołać wielki strach w szeregach diabła. Demony wierzą i, jak mówi Słowo, drżą przed Bogiem, a my jesteśmy przyodziani w Niego i nasze życia są ukryte w Jezusie Chrystusie.

Niektórzy nadal chcieliby widzieć szatana, Lewiatana i moce terytorialne potężnymi. Tego właśnie chce szatan, by zgasić oraz zniechęcić Bożą armię, aby mógł robić całe zło, na jakie ma ochotę i nie przestawać rządzić.

Lecz my nie żyjemy w czasach Joba lub Izajasza, kiedy wielki smok i wąż starodawny były ciągle traktowane jako stworzenia niezniszczalne. Jezus odniósł tryumf nad nimi i siedzi w pełnym autorytecie po prawicy Ojca, czekając na to, aż Jego wrogowie zostaną w pełni uczynieni jego podnóżkiem (Hbr 10:13 i Mk 12:36).

 

3. Autorytet aniołów i autorytet kościoła. Źle zrozumiane wersety

Miałam okazję słyszeć nauczania i czytać książki autorów utrzymujących, że kościół nie ma mocy gromić szatana. Opierają swoją teologię na wersetach z listów Judy i 2 Piotra, ale jak już widzieliśmy Bóg dał nam wszelki autorytet, by „stąpać po wężach i skorpionach tak, żeby nic nam się nie stało”.

„Stąpać” znaczy umieścić pod stopami, wejść na coś, rozwalić na kawałki, zburzyć. Jest to słowo o większej sile niż „zgromić”. „Zgromić” to w grece: epitimao, które ma znaczenie trochę mocniejsze niż „upominać”. Jest używane między innymi jako prawny termin nakładający cenzurę, ograniczenie ścisłym przymierzem lub wniesienie w sądzie zarzutów przeciwko komuś.

Apostoł Juda kieruje swój list przeciwko fałszywym nauczycielom, którzy dostali się pomiędzy boży naród. Ostrzega on przed tymi, którzy są pełni niegodziwości, a przeniknęli do kościoła i pokazuje jak można ich rozpoznać. W żaden sposób nie można tego traktować jako nauczania o faktycznym autorytecie prawdziwie wierzących względem szatana. Istotne jest pozostać w zdrowej doktrynie i mieć w pamięci kontekst, w którym te wersety są pisane:

„Niektórzy ludzie wemknęli się niezauważeni i już dawno powinni zostać tak potępieni. Ludzie bezbożni, którzy obracają łaskę bożą w pożądliwość (zmysłowość) i zapierają się jedynego Pana, Boga i naszego Pana Jezusa Chrystusa” (Judy 1:4 NKJV).

„W ten sam sposób ci marzyciele zanieczyszczają swoje własne ciała, odrzucają autorytet i uwłaczają niebiańskim istotom. A nawet archanioł Michał, kiedy spierał się z diabłem o ciało Mojżesza, nie śmiał wypowiedzieć uwłaczającego oskarżenia przeciw niemu, ale powiedział: „Pan Cię zgromi”. Mimo wszystko Ci ludzie wypowiadają się w sposób obelżywy o rzeczach, których nie rozumieją, a rzeczy, które instynktownie, jak zwierzęta, znają przyczyniają się do ich zniszczenia.” (Judy 1:8-10 NKJV); (Werset z 2 Piotra 2:9-22 jest analogiczny do ww. z Judy).

Zwróćcie uwagę, że to oczywiste, że jest to powiedziane nie do bożej armii na ziemi, ale do ludzi, którzy nawet nie są chrześcijanami. Większość z nas zna ten typ zarozumiałych ludzi, którym się zdaje, że są bogami i próbują sobie robić żarty z diabła oraz jego zastępów. Są ateistami, którym brakuje bojaźni bożej.

Pytanie brzmi: czy narodzony na nowo chrześcijanin ma autorytet gromić diabła? Wierzę, że jedynym, który ma moc poddać szatana osądowi jest Bóg Ojciec, Syn i Duch Święty. Ale Bóg jest także wszechwładny. Dlatego też będzie delegować nas do tego zadania, a nawet więcej niż delegować, bo jest powiedziane, że „jesteśmy jednym duchem z Duchem Pana”. To JEZUS W NAS potrafi, w całym swym autorytecie i władzy, poddać sobie diabła i zgromić go, co jest równoznaczne z podporządkowaniem go pod boską sprawiedliwość. Jezus zasiada po prawicy Ojca, „czekając od tamtego czasu, aż Jego wrogowie zostaną złożeni jako podnóżek pod Jego stopy.” (Hbr 10:13).

Wierzę także, że częścią misji Ducha Świętego na ziemi jest używanie kościoła do przypominania diabłu, że został on osądzony i pokonany. To jest właśnie znaczenie słowa „gromić”.

„Kiedy On przyjdzie, przekona świat o winie ze względu na grzech, sprawiedliwość i sąd. Ze względu na grzech, bo ludzie nie wierzą we Mnie, ze względu na sprawiedliwość, bo idę do Ojca, gdzie nie będziecie Mnie więcej widzieć, ze względu na sąd, bo książę tego świata teraz stoi potępiony.” A zatem to nie Kościół z własnej woli rozpoczyna osądzanie diabła, ale to Duch Święty w wierzących przypomina szatanowi, co Bóg już zrobił. To nie kwestia wrzeszczenia na diabła, ale dawania Jezusowi przez nasze modlitwy legalnego pozwolenia, by poddać szatana pod Jego boski sąd. Wierzący, który szczerze zjednoczył swoje życie z Jezusem, jest Jego Ciałem, a także stał się większy od aniołów.

„Który będąc odblaskiem Jego chwały i wyrazem obrazu Jego istoty, podtrzymując wszystkie rzeczy przez słowo swojej mocy, po oczyszczeniu naszych grzechów, usiadł po prawicy Majestatu na wysokości, stając się o tyle lepszym od aniołów, o ile przez dziedzictwo otrzymał wspanialsze od nich imię.” (Hbr 1:3-4).

Skoro Słowo odnosi się w ten sposób do aniołów, mamy podstawy uważać, że my, wierzący, rzeczywiście jesteśmy współdziedzicami Chrystusa, w żaden sposób nie oddzielonymi od Niego.

Czy przypadkiem wszystkie duchy usługujące nie są posyłane, by służyć tym, którzy są dziedzicami zbawienia? Jeżeli więc Michał nie ośmielił się ogłosić diabłu przeklinającego sądu, to po pierwsze dlatego, że szatan nie został wtedy jeszcze osądzony przez śmierć Jezusa. Po drugie, bo żaden z aniołów nie jest współdziedzicem Jezusa ani częścią Jego własnego Ciała. Po trzecie, ponieważ Jezus nigdy nie dał aniołom całkowitego autorytetu nad przeciwnikiem ‒ w przeciwieństwie do Kościoła.

 

Współczucie Jezusa motywuje do wojny

Walka duchowa nie jest opcjonalnym, wybranym przez nas kierunkiem, w którym Duch ma się poruszyć. To nie od nas zależy, czy w nią wchodzimy czy nie. Walka duchowa nie jest też jakimś nowym trendem. Bóg powołał nas wszystkich do bycia żołnierzami, choć, oczywiście, na rozmaitych poziomach. Jesteśmy Jego armią na ziemi, a On liczy na nas, że pokonamy dzieła diabła i ustanowimy Jego Królestwo.

Z drugiej strony wojna została wypowiedziana i diabeł „krąży jak ryczący lew, czekając kogo by tu pożreć”. Zabija, kradnie i niszczy gdzie się tylko da. Ryczące armie szatana wciągają narody w najciemniejszą, charakteryzującą się największą przemocą i najbardziej piekielną erę historii świata. Zadaje to bożemu sercu okropny ból. Wezwanie do wojny ma związek z istotą Ewangelii ‒ jest wyrazem najgłębszej miłości Boga i powodem, dla którego oddał swego najcenniejszego, ukochanego Syna, by móc wyratować ludzkość z niszczycielskich szczęk diabła.

Bóg uratował mnie z najgorszych możliwych opresji. Jarzmo szatana było na mnie dniem i nocą. Przenikana potężnym bólem, zostawiona bez cienia nadziei, nie wiedząc, że wyjście istnieje, głęboko cierpiałam i po prostu akceptowałam swój los. Pamiętam takie okresy, w których płakałam po 365 dni w roku. Dusza wpada się w dół wycieńczającego utrapienia z powodu strachu, ciemności, a także nawracającej udręki nieoczekiwanymi niesprawiedliwościami oraz poniżeniami.

Słowo mówi: „Miej szacunek dla przymierza, bo ciemne miejsca ziemi są pełne miejsc nieprawości” (Ps 74:20).

Diabła można odnaleźć nie tylko wśród czarownic i czarowników. Napełnia ziemię przemocą, agresją i mordem ‒ zabójstwa, mężowie bijący swoje żony na śmierć, dzieci zabijane w szkołach, młode dziewczyny wykorzystywane przez swoich ojców, dzieciaki umierające z przedawkowania. Tłumy ludzi trzymane są bałwochwalstwem i żyją w zwierzęcych warunkach z powodu biedy, inni są ofiarami niszczących chorób i oczekują pomocy swych drewnianych bałwanów. Miliony dzieci odchodzi z domów, bo nie mogą wytrzymać bicia w domu lub bycia porzucanym przez rodziców kryminalistów. Niektóre z nich mają 2 lub 3 lata i uciekają do starszego brata, który ma lat nie więcej niż 6. Żyją w kanałach ściekowych, a pewnego dnia znikają, bo były potrzebne satanistom do złożenia ofiar. Mogą też cicho obejmować swoją potrąconą przez samochód siostrę, aż zamarzną na ulicy na śmierć. To nie jest przesada. Są kraje, gdzie dzieci umierają jak szczury, bo rząd nie ma pomysłu co z nimi zrobić.

Biblia mówi: „Bo my wiemy, że całe stworzenie razem aż dotąd jęczy i wzdycha z bólem rodzenia” (Rz 8:22)

Jest taki wewnętrzny krzyk w sercu każdego człowieka, który jest zwykle cichy dla naszych uszu, ale dla bożych jest doskonale słyszalny. Jest tak ogłuszający, że słysząc go chwilach głębokiego wstawiennictwa, nie możesz przestać płakać. Bóg słyszy go każdego dnia i w każdej godzinie. Słyszy również krzyki milionów ludzkich embrionów, które pragną żyć, ale nie mogą być ocalone przed zabiciem.

Drogi czytelniku, czy znasz potęgę krzyku, niemożliwy do zniesienia ból i ciężar tych matek, które są samotne i porzucone? Bóg pozwolił mi doświadczyć w ciele bólu ludzi, kiedy pomagałam im w rozmaity sposób. Usługiwałam w obszarach o tak gęstej ciemności, że nie sposób wyrazić stopnia opresji i zła, który tam jest. Podróżowałam do miejsc, gdzie zło podporządkowuje sobie człowieka w taki sposób, że jego dusza rozdziera się na dwoje. Żeby nie czuć bólu, chodząc ulicami Afryki lub Indii, trzeba mieć serce z żelaza. Można tam zobaczyć ciała zmarłych z głodu dosłownie na ulicach. Szczury jedzą tam dzieci, ludzie żyją w tak niezdrowych warunkach, że nie można normalnie oddychać z powodu zgniłego smrodu. Kiedy ktoś przechadza się dziedzińcami hinduskich świątyń, może znaleźć rzeki zwierzęcej krwi, które spływają przy ofiarowaniu dzieci mocom piekła.

W krajach muzułmańskich niesamowicie bolesnym jest widok kobiet prowadzących martwe, nieznaczące życie. Są one traktowane gorzej od zwierząt, a nie ma osoby, która mogłaby je uwolnić z rąk ich wykorzystujących i brutalnych mężów. W miejscach takich jak Haiti i krajach buddyjskich ludzie wyglądają jak zombie, a ich dusze są całkowicie w posiadaniu demonów.

Królestwo ciemności jest wyjątkowo okrutne i bezlitosne. Nie przebacza nikomu i nieustannie niszczy jak niekończąca się plaga.

„Jeżeli widzisz w kraju biednego w opresji oraz gwałtowną perwersję prawa i sprawiedliwości, nie bądź zdumiony, bo wysoki urzędnik czuwa nad wysokim, a wyżsi urzędnicy są nad nimi” (Kaz 5:8)

Każde włókno bożego serca jest poruszone, kiedy słucha bólu cierpiącego świata. Czy nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak mocno Bóg kocha świat? Może dla niektórych fakt, że miliony idą do piekła, nie ma żadnego znaczenia. Może tak długo, jak cieszą się swoimi wygodami i dają ofiary, by inni wykonali pracę, mają poczucie, że królestwo niebieskie zostało im zapewnione. Może mogą zachować w ten sposób spokój, ale nie tak się rzeczy mają w przypadku serca Boga.

Kiedy Słowo mówi: „Jezus wziął nasz ból”, to znaczy, że Ojciec czuje w swoim sercu ból każdej osoby na powierzchni ziemi. Człowiek jest Bożym ukochanym stworzeniem. On kocha Go tak mocno, że dał swego syna, aby Ten wycierpiał najgorsze, aż do śmierci.

Drogi czytelniku, powinieneś zdać sobie z czegoś sprawę: każda z nas, istot ludzkich, jest najukochańsza dla Boga. Ojciec widzi każdego dnia jak Jego ukochany (ukochana) jest ofiarą przemocy, gwałtu, jest wykorzystywany, mordowany, dręczony przez straszne okrucieństwa i zło nie do pojęcia. To ciągle znajduje się przed Jego oczami, dniem i nocą.

Wyobraź sobie jak byś się czuł, gdyby twój ukochany (lub ukochana) został na twoich oczach zabity. To właśnie każdego dnia odczuwa Bóg, kiedy widzi ból zgubionych ludzi. Czy Jezus może się wstawiać z nieba o to, by ktoś stanął razem z nim i pokonał dzieła wroga? Czy naprawdę uważasz, że Jezus nie pragnie zobaczyć swej armii przyodzianej autorytetem i kierowanej głębokim współczuciem?

Szatan kradnie współczucie kościoła. Tylko kościół, który może zrozumieć Boży ból i czuje w swych kościach cierpienie ludzi w opresji, powstanie do walki duchowej bez względu na koszty.

Pamiętam, jak walczyłam na najwyższej górze Peru przeciw mocy przelewu krwi, która ciągle wywoływała straszne masakry w tym okręgu. Diabeł agresywnie zaatakował wtedy moje fizyczne serce. Dosłownie czułam jak umieram, nie mogłam zrobić dziesięciu kroków bez poczucia, że ten narząd zaraz eksploduje. Modliłam się z całą siłą, mocą i autorytetem jaki znałam. Kiedy w końcu nie mogłam zrobić kolejnego kroku, powiedziałam: „Panie! Nie wiem jak się modlić, jaką moc muszę pokonać?”. Dokładnie w tej chwili góra wypełniona została bożą chwała i jakby płaszcz światła zstąpił ze szczytu, i przykrył nas. Wtedy usłyszałam Boga, mówiącego uroczystym głosem: „To Moja miłość jest odpowiedzią. Córko, Moja miłość jest najpotężniejszą siłą we wszechświecie. Z miłości robisz rzeczy, których w innym przypadku nie dałoby się dokonać w żaden sposób. ”. Wtedy ta chwała wypełniła się twarzami Peruwiańczyków, a Pan powiedział: „Patrz jak bardzo ich kocham! Patrz jak bardzo ich kocham!”. Cała moja istota została przepełniona miłością nie do opisania. To była ożywiająca energia, która całkowicie wzmocniła moje serce i zostałam natychmiast uzdrowiona. Weszliśmy na szczyty Huscaran i, co widać w najnowszej historii, straszliwe moce zostały usunięte z atmosfery Peru.

Miłość i współczucie do tych, o których wiesz, że cierpią, kształtuje serce do walki. Pozwala Ci występować przeciwko każdej władzy i zwierzchności, która wciąga miliony dusz do piekła. Jeżeli jesteśmy nieczuli na ich ból, jeżeli współczucie nie przepełnia naszych dusz, jeśli naszym pragnieniem jest szczęśliwie żyć w przytulnym domu z ładnym samochodem na podjeździe, to nie zrozumieliśmy ewangelii Jezusa. Jeżeli nasze modlitwy są skierowane tylko na potrzeby nasze i naszych bliskich, jeśli obchodzi nas tylko to, co diabeł może nam zrobić, nadal bardzo potrzebujemy światła. Jeśli wykorzystujemy nauczanie albo książkę, która wpadnie nam w ręce, by się lepiej troszczyć o własne bezpieczeństwo i strzec naszego życia oraz własności, to jeszcze się nie nauczyliśmy kochać, tak jak Jezus kochał.

„To jest moje przykazanie, żebyście się kochali nawzajem, jak ja was ukochałem. Nie ma większej miłości niż ta: położyć swoje życie za swoich przyjaciół.” (Jan 15:12-13)

Walka jest ryzykowna. Ryzyko wzrasta kiedy się ją toczy bez porządku (o czym więcej powiem później). Jednak Bóg strzeże tych, którzy narażają swoje życie dla innych ludzi.

„Ktokolwiek chce zachować swoje życie, straci je, a ktokolwiek traci swoje życie, zachowuje je.” (Łk 17:33)

Prawdziwa chrystusowa miłość do zgubionych kosztowała życia wielu misjonarzy i ich rodzin, a mimo to nie przestali oni głosić. Hudson Taylor, wielki głoszący i wstawiennik Chin, stracił żonę na polu misyjnym. Wesley też stracił swoją żonę, która została zaatakowana przez demony, chcące ją zniszczyć. Mary Ethel Woodsworth straciła czwórkę swoich dzieci, a została podniesiona w potężnej, cudotwórczej mocy, w której Bóg jej używał. Ileż dzieci misjonarzy nigdy nie ponownie nie zobaczyło swoich rodziców, którzy zmarli na jakąś okropną chorobę w Afryce? Historia prawdziwej ewangelii jest pełna męczenników. To wiele mężczyzn i kobiet, którzy odmawiali uznania swego życia za cenne, aż do śmierci, byleby Królestwo Boże było ustanowione.

Jak napisano w księdze Objawienia 12:11: „I zwyciężyli go krwią baranka i słowem świadectwa swojego, i nie ukochali swojego życia, aż do śmierci.”

Konfrontacja z ciemnością swoich czasów kosztowała życie Szczepana, Piotra, Jakuba i prawie wszystkich apostołów, a także męczenników. Można wypełnić książki imionami dzieci bożych, ludzi, którzy pokochali świat bardziej niż własne życie, własności i wszystko inne w ich osobistym życiu.

Walka duchowa jest wyrazem pełnego współczucia serca Bożego, które nie spocznie tak długo, jak zło i niegodziwość istnieje na świecie. Współczucie jest porywającą mocą, która pozwala nam zaangażować się w najstraszliwsze bitwy i pokonać każdy typ warowni.

Postanowiłam, że bez względu na to, gdzie jestem ‒ czy w moim kraju, czy w innym narodzie, w którym Bóg pozwala mi walczyć ‒ nie może być tam miejsca dla mnie i diabła jednocześnie. Jeśli Bóg daje mi naród, nie pozostawię żadnego demona ani fałszywego boga nietkniętym. Nie mogę wytrzymać, słysząc zdesperowany krzyk cierpiącego narodu. Nie mogę niewrażliwie stać z założonymi rękami. Nie mogę znieść dźwięku płaczącego bólu Bożego serca. Nie mogę nie kłaść mego życia w tej sprawie aż do śmierci. Jak dla mnie, zbyt wiele współczucia jest w moim sercu, zbyt wiele miłości do cierpiących, bym nie walczyła i nie była gotowa oddać za nich życia. Wiem też, że jest wielu innych, którzy nie pozwolą się poniżać diabłu, bo są prawdziwą armią Boga.

 

źródło: “Wyższe Poziomy Walki Duchowej – wolność od kontratatku”

tłumaczenie: Elżbieta Świerczyńska

więcej: anamendez.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *