Któregoś razu w sklepie natknąłem się na kobietę na wózku. Zaczepiłem ją: „Przepraszam, prawie najechała mi Pani na stopę. Czy Pani w ogóle ma pozwolenie, aby tym się poruszać? Chcę zobaczyć Pani prawo jazdy”.
Zaczęliśmy się śmiać i rozmawiać. Spytała się: „Czy naprawdę przejechałam Pana po stopie”. Odpowiedziałem: „Nie, żartuję sobie”.
Była bardzo rozmowna i bardzo wesoła. Pomyślałem: „Ta Pani jest naprawdę świetna”.
Spytałem się, dlaczego jest na wózku. Opowiedziała mi swój stan. Nie mogła wstawać i za bardzo się ruszać. Coś było nie tak z jej biodrami…
czas: 9:10