W dalszej części Księgi Przysłów 6:2 napisane jest, że nasze słowa mogą być dla nas sidłem. Zatem gdy mówimy, możemy wypowiadać słowa, które sprawią, że odniesiemy sukces lub porażkę. Moj przyjaciel powiedział do mnie kiedyś: „Nasze słowa albo ogłaszają kolejne błogosławieństwo Pana, albo kolejny atak wroga”. Pilnuj swoich słów.

Boże Słowo mówi wiele na temat ust. W Księdze Przysłów 2:6 czytamy: Bo Pan udziela mądrości, z ust Jego – wiedza, roztropność. Czy wiedziałeś, że Słowo Boże mówi, że jeśli masz bojaźń Pańską, masz mądrość i wiedzę?

W dalszej części Księgi Przysłów 6:2 napisane jest, że nasze słowa mogą być dla nas sidłem. Zatem gdy mówimy, możemy wypowiadać słowa, które sprawią, że odniesiemy sukces lub porażkę. Moj przyjaciel powiedział do mnie kiedyś: „Nasze słowa albo ogłaszają kolejne błogosławieństwo Pana, albo kolejny atak wroga”. Pilnuj swoich słów.

Niektórzy z was powiedzą z pewnością: „Przecież to tylko słowa”. Cóż, ja sam musiałem się rozprawić z rzeczami, o których teraz piszę. Jednak gdy Duch Święty chce wprowadzić nas we wszelką prawdę, robi to w sposób indywidualny. Mam na myśli kwestie istniejące w naszym osobistym życiu: o ile więcej Boga chcemy i w jakim stopniu jesteśmy w stanie stać się mniejsi [uniżyć się]. (…)

Opowiem teraz prawdziwą historię, która, mam nadzieję, pomoże lepiej zrozumieć moc naszych słów. Gdy byłem pastorem, któregoś dnia zadzwonił do mnie pewien człowiek.

– Jak się miewasz, pastorze? – zapytał.

– Świetnie. Wszystko dobrze się układa.

Modliłem się o ciebie. Bóg położył mi ciebie na sercu – powiedział.

– Módl się nadal – odrzekłem – to działa.

Wieczorem tego samego dnia ponownie zadzwonił telefon. To był ten sam mężczyzna.

– Pastorze Pat, muszę jechać do szpitala, chyba mam zawał. Módl się o mnie – poprosił.

To był młody człowiek, jak mi się zdawało bardzo zdrowy i wysportowany, byłem więc niezmiernie zdziwiony tym telefonem. Gdy jeszcze rozmawialiśmy, Pan przemówił do mnie: „Usuń przekleństwo stuczterdziestokilogramowego mężczyzny na jego klatce piersiowej”. W tamtym czasie ważyłem więcej niż obecnie, około stu czterdziestu kilogramów właśnie (pamiętacie naszą wcześniejszą rozmowę, podczas której on powiedział: „Bóg położył mi ciebie na sercu”?).

Nakazałem więc, żeby to przekleństwo rzucone w słowach, że jestem na jego piersi, odeszło, i nagle mój rozmówca nabrał gwałtownie powietrza i wykrzyknął: „Pat, to zadziałało!”. Od tamtej pory był całkiem zdrowy. Tego dnia zobaczyłem kolejny przykład tego, jak nasze słowa czasami mogą być niebezpieczne, gdy nie są w zgodzie z Bożym Słowem . Wróg też to wie.

Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się nad tym, jak niebezpieczny może być nasz chrześcijański slang? Czasami wydaje nam się, że brzmimy na uduchowionych, gdy wypowiadamy nasze utarte frazesy.

Zauważcie, jakich słów używa wiele osób, żeby komuś powiedzieć, że się o niego modlą. Ile razy mówimy ludziom, że „Bóg położył nam ich na sercu”? (Co znaczy, że się o niech modlimy). Jednak kiedy spojrzymy na Słowo Boże, nie znajdziemy tam takiego zwrotu. Właściwy zwrot brzmi „w sercu”, a nie „na sercu”. To musi mieć związek z relacją i przymierzami. To również pokazuje gotowość, by stanąć na miejscu kogoś innego po to, by ta osoba była chroniona. Ten, który jest duchową ciemnością, bardzo by chciał, żebyśmy my jako wierzący w Króla królów mówili do siebie nawzajem niewłaściwe słowa, by on mógł na nas nakładać przekleństwo, które nas powstrzymuje, hamuje i niszczy to, czym powinniśmy być według Bożej woli. A to jest tylko jeden zwrot, na który on zwraca uwagę. Tak naprawdę to całkiem proste – nasze słowa mogą nam pomagać lub nas prześladować.

Są też inne zwroty, którymi posługuje się wielu ludzi i które działają jak przekleństwa: „To mnie uderzyło”, „To mnie dobija”, „Doprowadzasz mnie do szaleństwa”. Czy wiesz, co wróg robi z takim pozwoleniem? Bierze cię na celownik i strzela do ciebie ognistymi strzałami, które nie chybiają. (…)

Musimy odwrócić przekleństwa i zacząć egzekwować naszą władzę na ziemi. Jak jednak możemy to zrobić, gdy mówimy: „Konam ze zmęczenia”? A potem zastanawiamy się, dlaczego łapiemy przeziębienie albo grypę, albo tuż po przebudzeniu potrzebujemy kolejnej drzemki, żeby wypocząć po poprzedniej? Dzieje się tak dlatego, że to wyznajemy. Zdaję sobie sprawę, że ludzie cały czas mówią w ten sposób, na ogół tłumacząc się, że tak naprawdę nie mają tego na myśli. Pamiętaj jednak, że wroga nie obchodzi, co masz na myśli – on kieruje się

tylko dowodami. On patrzy na to, jakie znaczenie miały słowa, gdy powstały lub jak były pierwotnie używane. (…)

Księga Przysłów ma wiele do powiedzenia na temat naszych słów, języka i naszych ust. Słowo „usta” jest w niej wspomniane czterdzieści pięć razy, mimo że ma ona tylko trzydzieści jeden rozdziałów. „Język” wymieniono tam dziewiętnaście razy. Tak więc Bóg naprawdę chce, żebyśmy zwrócili uwagę na to, co mówimy, byśmy w naszym codziennym życiu wypowiadali słowa życia, a nie porażki.

Jedną z największych bitew, jakie toczę w sferze słów i skutków ich wypowiadania, jest bitwa z mediami. Agencje informacyjne bez przerwy ogłaszają, że jesteśmy w recesji. I chociaż w sferze naturalnej może to tak wyglądać, gdyż ludzie nie mają pracy, banki przejmują domy, a handel przeżywa trudności, my musimy ogłaszać, że w życiu Królestwa nie ma recesji! Po powrocie z bardzo długiej podróży misyjnej nawet wspomniałem niedawno mojej żonie, że zamierzam odeprzeć wszelkie oznaki recesji w naszym życiu, kupując dom. Kiedy wypowiedziałem, że jestem człowiekiem Królestwa, który chodzi w błogosławieństwach Księgi Rodzaju 1:28, pojawiły się otwarte drzwi, żeby kupić wspaniały dom za zaskakująco niską cenę. Potem Pan przemówił do mnie, że tym razem powinienem pomyśleć o czymś jeszcze większym i zacząć się rozglądać za nieruchomościami.

Tutaj chodzi o nasze słowa i o to, że wytwarzają one w naszych sercach postawę, przekonanie o mocy panowania, którą posiadamy.

Nieopodal naszego domu jest centrum handlowe, w którym powoli zamyka się sklep za sklepem. Gdy przejeżdżam obok tej nieruchomości, na parkingu widzę co najwyżej około dwudziestu samochodów, a i te należą do pracowników. Zapytałem Pana: „Co się dzieje?”. „Przygotowuję tę nieruchomość, żeby moi ludzie mogli ją przejąć” – odpowiedział. Zacząłem więc prorokować, mówiąc: „Panie, Ty odpowiadasz na nasze modlitwy. My jesteśmy Twoim ludem i oblubienicą Twojego Syna. Dziękuję Ci, że nie musimy walczyć o panowanie nad tym centrum handlowym, ale już je mamy. Przyprowadź teraz te z Twoich dzieci, które są wykwalifikowane i wyszkolone, żeby przejąć tę nieruchomość i zamienić ją w dowód istnienia Królestwa, tak by wszyscy to zobaczyli w imię Jezusa!”.

Nie zdziwię się, jeśli wkrótce zobaczę tablicę z napisem: „Nowy zarządca”. Tak się dzieje, ponieważ możemy zmienić każde okoliczności naszymi słowami w imię Baranka Bożego, Jezusa Chrystusa.

Pogoda to kolejna dziedzina, w której słowo ma moc. Jestem znany z tego, że potrafię zmienić pogodę, gdy przyjeżdżam do jakiejś miejscowości. Zazwyczaj chodzi o sprowadzanie deszczu, chmur lub ochłodzenia w miejscach, do których podróżuję. Pewnego razu, gdy zostałem posłany do Europy, spakowałem tenisówki, krótkie spodenki i dużo koszulek. Valeria spojrzała na zawartość mojej walizki i uśmiechnęła się do mnie, mówiąc:

– Zapomniałeś, kim jesteś?

– Co masz na myśli? – spytałem.

– Mówi się o tobie, że gdziekolwiek jedziesz, sprowadzasz deszcz.

To prawda. Gdybym miał mieszkać, dajmy na to w Seattle, wpasowałbym się w ich pogodę. Nie myślę, że to coś złego, bo Słowo Boże mówi nam, że deszcz jest bogatym skarbem nieba (Pwt 28:12). Wymieniłem więc większość zawartości mojej walizki i oczywiście spośród sześćdziesięciu dni naszej służby czterdzieści pięć było deszczowych. Kiedyś nawet poproszono mnie, żebym przyjechał w pewien region i przemawiał przeciwko suszy, która trwała tam całą zimę, wiosnę i nie ustępowała w trakcie lata. Powiedziałem jedynie: „O Panie, dziękuję Ci za to, że uwalniasz skarby nieba w tym czasie nad tą ziemią, którą stworzyłeś”. Nawet przyniosłem ze sobą parasol na spotkanie i owszem, deszcz zaczął padać tego samego wieczoru. Przyjaciele piszą do mnie: „Pat, dziękuję ci za to, że przyjechałeś, by pobłogosławić nasz region. Jednak nie mogliśmy się cieszyć latem, bo przyniosłeś tak dużo deszczu. Następnym razem, prosimy, przywieź coś innego”.

Moc twoich słów może sprawić, że będą działy się różne rzeczy. Moja wnuczka Bethany była z nami w stanie Waszyngton, gdy prowadziliśmy tam kilka szkół duchowych i nabożeństw. Poprosiła nas, żebyśmy modlili się o słoneczną i ciepłą pogodę. Każdego dnia wypowiadaliśmy więc na głos: „Napisano: Przyjemne jest światło i miło oczom widzieć słońce” (Koh 11:7). Słońce wychodziło zza chmur, a temperatura utrzymywała się w okolicy 21–23 stopni. Dobrze się wtedy bawiliśmy, a mieszkańcy tego regionu nazywali to indiańskim latem. W dniu, gdy wyjechaliśmy z tego stanu, spadł deszcz. W słowach jest moc.

 

Źródło: Pat Holloran; „Fundamenty Nadprzyrodzonego Życia”; str. 60-67; Wyd. Dawida

Książka dostępna do kupienia TUTAJ

Komentarze

  1. Czytając ten tekst Duch Święty mocna zaakcentował wagę wypowiadanych słow-dosłownie! To niesamowite jak mocny aparat sprawczy mamy do codziennego użytku. Dziękuję Bogu i Wam za ten wpis,to niesamowite jak wiele możemy zmienić przez prostą mowę zgodną ze Słowem!
    🔥🔥🔥

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *