Pamiętam, że lata temu widywałem demona,
który odwiedzał mnie nocami.
Można było go zobaczyć oczami.
Zrzucał zdjęcia ze ścian, włączał i wyłączał światła.
Zupełnie jak w telewizji.
To było istne szaleństwo.
Ten demon miał duże czerwone oczy
rozmiaru tej szklanki, zwrócone na boki.
Siadał na krawędzi mojego łóżka.
Bo miałem koszmary, budziłem się.
To trwało jakieś trzy miesiące i było straszne.
Możesz sobie wyobrazić, budziłem się
oblany zimnym potem. Przerażony,
moje serce waliło jak oszalałe.
Krzyczałem rzeczy w stylu:
„Dzięki krwi Jezusa zostanę uwolniony!”
„W imię Jęzusa, odejdź!”
A on tam nadal siedział.
Nie wiedziałem co robić.